Wstęp
Jak zwykle w relacji pomiędzy mną a Helikonem: napisali, że kurtka taktyczna, a ja jej taktyczność mam w poważaniu i noszę jako… właściwie to kurtkę uniwersalną. W teren i do miasta. Oczywiście na poważne chłody, większe niż w przypadku ostatnio opisywanego Wardena. Tutaj muszę zaznaczyć, tak samo jak w przypadku tamtej recenzji: podobno jestem całkiem odporny na chłód. Nie wiem, czy to prawda, ale z pewnością zwykle chodzę ubrany lżej niż większość mojego otoczenia. A po co się tym chwalę? Żeby ostrzec, że ciuch, który dla mnie jest zupełnie wystarczający przy danej temperaturze, dla kogoś innego może być zbyt lekki. Według mnie, Gunfighter jest świetny, kiedy temperatura oscyluje około zera, wieje wiatr, kapie deszcz i w ogóle robi się jesienna albo zimowa plucha.
Dwie wersje Gunfighter’a: damska i męska.
I jeszcze szybkie objaśnienie: tytułowe „chłody (znaczniejsze)”, to nawiązanie do wcześniejszej recenzji spodni UTP Denim Stretch i koszuli-wpół-do-kurtki Warden – Helikon-Tex Warden oraz UTP Denim Stretch – zestaw na chłody (znaczne)).
Niepozorny Gunfighter
Od czego by tu zacząć? Może od tego, że na pierwszy rzut oka, Gunfighter niczym się nie wyróżnia, może poza tym, że jest niewyróżniającym się. Autentycznie. Kurtka jak kurtka, żadnych ozdób, pasków, klamerek, fikuśności, „odstawaczy”. Można by ją wziąć za nietypową bluzę, ale dopóki nie będzie w jakimś wyrazistym kolorze (tak jak moja, czerwona), nie przyciąga uwagi. Gładkie klapy, wysoki kołnierz, regulowane mankiety. Sądząc po opisie producenta, taki efekt zamierzano uzyskać.
Zdjęcia: Ewa Świątkowska, Elventure
Mało niepozorne kieszenie
Jedyne co rzuca się w oczy, to zamki kieszeni. A tych (kieszeni) kurtka ma obfitość, bo siedem w porywach do dziewięciu. Już tłumaczę. Przede wszystkim, dwie duże, głębokie kieszenie na piersi, zapinane na zamki.
Kształt palców odznaczający się na materiale, pokazuje, jak głębokie są główne kieszenie kurtki.
Naprawdę pojemne. W każdej z nich zmieści się rękawiczka, portfel, telefon i jeszcze zostanie miejsce. W ich wnętrzu znajdują się małe kieszonki typu organizer, wielkości odpowiedniej na kartę płatniczą, legitymację, wizytownik, czy coś podobnego. Trudno je traktować z osobna, dlatego ilość kieszeni podałem „w porywach do”.
Organizer wewnątrz głównej kieszeni Gunfighter’a.
Następnie kieszenie na rękawach. Na obu ramionach i dodatkowa ponad mankietem lewej ręki. Nie całkiem wiem na co są zaprojektowane, gdyż ich komory są znacząco większe niż zapinane zamkami wloty. Niby coś-tam by się zmieściło (np. notes), ale nie koniecznie wygodnie jest to upychać. Ale portfel, dokumenty, telefon, cienka czapka, proszę bardzo. W kieszonce nad mankietem można nosić karty magnetyczne i chipowe, np. do bramki na stoku narciarskim i używać przez kurtkę, bez ściągania rękawiczek. Tutaj spostrzeżenie: kieszenie te, w przeciwieństwie do wielu innych „rękawowych” u Helikona, są zapinane na szerokie zamki. Dzięki temu relatywnie łatwo się je rozpina i zapina, nawet bez silnego naprężania rękawa.
Kieszonki na rękawach kurtki, zamykane wygodnymi, szerokimi zamkami. We wnętrzu kieszeni głównej, widać oprawioną gumą przelotkę na kabel.
Aha, w tych kieszeniach (pierś, ramiona), znajdują się wzmocnione gumowym plastrem przelotki na kable. Sympatyczny gadżet, trochę tego używałem. Znajdziemy tam też D-ringi na lekko rozciągliwych paskach, których prawdę mówiąc nigdy do niczego nie użyłem. Teraz zajrzyjmy po klapy. Po lewej stronie użytkownika ulokowano całkiem głęboką kieszeń wewnętrzną, zapinaną – dla odmiany – na rzep. Taka na portfel, dokumenty, czy coś innego, co chcemy zabezpieczyć blisko ciała. A teraz moja ulubiona kieszeń tej kurtki. Otóż na plecach Rewolwerowiec ma przelotową, poziomą kieszeń jak w bluzach-kangurkach, tylko po obu stronach zapinaną na zamki.
W momencie wyjmowania rękawiczek z kieszeni na plecach, pomimo plecaka.
Mapnik, zasobnik, różnie można ją nazwać. Zmieści się książka, mapa, duży zeszyt, tablet… Ja jej używam do schowania czapki i rękawiczek, kiedy wchodzę do jakiegoś wnętrza. Ulokowana jest na tyle nisko, że przy wysokim noszeniu plecaka (preferuję tornistry), można się do niej dostać. Z torbą biodrową Foxtrot już nie współpracuje, ale cóż, coś za coś.
Zamki, zamki, zamki, zapięcia
Te, które zapinają kieszenie, to jeszcze nie wszystkie. Ale warto zaznaczyć, że wszystkie są szerokie, pracują gładko, łatwo jest się dostawać do kieszeni, a to plus. Takimi samymi są zapinane otwory wentylacyjne pod pachami. Jak już przy tym się znaleźliśmy, zastanawiam się, dlaczego za tymi otworami nie ma żadnej siateczki, podobnej do tej, którą projektanci umieścili w wentylatorach, np. polaru Cumulus. Pomagałoby to utrzymywać ciepło. Co ciekawe, z takiej właśnie siatki jest wykonana komora mapnika. Kolejny dwustronny zamek zapina kołnierz, w którym ukryty jest kaptur. Do tego za chwilę wrócimy. Natomiast mankiety kurtki są zapinane klasycznie dla Helikona: na rzep. I jak zawsze, to rozwiązanie pochwalę. Język zapięcia wykonano z jakiejś gumy.
Na przejażdżce w Gunfighterze. Funkcję torby rowerowej spełnia Foxtrot od Helikona.
Helikon-Tex Gunfighter to liczne udogodnienia
Zacznijmy od góry, od kaptura. Jak przed chwilą powiedziałem, można go schować w wysokim kołnierzu kurtki. Trzeba go do tego zwinąć. Ja zwykle noszę go rozwiniętego i podpiętego rzepem, bo nie lubię tego, jak zwinięty układa się na karku. Zakładanie szalika czy nawet komina jest wtedy – przynajmniej dla mnie – niewygodne. Mam wrażenie jakiegoś idiotycznego wałka na szyi. Tak, cenię sobie swobodę ruchu. Kaptur wyposażono w mały daszek oraz ściągacze, które nie plączą się z przodu kurtki, tylko są przeprowadzone w środku, do kieszeni na piersi. Można je regulować i blokować stoperami przy samym kołnierzu. Regulowany ściągacz znajdziemy też w dolnej krawędzi kurtki, a stały w mankietach. Razem z zapinaniem na rzep, daje to możliwość ciasnego dopasowania mankietu do rękawiczek, co uważam za świetny pomysł. No i oczywiście to ciuch wierzchni od Helikona, więc ma panele na naszywki na rękawach. Na koniec coś, co bardzo sobie cenię. Gunfighter od środka jest wyłożony polarem. Miękkim, całkiem delikatnym. Uważam, że przyjemnym w dotyku. Daje to wrażenie miłego ciepła i „przytulnego” poruszania się. A czasem robi mi się przez to wściekle gorąco, ale to już mój problem.
Kaptur damskiej wersji kurtki. Widoczny zamek kołnierza oraz gumka ściągająca. Polar pod spodem, to kaptur polara Cumulus. Jak widać, mieści się swobodnie.
Technikalia
No dobra, minimum techno-gadki i wyrazów anglojęzycznych. Zbiorę to wszystko w jeden pakiet. Kurtka wykonana została z zewnątrz z syntetycznej tkaniny Shark Skin Softshell, która cechuje się relatywną rozciągliwością (stąd oznaczenie „4-way Elastic”). Na materiał dodatkowo naniesiono powłokę Teflon, która zwiększa hydrofobowość. Warstwę „środkową” stanowi membrana Windblocker, która – jak sama nazwa wskazuje – zwiększa odporność kurtki na wiatr. Warstwę stykającą się z naszym ciałem stanowi natomiast przyjemny, ocieplający polar.
Kurtka waży (wedle producenta) 950 gramów przy rozmiarze L. Moja waga pokazuje równiutko 1000, ale 50 gramów mogło się uzbierać choćby leśnego śmiecia po kieszeniach. Warto podkreślić, że Gunfighter istnieje w wersji męskiej oraz damskiej.
Użytkowniczka Gunfightera podczas prowadzenia zajęć w terenie.
Wersja damska Helikon-Tex Gunfighter
Wersji damskiej oczywiście nie wypróbowałem. Zrobiła to moja Połowica, która upoważniła mnie do przekazania jej wrażeń. Po pierwsze, wersja dla Płci Pięknej ma troszeczkę inny krój. Jest lekko wytaliowana, ma niżej umieszczone główne kieszenie, a wewnątrz znajdują się tylko dwie kieszenie. Wywietrzniki pod pachami – oczywiście zapinane na zamki, i to dwustronne – są dodatkowo podszyte siatką. Producent zdecydował również o użyciu subtelniejszych zamków, które – poza głównym – określa mianem „ukrytych”. Fakt, mniej się rzucają w oczy niż w męskiej wersji kurtki. Mnie denerwują, Pani Małżonka sobie chwali.
Taliowanie kurtki do kobiecej sylwetki.
Tak samo jej uznanie znajduje możliwość rozpinania kurtki od dołu (dwustronny zamek główny). Zapięcia mankietów wersji damskiej nie są wykonane z gumy, tylko z tego samego materiału, co cała kurtka. Najpoważniejszą – w mojej opinii – różnicą jest brak w kobiecej odsłonie kieszeni na plecach. Połowica moja uważa że to nie szkodzi, bo i tak używałaby jej tylko do noszenia termofora. Chwali sobie natomiast kieszenie wewnętrzne, które odznaczają się szczególną głębokością – 26 cm! Można w nich nosić niewielki termos.
Obie wersje kurtki można rozpinać zarówno od góry jak i od dołu.
Na pewno Pani Małżonka ma inną ode mnie opinię na temat temperatur, w których Gunfighter się sprawdza. Dla mnie to lekka kurtka zimowa, dla niej jesienna, wiosenna, przejściowa. Prawdę mówiąc, kiedy ja swoją zakładam, Ona właśnie przerzuca się na cieplejszą. Kiedy na wiosnę Ona stwierdza, że pora na Gunfightera, dla mnie jest już zbyt ciepło na tę kurtkę. Uważa też, że ten Windblocker wcale nie jest tak skuteczny jak twierdzę (w sensie ja tak twierdzę). Ej, no, o coś musimy się spierać, prawda? Nie wiem skąd ta różnica zdań w tym temacie. Może to po prostu kwestia ogólnego odczuwania chłodu.
Drobna różnica estetyczna nie wypływa na użyteczność rozwiązania.
Użytkowanie
Tutaj opinie moja i mojej Połowicy są znacząco odmienne, chociaż oboje sprawdzaliśmy produkt w takich samych środowiskach, to znaczy w mieście i na wypadach w teren. Może dlatego, że nasze podejście do chłodu jest dokładnie odwrotne. Ja wolę mróz od upału. Małżonka moja jest wybitnie ciepłolubna. Ja na przykład chciałbym zapytać, kto na stronie producenta napisał, że Gunfighter nadaje się na temperatury do +18 stopni Celsjusza? Chyba żywcem bym się ugotował… Zakładam tę kurtkę kiedy temperatura oscyluje wokół zera. Tak od plus do minus pięciu stopni. I jest mi w niej wtedy bardzo przyjemnie. Powiedziałbym, że Gunfighter to następna instancja po Wardenie, którego opisywałem wcześniej.
Różnica wyglądu zamków jest wyraźna. Cienkie zameczki wersji damskiej sprawiają, że żeby dostać się do kieszonek w rękawach, trzeba je naciągnąć.
Kurtka, jak na coś tak ciepłego, jest lekka i mało krępuje ruchy. Przyznam, że nie próbowałem w Gunfighter’ze pracować, ale to głównie dlatego, że jest zbyt ciepły. Po prostu jak przychodziło do rąbania drewna czy innych podobnie dynamicznych czynności, zdejmowałem kurtkę. Natomiast w prostych pracach, jak choćby rozwieszanie hamaka, nie zawadza ani trochę. Jasne że jest bardziej „puchaty” niż koszula, ale cóż, taki urok „lasobuszowania” jesienią i zimą. Nie ma co liczyć na to, że będzie się miało identyczną swobodę ruchów jak latem. Za to Gunfighter okazał się być dobrym zastępnikiem dla kurtek puchowych, których nigdy nie lubiłem. W jego wnętrzu jest wystarczająco dużo miejsca, żeby założyć pod spód polar albo sweter. Pani Małżonka zmieściła pod swoją kurtką nawet cztery ciepłe warstwy. W środowisku miejskim, zalety Rewolwerowca mają swoje konsekwencje. Gdziekolwiek wchodzę, natychmiast muszę go co najmniej rozpiąć. Trzy minuty w sklepie czy tramwaju i robi mi się gorąco. To czasem trochę niewygodne, jeżeli gdzieś nie ma szatni w której mógłbym kurtkę zostawić. Posiedzenie w poczekalni urzędu miejskiego oznacza trzymanie jej na kolanach. Natomiast w razie potrzeby daje się go poskładać, ścisnąć i przytroczyć do plecaka.
Przyznaję, że nigdy nie sprawdziłem, jak Rewolwerowiec sobie radzi z rzęsistym deszczem. Przy niewielkich lub średnich opadach (tak, wiem że to nieszczególnie precyzyjne określenie i kwestia indywidualnej oceny), „siąpawicy” jesiennej albo w gęstej mgle, czyli tam gdzie krople wody są małe ale i przenikliwe, teflonowa powłoka okazała się być zupełnie wystarczająca. Tak samo w gęstych opadach mokrego, oblepiającego śniegu.
Trochę w ramach sprawdzania jak dobrze chroni przed wiatrem, postanowiłem że przekonam się, czy Gunfighter da sobie radę się jako kurtka rowerowa. To trochę inne wyzwanie, niż wycieczka piesza albo kręcenie się po obozie. Tutaj korpus pozostaje względnie nieruchomy, ale jednocześnie – na skutek wysiłku – termogeneza organizmu zostaje poważnie pobudzona. No i prędkość z jaką się jedzie, generuje „stały wiatr”, który potrafi bardzo prędko wychłodzić tors i ramiona. Problematyczne też może być podwiewanie przez mankiety. Okazuje się, że produkt Helikona jest w pełni zadowalającą odpowiedzią na te problemy. Wybierając się na rower jesienną porą, pod kurtkę zakładam bieliznę termoaktywną i ciepłą koszulę. Ciągu powietrza na torsie i ramionach nie czuję w ogóle, nawet kiedy rozpędzę się powyżej 30 km/h. Zmiana wilgotności powietrza (np. zjazd w dolinę rzeki) też nie jest odczuwalna. Wysoki kołnierz kurtki pozwala schować twarz aż po nos. Mankiety można dokładnie dopasować do rękawiczek, rozwiązując w ten sposób problem podwiewania przez rękawy. Zdarza mi się dość często, że reguluję temperaturę częściowo rozpinając kurtkę, bo przy „mocniejszej” jeździe (większe prędkości, skomplikowany teren), robi mi się gorąco i po prostu zaczynam się nadmiernie pocić. W takiej sytuacji fakt, że membrana Windblocker dobrze sobie radzi, ma duże znaczenie. Co prawda nie wyrabia już z odprowadzaniem wilgoci od ciała, ale też nie do tego Gunfighter jest zaprojektowany. Tak czy siak, jeździłem w nim na rowerze przy temperaturze -2 stopni Celsjusza w marznącej mgle i nie miałem żadnych problemów z komfortem termicznym.
Jeszcze uwaga od Pani Małżonki na temat kaptura. Ja go za bardzo nie używam, bo w ogóle z kapturami mi nie po drodze. Jej natomiast bardzo odpowiada. Mieści pod nim drugi, ten z bluzy, czasem nawet jeszcze cienką czapkę i uważa, że daje bardzo fajną, dodatkową osłonę od wiatru. Z tym ostatnim się zgadzam.
Uwierzcie mi, w tamten zimowy, mglisty dzień, naprawdę nie było ciepło.
Podsumowanie
Muszę przyznać, że Gunfighter stał się jedną z moich ulubionych kurtek. Oczywiście, nie na każdą okazję, bo do marynarki na przykład pasuje jak świni siodło, ale dopóki nie zamierzam być elegancki, „wyjściowy”, jest uniwersalny. Dobrze chroni przed chłodem i wiatrem, pozwala założyć pod spód trochę grubsze ciuchy, sprawdza się w warunkach lekkiego mrozu, silnego wiatru, wysokiej wilgotności. Taka lekka zbroja przeciwwiatrowa. Gwoli dążenia do obiektywizmu przypomnę jeszcze, że jeżeli ktoś jest zmarzlu… przepraszam, Stworzeniem Wybitnie Ciepłolubnym, cała moja recenzja może być aktualna dopiero po podniesieniu o kilka stopni limitów temperatur o których pisałem. Walory Gunfighter’a oczywiście w określonych sytuacjach mają swoje konsekwencje, ale jest to poświęcenie, na które jestem gotów.
Dziękujemy Helikon-Tex za udostępnienie kurtek Gunfighter w wersji męskiej oraz damskiej do testów.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.