Pierwsze wrażenie: czarna ziemia i milczące drzewa
Zbliżając się do parku, krajobraz zaczyna się zmieniać. Las stopniowo staje się rzadszy, a ziemia – coraz ciemniejsza. Gdy dojeżdżasz do głównego parkingu przy Lava Flow Trail, masz już pewność: jesteś na terenie dawnej katastrofy geologicznej.
Czarna, porowata lawa zalega tu grubą warstwą, niczym zmrożona fala kipiącego niegdyś oceanu ognia. Suche drzewa wyrastające z nierealnego podłoża przypominają nieme pomniki czasu, który zatrzymał się niemal tysiąc lat temu.
To właśnie wtedy – około 1085 roku n.e. – erupcja zmieniła oblicze tej krainy na zawsze. Sunset Crater nie jest olbrzymem – jego stożek ma zaledwie nieco ponad 300 metrów wysokości względem otaczającego terenu – ale skutki jego wybuchu były ogromne. Fale lawy, popiołu i żarzących się bomb wulkanicznych pokryły dziesiątki kilometrów kwadratowych.

Szlak Lava Flow Trail – spacer po zastygłym piekle
Najpopularniejsza trasa w parku, Lava Flow Trail, to zaledwie około kilometrowa pętla, ale niech nie zwiedzie was długość. Każdy krok po tej trasie to kontakt z geologiczną historią, z czymś, co wydaje się zarówno pradawne, jak i niepokojąco świeże.
Idziesz po czarnej ziemi, obok zastygłych strumieni lawy, popękanych głazów, które kiedyś były płynne jak miód. Krajobraz wygląda jakby wczoraj przestał się ruszać.
Miejscami roślinność zaczyna wracać – sosny, krzewy, drobne trawy – ale to natura działająca powoli i ostrożnie. Erupcja Sunset Crater była na tyle niszczycielska, że do dziś, niemal tysiąc lat później, część obszaru wciąż wygląda jak po świeżej eksplozji.

Zakaz wspinaczki – natura ma prawo do odpoczynku
Jeszcze w latach 70. turyści mogli wspinać się na szczyt stożka Sunset Crater. Ale erozja, którą powodowały niezliczone stopy, niszczyła wrażliwą strukturę wulkanu. Dlatego dzisiaj wejście na sam krater jest zabronione – dla dobra przyszłych pokoleń.
Zamiast tego można podziwiać go z dołu lub wybrać się na nieco dłuższy spacer na pobliskie wzgórza – np. na Lenox Crater Trail, skąd rozpościera się widok na cały obszar erupcji i pobliską dolinę San Francisco Peaks.

Spotkanie z historią: ludzie kontra wulkan
Zanim Sunset Crater wybuchł, teren ten zamieszkiwały ludy Ancestral Puebloans – przodkowie dzisiejszych Hopi i Zuni. Erupcja była dla nich katastrofą, ale jednocześnie – paradoksalnie – przyniosła żyzne gleby w dłuższej perspektywie.
W pobliskim Wupatki National Monument znajdują się ruiny osad z tamtego okresu – ślady ludzkiej zdolności adaptacji i przetrwania. To zresztą częsty temat w południowo-zachodnich Stanach: natura jest nieprzewidywalna, ale ludzie zawsze znajdowali sposób, by się do niej dostosować.

Podsumowanie
Wizyta w Sunset Crater Volcano National Monument nie jest „widowiskowa” w tradycyjnym sensie. Nie ma tu dramatycznych kanionów ani turkusowych jezior. Ale to miejsce zostaje w pamięci. Daje poczucie szacunku wobec sił natury. Uczy pokory – wobec czasu, który potrzebny jest, by świat się odbudował.
To także niesamowite miejsce dla fotografa – kontrasty między czarną lawą, rudą ziemią, a błękitem nieba są oszałamiające. Krajobraz minimalistyczny, a jednocześnie pełen detali.
Jeśli kiedykolwiek będziecie w Arizonie i będziecie szukać czegoś nieoczywistego – Sunset Crater czeka. Cichy, nieco zapomniany, ale pełen ognia pod powierzchnią.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.