Materiały i konstrukcja – bez ustępstw
Urban Courier Large Bag od Helikon-Tex z zewnątrz jest niepozorna, prostokątna, trochę biurowa. W środku – właściwie taka, jakiej potrzebowałam. Wszystko ma swoje miejsce, a jeszcze zostaje przestrzeń na niewielką spontaniczność. Uszyto ją z materiałów, które nie boją się ani deszczu, ani otarć w podróży czy w miejskim tłumie.
Cordura – klasyka gatunku. Tkanina trzymająca fason, odporna na przetarcia, ale przy tym o całkiem cywilnym wyglądzie, więc sakwa nie sprawia wrażenia pancernego konteneru. Masa niecały kilogram przy pojemności 23,5 litra to wynik więcej niż przyzwoity. Helikon dorzucił tu swoje ulubione komponenty – zamki YKK, klamry Woojin, które działają z charakterystycznym, satysfakcjonującym „klik” oraz praktyczny Versatile Insert System.
Podwójne szwy w newralgicznych miejscach, wzmocnione krawędzie i wykończenie lamówką sprawiają, że nawet przy pełnym załadunku nie wygląda jak wór ziemniaków. Dno jest lekko usztywnione, więc torba zachowuje kształt, co – przy moim zamiłowaniu do porządku wizualnego – doceniam bardziej, niż chciałabym przyznać.
Środek i kieszenie – mały świat wewnątrz
To, co widać po otwarciu klapy, to przykład logicznego myślenia.
Od zewnątrz płytka kieszeń zapinana na zamek – obszyta velcro. Od jej drugiej strony – również zabezpieczona zamkiem – kieszeń z siatki. Główna komora jest szeroka i pojemna, a na jej pleckach… znowu velcro. Za nią wyściełana, wygrodzona przestrzeń – pewnie z myślą o laptopie, której możliwość rozchylania się ograniczono rzepowym paskiem. Zapięcie na rzep sprawia, że sprzęt trzyma się stabilnie, a dzięki temu jest lepiej chroniony. Od strony ciała kolejna – płytka z suwakiem i miękkim rzepem. Na klapie zaprojektowano niewielką komorę szybkiego dostępu, idealną na np. bilet, telefon, słuchawki. Po bokach – miejsce przeznaczone na butelki albo kubki termiczne.
Kluczem do funkcjonalności jest nie tylko rozsądny podział przestrzeni, ale przede wszystkim Versatile Insert System. To jedno z tych rozwiązań, które na pierwszy rzut oka wydaje się drobnym detalem, a w praktyce całkowicie zmienia sposób korzystania z Urban Courier Large Bag. System wymiennych, rzepowych wkładów – organizerów, kabur, kieszeni, paneli w mgnieniu oka pozwala zmienić charakter torby z podstawowego bagażu na city bag albo, jeśli ktoś woli, nawet godny przenoszenia ekwipunku na strzelnicy.
Noszenie – wygoda zachowana nawet w ruchu
Główny pas nośny jest mocny, szeroki i wypchany czymś miękkim, chroniącym moje ramiona. Chwali się. Nie wpija się w ciało nawet przy większym obciążeniu. Wyposażony jest w regulację „w locie”. Można dopasować długość jednym ruchem – doceniam to zwłaszcza w momentach, kiedy w jednej ręce mam bilet, a w drugiej kawę i jeszcze brakuje mi trzeciej na telefon.
Dodatkowy pas stabilizujący pomaga, gdy np. wpadniemy na pomysł wypożyczenia miejskiego roweru albo kiedy trzeba trochę podkręcić tempo chodu, żeby zdążyć na zbiorkom wiozący nas na lotnisko. Torba nie przemieszcza się wtedy na boki, a ja nie mam wrażenia, że zaraz mnie wyprzedzi. Niby nic, ale robi różnicę.
Styl – zrównoważony, codzienny (ale z nutką taktyczności)
Wersje jednolite kolorystycznie wyglądają bardzo neutralnie. Odmiany w kamuflażu, wiadomo, dodają trochę militarnego charakteru. Właściwie wszystko zależy od tego jak ją przystroimy i przede wszystkim wyposażymy. Na klapie znajduje się panel na patche – można dodać odblask, kwiatek, serduszko, trupią czachę – co kto lubi. To jednak głównie aranżacja wnętrza definiuje jej funkcję. Czy będą to uniwersalne kieszenie na ubrania, kosmetyki, elektronikę – jak zazwyczaj w moim przypadku to bywa? Czy będzie to kabura, insert na magazynki, jeśli ktoś ma wizję takiego wykorzystania torby? Wybór jest po stronie użytkownika.
Torba łączy się z różnymi stylami – pasuje oczywiście do outdoorowych, sportowych stylizacji, ale zadziwiająco dobrze komponuje się też z płaszczem, prostą sukienką i sneakersami. Nie wygląda jak obcy element w żadnym z tych zestawów. To nieczęste w świecie taktycznych toreb, gdzie dominują męskie proporcje i nadmiar molle.
Minusy – niech zagrzmi
Urban Courier Bag nie jest idealna.
Po pierwsze rzepy na klapie. Mocne, pewne, ale też niemiłosiernie głośne przy próbie zajrzenia do środka. W cichym przedziale pociągu brzmią jak dzwonek do drzwi, alarm, syrena okrętowa. No i jak to rzepy – łapią wszystko, co włochate i delikatne – od kotów, szalików po rękawiczki, rajstopy i legginsy (tak, nawet te od Helikona – Leginsy Hoyden, wiem to niestety z autopsji). Cóż, to samo nieszczęśliwie tyczy się rzepowych pasków przytrzymujących szelki torby. Trudno o nie nie zahaczyć przy podstawowych czynnościach z udziałem Urban Courier Bag.
Po drugie wnętrze w tym samym kolorze co zewnętrze. Świetnie wygląda, ale gdy wybierzemy kolor czarny, szary, oliwkę to próbując znaleźć klucze można poczuć się jak archeolog. Jasna podszewka rozwiązałaby sprawę. Ja wybrałam sakwę w kolorze Coyote, bo jest właśnie w miarę jasny i powyższy problem jest mniej odczuwalny.
Podsumowanie – towarzyszka bez kapryśnej natury
Po kilku weekendach z Urban Courier Large Bag wiem, że to sprzęt, który nie potrzebuje specjalnych warunków. Wystarczy zapakować się i ruszyć przed siebie. Przed deszczem chroni (choć ulew oczywiście nie lubi – klapa położona bez wielkich starań zazwyczaj zasłania jakieś 95% wnętrza), nie zniekształca się i po prostu wygląda.
Sprawdza się w pociągu, w hotelu, w miejskim gwarze i jako tako poza miastem. Rozmiar Large pozwala na skromne zapakowanie się na 3 dni i nie jest na tyle duży, żeby po wyrzuceniu z niego ciuchów nie można było go wykorzystywać jako torby miejskiej. Helikon zbudował produkt, który stoi gdzieś pomiędzy światem cywilnym a lekko taktycznym. I chyba właśnie tam – w tej granicznej strefie – czuję się najlepiej.
Dziękujemy firmie Helikon-Tex za udostępnienie torby Urban Courier Large Bag do testów.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.