Hiszpania i jej mieszkańcy od lat przeżywają najazd niezliczonych rzesz turystów. Zarówno kontynentalna część tego kraju jak i Wyspy Kanaryjskie i Baleary borykają się z wielkimi trudnościami ze strony nie tylko ilości, ale także zachowania odwiedzających. Nie pomagają podatki turystyczne, a sfrustrowani ludzie wychodzą na ulice, by w kolejnych protestach walczyć o swoje prawo do spokojnego życia. Hiszpania wprowadza nowe prawa mające nieco utemperować turystów, ale to pomaga tylko w ograniczonym zakresie. Po prostu turystyka to świetny biznes przynoszący krociowe zyski.
Jednym z ważnych źródeł przychodu jest airbnb. Krótkoterminowy wynajem ma jednak wiele wad (czego doświadczamy także w Polsce), czynsze rosną bardziej niż zarobki, a kupno nowego mieszkania zaczyna przekraczać możliwości większości obywateli Hiszpanii. Jak powiedział minister spraw socjalnych Pablo Bustinduy „Jest za dużo Airbnb, a za mało mieszkań”.
Rząd Hiszpanii postanowił zająć się sprawą i jak przekazało BBC, wezwał platformę Airbnb do usunięcia ponad 65 tysięcy ogłoszeń. Minister spraw socjalnych argumentuje tę decyzję faktem, że ogłoszenia te łamią przepisy dotyczące wynajmu mieszkań dla turystów. Na przykład nie znajdziemy w nich danych dotyczących statusu właściciela mieszkania albo numeru licencji. Warto tu też zaznaczyć, że ogłoszenie to biegło się nie tylko z protestami na Wyspach Kanaryjskich, ale także z wyrokiem sądu w Madrycie, który nakazał usunięcie prawie 5000 nielegalnych ogłoszeń. Zalecenie ministerstwa nakazuje usunięcie ogłoszeń z Madrytu i pięciu innych regionów, czyli z Balearów, Kraju Basków, Andaluzji, Katalonii i Walencji.
Fakt, że Hiszpania nakazuje usunięcie ofert wynajmu to, miejmy nadzieję, pierwszy krok na drodze do unormowania sytuacji mieszkaniowej w tym kraju. Wakacje, wakacjami, ale warto pamiętać, że w krajach, w których my odpoczywamy, inni żyją na co dzień.
Grafika: Pexels, Aleksandar Pasaric
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.