Wstęp
Dlaczego te 18 litrów ma brzmieć dziwnie? Ano, jeśli ktoś przywykł do tego, że ma minimum 30 plus kieszenie, może się zacząć zastanawiać, czy się w ogóle zmieści. Ale okazuje się, że małe może być nie tylko piękne, ale też funkcjonalne- oczywiście o ile nie wymagamy za dużo lub po prostu wiemy, po co nam to. Helikon Bergen to stanowczo nie jest plecak dla ludzi nieświadomych swoich oczekiwań lub takich, którzy wybierają się w daleką trasę i na długo. Chociaż z drugiej strony…
Mój nowy kumpel
Nowy kompan moich krótkich wypadów (i nie tylko) to po prostu zmniejszona wersja trzydziestolitrowego plecaka Matylda. Stylem nawiązuje do dawnych plecaków harcerskich i wojskowych. Całość wykonana jest z nylonowej cordury, więc należy się spodziewać odporności – mnie jeszcze nie udało się go uszkodzić. Waży 1477 gramów, co jest, prawdę mówiąc, nieodczuwalne.
Główną komorę można nieco powiększyć za pomocą niewielkiego komina ze ściągaczem. Oczywiście plecak zaopatrzony jest w uchwyt transportowy oraz szlufki na troki. Ale po kolei…
System nośny
System nośny Bergena w (prawie) całej okazałości
To niemalże najważniejsza część plecaka. Bądźmy szczerzy: dowolny bezkształtny wór będzie się dobrze nosiło, jeśli będzie wyposażony w ergonomiczny system. A w przypadku omawianego plecaka naprawdę nie ma na co narzekać. Przede wszystkim trzeba podkreślić, że plecy Bergena są dobrze usztywnione, płaskie i zaopatrzone w Y-kształtny kanał wentylujący. To bardzo pochwalam. Przy dobrym dopasowaniu pasków – co jest bardzo proste – plecak leży bardzo stabilnie, ale nie podgotowuje nam pleców. Paski główne są mięsiste, szerokie i dobrze układają się na ramionach. Można je spiąć pasem piersiowym. Tu miły szczegół: ów pas jest częściowo sprężysty, pracuje, kiedy oddychamy. Mała rzecz, a cieszy – gratulacje za ten pomysł.
Detale systemu nośnego plecaka. Po lewej widać pas biodrowy zawinięty tak, żeby nie przeszkadzał. Na pierwszym planie częściowo sprężysty pas piersiowy
Do pasków naramiennych mamy jeszcze pas biodrowy. Na szczęście można go odpiąć i się nim nie przejmować. Dlaczego „na szczęście”? Ponieważ uważam, że ten plecak świetnie spełnia tę samą funkcję co tornister patrolowy, więc wolę go nosić wysoko na łopatkach, niż spinać biodrówką. Ale taka opcja istnieje i jeśli ktoś lubi, to proszę bardzo. Można jeszcze dodać, że paski naramienne mają opcję szybkiego odpięcia za pomocą klamry fastex.
Kieszenie
Trzy główne kieszenie plecaka, zapinane na klamry fastex. Przednia zaopatrzona jest w ściągacz ze stoperem
Tych w plecaku mamy sześć do dziesięciu. Dlaczego tak? Bo cztery z nich są wyraźnie przeznaczone na konkretne rzeczy, natomiast sześć pozostałych to kieszenie uniwersalne. Zacznijmy od nich. Na zewnątrz plecaka widoczne są dwie boczne i jedna przednia, zamykane na taśmy z klamrami fastex, z otworami wentylacyjnymi lub do odprowadzania wody. Wystarczająco pojemne, aby zmieścić bidon z wodą, rację żywnościową, garść najpotrzebniejszych drobiazgów, małą apteczkę. W komorze głównej znajdujemy małą kieszonkę na dokumenty, portfel i latarkę (albo co kto tam zmieści), zapinaną na zamek.
Kieszonka wewnętrzna w głównej komorze
Poniżej, na plecach, mamy jeszcze dodatkową, płaską, głęboką kieszeń ze ściągaczem, do której idealnie wchodzi laptop z 15-calowym ekranem albo gruba teczka dokumentów. To już pięć. Dodajmy jeszcze kieszeń na klapie plecaka, do której wejdą na przykład mapa albo kolejne drobiazgi.
Teraz możemy zająć się kieszeniami specjalistycznymi. Przede wszystkim na plecach mamy miejsce na system hydracyjny z uchwytem na camelbag. Nic nowego. Za to za przednią kieszenią zewnętrzną znajdujemy bardzo sympatyczny szczegół: płaskie kieszonki przeznaczone do noszenia w nich noża, siekierki czy piły.
Trzonek do toporka wsunięty jest w kieszonkę do transportu narzędzi
Ten detal mnie urzekł. Dodajmy, że jeśli chcemy zabrać większy toporek, możemy go zaczepić w przelotce za kieszeniami bocznymi. Efekt? Wszystkie potrzebne narzędzia obozowe są pod ręką.
Troczenie
Zestaw szlufek na troki na klapie plecaka. Pod dnem znajdujemy takie same
No bo czym byłby plecak, gdyby nie można było przytroczyć do niego jeszcze trochę klamotów? Bergena projektanci wyposażyli w pojedynczą taśmę systemu MOLLE powyżej zewnętrznych kieszeni. Można ją nakryć maskownicą, jeśli się nie używa. Niestety od szczytu tej taśmy do wierzchu kieszeni jest raptem 10 cm, więc niewiele się tam upchnie: co najwyżej jakąś małą nerkę albo coś do zawieszenia rękawiczek. Ale za to – zgodnie z tradycją i logiką – zarówno na klapie, jak i pod dnem plecaka znajdujemy po cztery szlufki na troki. Rozstaw i ułożenie tych szlufek są standardowe.
Bergen otroczony jeszcze nie do granic możliwości. Pod dnem hamak i arafatka. Czajniczek i nerka przymocowane na taśmie MOLLE
A po wstawieniu do tej wąskiej kieszonki na narzędzia jakiegoś drąga (w moim przypadku styliska do toporka), uzyskujemy dodatkowe miejsce do zawieszania worków kompresyjnych z hamakiem czy ponchem, albo innego szpeju. Ten zestaw daje możliwość przytroczenia do plecaka całego obozowiska, jeśli tylko nie zabieramy ze sobą żadnego większego namiotu.
Detale
Zapięcie komory głównej plecaka ma regulowaną długość, a pozostający odcinek paska można zaczepić w szlufkach, żeby nie furkotał na wietrze
Na kieszonki narzędziowe i częściowo elastyczny pas piersiowy już zwróciliśmy uwagę. Ale to jeszcze nie wszystkie drobne akcenty Bergena. Przednia kieszeń zewnętrzna ma ściągacz ze stoperem. Do pasków systemu nośnego dodano możliwość zawinięcia i podpięcia końcówek, dzięki czemu mniej się telepią, a poza tym wygodniej jest je uchwycić. Również paski zapinające klapę plecaka mają oprócz regulacji po trzy szlufki, w których można je zablokować i przestać się przejmować. No i oczywiście – jak tradycja Helikona nakazuje – na klapie plecaka znajduje się panel rzepa do personalizowania klamota.
Dla kogo i do czego?
Podczas wędrówki, nawet w skomplikowanym terenie, Bergen dobrze układa się na plecach
Jak już napisałem: albo dla wytrawnych wędrowców, albo dla korposzczurów. Dlaczego wymieniam tych pierwszych, to raczej oczywiste. Doświadczone trampy i inni włóczykije zwykle doskonale wiedzą, co chcą ze sobą zabrać i potrafią nie ładować w plecak zupełnie niepotrzebnego majdanu. Sądzę, że nawet na trzydniowy wypad dałoby się w Bergena zapakować, szczególnie jeśli korzysta się z małych objętościowo rzeczy do nocowania w terenie. Na szybką wycieczkę jednodniową czy z jednym noclegiem na pewno taki bagaż wystarczy. A korposzczury? Po pierwsze, w tym plecaku dobrze mieszczą się laptop i dokumenty, a zostaje jeszcze miejsce na inne rzeczy. Po drugie, nie sądzicie, że plecak lepiej dba o kręgosłup niż torba na ramieniu albo w ręku? Bergen może też się przydać osobom, które dopiero zaczynają przygodę z survivalem, górami czy włóczeniem się po lesie. Dopóki nie wybieramy się nigdzie daleko ani na długo, będzie wystarczający. Oczywiście jeżeli nie chcemy brać ze sobą stolika, krzeseł i połowy kuchni dla całej rodziny…
Wrażenia
Plecaczek mały, a jednak zabrał całe to obozowisko i jeszcze kilka innych rzeczy…
Na początek negatywne: niestety, moja Ładniejsza Połówka nie lubi tego plecaka. Twierdzi, że źle jej leży na plecach i nie jest w stanie używać pasa biodrowego, albo musi opuszczać go tak nisko, że Bergen obija pośladki lub kłapie na plecach. Cóż, nie zamierzam kłócić się z niewiastą, najwyraźniej jest to plecak dla mężczyzn.
Teraz moje wrażenia. Test z możliwości zapakowania się na szybki wypad Bergen przeszedł bardzo dobrze. Leży na plecach wygodnie i pewnie. Używam go głównie jako tornistra (co pokazuje drugie zdjęcie), mój pas biodrowy jest po prostu skrócony i zapięty, ale nie odpinam go od plecaka. Cóż, zawsze może się zdarzyć, że będę chciał przenieść coś naprawdę ciężkiego. Połączenie stabilności i niewielkich rozmiarów sprawia, że przydaje mi się również podczas kręcenia się po mieście, szczególnie na rowerze.
Zbyt mały, żeby zawadzał, pozostawia możliwość sprawnego poruszania się zarówno w gęstwinie leśnej, jak i w miejskiej dżungli, a wystarczająco pojemny, żeby zapakować wszystko, czego potrzebuję na cały dzień. Sympatycznie się go otrocza i łatwo jest regulować system nośny w zależności od chwilowych potrzeb. Cóż mogę powiedzieć? Po prostu udany, funkcjonalny, wielozadaniowy plecak.
Dziękuję firmie Helikon-Tex za udostępnienie plecaka do testów.
Artykuł zawiera lokowanie produktu – hamak Lesovik Draka.
Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Post scriptum
We wstępie napisałem, że to nie jest plecak na dalekie wędrówki a potem dodałem „chociaż z drugiej strony…”. Już objaśniam. Kilka dni przed napisaniem tego tekstu wybierałem się na dłuższy wyjazd z 75-litrowym plecakiem. Zastanowiłem się, czy mam jak zabrać ze sobą Bergena, żeby mieć go na krótkie przejścia. We wnętrzu plecaka głównego zająłby absurdalnie dużo miejsca, więc z tego zrezygnowałem. Ale po poskładaniu i ciasnym zawinięciu spokojnie udało mi się przytroczyć go pod dużym plecakiem i w ten sposób wybrać się w podróż. A zatem stwierdzam, że osiemnastolitrowy Bergen na dłuższe wyjazdy też może się przydać.
Tak wygląda Bergen przytroczony pod dnem 75-litrowego plecaka . Duży klamot zostaje w bazie, z mniejszym idziemy na krótki wypad
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.