Oprócz ubrań (TEST: MAPA outdoorowo, MAPA – drugie spojrzenie), które utrzymane są w stylistyce i funkcjonalności mundurowej, do sklepów trafił początkiem bieżącego roku…
Softshell,
czyli miękka muszla. To dosłowne, a zarazem całkowicie niepoprawne tłumaczenie, bardzo dobrze jednak oddaje ideę stojącą za bluzą, która zeszła z taśmy produkcyjnej w podczęstochowskich Konieczkach.
Czym się softshell charakteryzuje? Zanim odpowiem na to pytanie, należy przypomnieć ideę warstw odzieży, czyli tzw. ubierania się „na cebulkę”. Obecnie przyjmuje się, że wkładamy na siebie 3 podstawowe warstwy odzieży:
– bieliznę zwykłą lub termiczną,
– cieplną, chroniącą przed chłodem (np. polar, sweter),
– ochronną, przede wszystkim przed żywiołami (np. kurtka, zazwyczaj nieprzemakalna).
Jest to zestaw dający dużą ochronę i jednocześnie elastyczność (umożliwiając zdjęcie poszczególnych warstw w zależności od warunków), ale też dość ciężki i objętościowy.
I tutaj cały na zielono wchodzi właśnie softshell, czyli bluza składająca się przynajmniej z dwóch warstw materiału – zewnętrznej, ochronnej (wiatro- i wodoodpornej) oraz wewnętrznej (ocieplającej).
Niektóre modele (w tym recenzowany Maskpolu) dokładają trzecią, czyli membranę. Pogarsza to trochę oddychalność, ale zdecydowanie zwiększa parametry wodo- i wiatroodporności. Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że zwiększa również masę, ale nie jest to znaczący przyrost – zazwyczaj o kilka procent masy odzieży dwuwarstwowej.
Softshell nie ma takiej odporności na żywioły jak ciężka odzież, ale w zupełności wystarcza na lekki deszcz. Jednocześnie zapewnia wentylację i odparowanie potu (co jest istotne nawet przy ujemnej temperaturze otoczenia – nie raz zdarzyło mi się spływać potem, wchodząc w zimie pod stromą górę), a także chroni przed wiatrem
Podsumowując – to bluza, która zapewnia podstawową ochronę przed pogodą przy zachowaniu niskiej masy odzieży, swobody ruchów, a także jest dostosowana do wysiłku fizycznego.
Konstrukcja
Po dość długim wstępie przyjrzyjmy się dokładnie bluzie, którą przygotował dla nas Maskpol.
Bluza SM-01 / Zdjęcie: Maskpol
A jest to bluza męska typu Softshell, model o symbolu producenta SM-01, w kamuflażu MAPA, wykonana z trójwarstwowego laminatu poliestrowego, który tworzą:
– hydrofobowa dzianina zewnętrzna 100% PES (poliester),
– membrana PTFE (politetrafluoroetylen, znany pod nazwa handlową teflon),
– oraz dzianina podszewkowa polar 100% PES.
Ramiona oraz łokcie rękawów zostały wzmocnione dodatkową warstwą materiału o splocie rip-stop w kamuflażu MAPA, a mankiety wykończono elastyczną taśmą. Ten sam materiał został wykorzystany do wykonania tunelu na dole bluzy, w którym biegnie ściągacz gumowy. Po bokach bluzy, od wewnętrznej strony, umiejscowiono dwa stopery umożliwiające regulację obwodu w zależności od sylwetki użytkownika. Szwy solidne, w większości miejsc podwójne, wewnątrz obrębione overlockiem.
Bluza jest zapinana na jednokierunkowy, rozdzielny zamek błyskawiczny. Nieduże logo na suwaku zdradza, że jest on produkcji krakowskiej firmy Alpha Technology. Robiącej, swoją drogą, wyroby naprawdę wysokiej jakości.
Osłona zamka zapobiega przycinaniu przez zamek brody oraz osłania podbródek, co zwiększa komfort użytkowania
Model wyposażono w dwie kieszenie boczne i jedną kieszeń na lewej piersi, wszystkie zapinane zamkami błyskawicznymi.
W pozycji zamkniętej suwaki mieszczą się pod niewielkimi osłonami – co zwiększa komfort użytkowania, bo trudniej nimi o coś zaczepić, ale też wpływa pozytywnie na wodoodporność
Od wewnętrznej strony kieszeni zastosowano gęstą siatkę poliestrową
Na bluzę naszyto również rzepy umożliwiające dodanie naszywek:
– w rozmiarze 10×10 cm na obydwu rękawach;
– w rozmiarze 2,5 x 10 cm na lewej piersi;
Projektant, najwyraźniej zdając sobie sprawę z ograniczenia przepuszczalności związanej z zastosowaniem membrany, umieścił pod pachami małe (o średnicy ok. 4 mm) otwory ułatwiające wentylację. Z jednej strony zostały umieszczone w miejscu, w którym generowane jest dużo ciepła i potu, a z drugiej takie umiejscowienie wzmacnia naturalną (zapewnianą przez ramiona) ochronę przez deszczem i wiatrem. Bardzo sprytne rozwiązanie.
Otwory wentylacyjne są obrębione nicią, co pozwala prognozować wysoką wytrzymałość tego rozwiązania
Testy
Bluzę otrzymałem jeszcze w styczniu – co pozwoliło mi do dnia publikacji tego tekstu przetestować ją podczas trzech pór roku – zimy, wiosny i lata. Rzecz jasna, robiłem to intensywnie – jeździła ze mną praktycznie wszędzie. Nosiłem ją zarówno podczas górskich wypraw, jak też na co dzień – jako typowy ubiór miejski. Ponieważ w naszym klimacie wiosna i jesień charakteryzują się podobnym zakresem temperatur, przyjmuję, że ekstrapolując wrażenia z wiosny, mogę wypowiedzieć się, jak SM-01 sprawdzi się podczas całorocznego używania.
Pierwsze wrażenie jest bardzo przyjemne – softshell jest miękki, po założeniu nawet na cienką koszulkę czy bieliznę termiczną nic nie uciska ani nie powoduje dyskomfortu. Wymiary (nie rozmiary!) zostały dobrze dobrane – rękawy sięgają akurat do nadgarstków, obwód i długość pasują na mniej więcej standardowych ludzi. Wspomniana wcześniej osłona zamka przy kołnierzu (wysokim, chroniącym szyję przed wiatrem i zimnem) to kapitalny pomysł. Przycinanie zamkiem brody czy suwak wciskający się w skórę podczas długiego marszu to rzeczy, które przy SM-01 odłożyłem do kategorii nieprzyjemnych wspomnień.
Kieszenie są spore, wystarczające, by pomieścić drobne przedmioty (jak rękawiczki czy portfel). Siatka od wewnętrznej strony to bardzo dobry pomysł – z jednej strony jest miękka, a z drugiej ułatwia wysuszenie bluzy, jeśli w czasie marszu włożymy do kieszeni coś mokrego. Do celów turystycznych w zupełności wystarczy.
Idąc dalej, odpowiedzmy na pierwsze pytanie – na jaką pogodę nadaje się ten softshell?
Zdecydowanie jest to ubiór na kiepską aurę. Podszycie polarem sprawdza się bardzo dobrze i pozwala zachować temperaturę ciała. Nawet w zimie, przy ujemnych temperaturach, przy umiarkowanym wysiłku (mam tu na myśli raczej rekreacyjne chodzenie po górach, niż wbieganie na nie) jest komfortowo. Z kolei w temperaturach lekko powyżej zera nawet w bezruchu i podczas wiatru (np. na szczycie Babiej Góry) jest ciepło. Na wiosnę, zanim słupek na termometrze przebije mniej więcej 18 stopni (zależnie od indywidualnych upodobań), można spokojnie używać podczas nawet zacinającego deszczu. Wodoodporność, choć nieporównywalna z kurtkami typu hardshell, jest bardzo dobra – membrana robi swoje. W czasie wiosennych, chłodnych deszczów sprawdza się świetnie. Brakuje jedynie kaptura. Ani w zimie, ani na wiosnę nie czułem potrzeby stosowania dodatkowych ocieplaczy, takich jak sweter czy polar – sam softshell i ewentualnie bielizna termiczna całkowicie wystarczały.
Z kolei w lecie, kiedy się robi cieplej – jest w nim po prostu zbyt gorąco. Nie licząc rzadkich sytuacji typu załamanie pogody (przypominam, że w wysokich górach śnieg lubi pojawić się i w czerwcu) nie wyjmowałem go z plecaka – służył tylko jako awaryjny ubiór.
Pora na odpowiedź na drugie pytanie – jak sprawdza się w mieście?
Podobnie: dobry wybór na niedobrą pogodę. Wiatr, pluchę, przenikliwy chłód po wyjściu z ciepłego mieszkania. Zimę, w zasadzie z wyjątkiem bardzo niskich temperatur. Całą wiosnę, dopóki słońce nie zacznie rozgrzewać asfaltu i betonu do poziomu wzbudzającego myśli o przeprowadzce na wieś. Innymi słowy, również 3 pory roku, ze wskazaniem na złą aurę.
I pytanie trzecie – a jak z wytrzymałością?
Producent w opisie deklaruje, że „dodatkowe wzmocnienia zastosowane na wysokości ramion i łokci, zwiększają trwałość materiału w miejscach wyjątkowo narażonych na uszkodzenia”. Trudno odmówić racji temu stwierdzeniu. Zazwyczaj miałem coś na ramieniu – albo plecak (w górach), albo torbę solidnie dociążoną laptopem, EDC, papierami (w mieście). Mimo iż w kilku miejscach wystąpiły niewielkie zmechacenia (ale powiedzmy sobie szczerze – była testowana, czyli używana bardziej intensywnie, niż to zazwyczaj ma miejsce), to w miejscach najbardziej narażonych na przetarcie bluza wygląda jak nowa. Sądzę, że posłuży jeszcze długo.
Minimalne zmechacenie po 3 sezonach intensywnego użytkowania
Stoper i wykończone overlokiem szwy dolnego tunelu
Podsumowanie
Bluza bardzo dobrze chroni przed wiatrem i deszczem, w temperaturach od lekko poniżej zera do mniej więcej 15 stopni (znowuż zastrzeżenie, że to moje wrażenia, bo każdy ma trochę inną tolerancję na zimno).
Świetnie się sprawdza przy umiarkowanej aktywności w terenie (np. marsze). Przy intensywnym wysiłku warto jednak sięgnąć po coś bez warstwy ocieplającej, bo ta zaszyta w SM-01 jest naprawdę efektywna i tutaj człowiek zaczyna się już pocić.
Z kolei na miasto polecam – o ile komuś nie przeszkadza militarny look. Zapewni komfort w zasadzie podczas większości chłodnych dni.
Z minusów: mimo dobrej odporności na deszcz przydałby się kaptur. Boonie hat zazwyczaj daje radę, ale podczas intensywniejszych, nawet krótkich opadów potrafi przemoknąć – i tu narzucenie kaptura bardzo by się przydało. Zwłaszcza że to jednak ubiór na kiepską pogodę, a nie lekka kurtałka na wypadek słabego wiatru.
I ostatnia uwaga krytyczna, odnośnie softshella SM-01. Właśnie, SM-01. Przydałaby się jakaś fajna, chwytliwa nazwa – zwłaszcza jeśli kolekcja rozwinie się o kolejne modele. Na co liczę.
Dziękujemy przedsiębiorstwu Maskpol za przekazanie softshella do testów.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.