Kraina warstw i klifów
Wjechałem do parku od strony Torrey – niewielkiej, spokojnej miejscowości będącej głównym punktem wypadowym do Capitol Reef. Już sama droga dojazdowa, Scenic Byway 24, zapowiadała niezwykłe wrażenia. Czerwone skały, zmieniające kolory w zależności od kąta padania światła, kontrastowały z błękitem nieba i zielenią rzadkiej, ale upartej roślinności pustynnej.
Pierwszym przystankiem był Visitor Center w Fruita – historycznej osadzie mormonów, która stanowi serce parku. Otrzymałem tam mapy i rekomendacje od rangerów, którzy polecili kilka szlaków dostępnych o tej porze roku. Uwagę przykuły również sady owocowe, które – co ciekawe – są do dziś utrzymywane i w sezonie można zrywać owoce za darmo (lub za symboliczną opłatą, jeśli zbieramy więcej). Niestety sezon owocowy się już zakończył, a główna droga w parku czyli Scenic Drive była zamknięta z powodu remontu.

Grand Wash Trail
Nie mieliśmy całego dnia na zwiedzenie parku, więc musieliśmy się skupić na jednej z jego atrakcji. Było gorąco i wędrowanie po szlakach było dość trudne, ale zdecydowaliśmy się na przejście pieszo szlakiem Grand Wash trail, który wije się po dnie kanionu otoczonego z obu stron ogromnymi klifami. Było ciepło, ale wysokie skalne urwiska dawały też sporo cienia, z którego korzystaliśmy. Doszliśmy aż na początek szlaku do Cassidy Arch.
Nazwa szlaku pochodzi od legendarnego bandyty Butcha Cassidy’ego, który według legend miał się ukrywać w tej okolicy. Szlak jest dość wymagający – wspinaczka po skalistym zboczu wymaga dobrej kondycji i ostrożności, ale każdy krok nagradzany jest coraz piękniejszymi widokami. Sam łuk – Cassidy Arch – również robi ogromne wrażenie. Można na niego wejść i spojrzeć w dół kilkudziesięciometrowej przepaści, z której rozciąga się panorama na niemal księżycowy krajobraz parku. To jedno z tych miejsc, gdzie człowiek czuje się naprawdę mały wobec potęgi natury. Niestety brakło nam już czasu, żeby wejść na samą górę, ale to ponownie motywuje mnie, żeby wrócić tam raz jeszcze.

Refleksje na zakończenie
Capitol Reef National Park zaskoczył mnie swoją różnorodnością, historią i spokojem. To miejsce, gdzie można poczuć prawdziwy kontakt z naturą, daleko od zgiełku i tłumów. Park łączy w sobie majestat geologicznych cudów z delikatnością detali – od starych sadów w Fruita po drobne odciski skamielin na szlaku.
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że była to jedna z najbardziej satysfakcjonujących wizyt w parku narodowym. Capitol Reef nie krzyczy swoją wielkością, nie wymusza zachwytu – ale kto poświęci mu czas i uwagę, zostanie nagrodzony doświadczeniem prawdziwej, dzikiej harmonii.
Jeśli planujesz podróż po Utah – nie omijaj Capitol Reef. Być może nie znajdziesz tu tłumów i spektakularnych reklam w folderach turystycznych, ale znajdziesz coś znacznie cenniejszego: ciszę, przestrzeń i autentyczną potęgę przyrody.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.