Ryanair to największa tania linia lotnicza w Europie. Jej samoloty obsługują 2600 tras (w tym 160 uruchomionych tylko w tym roku), przewożąc blisko 200 milionów pasażerów. Mimo to roczne zyski irlandzkiego przewoźnika spadły w porównaniu z rokiem 2023 aż o 16%, czyli o około 300 miliardów euro. W związku z tym grupa planuje zmiany już w tym sezonie wakacyjnym, a najważniejszą z nich będą wyższe ceny biletów na loty obsługiwane przez Ryanair.

Jak twierdzi Michael O’Leary, prezes zarządu Ryanair, jednym z powodów zmniejszenia się zysków jest zeszłoroczne zmniejszenie cen biletów o 7% po to, by zapełnić samoloty, po tym jak spór z pośrednikami i biurami podróży doprowadził do wstrzymania napływu rezerwacji od partnerów. Przyniosło to wzrost ilości pasażerów, ale jednocześnie spowodowało to tylko nieznaczny wzrost zysków przy jednoczesnym sporym zwiększeniu się kosztów wynikających na przykład z większych cen paliwa i zwiększenia się kosztów obsługi lotów. Dlatego też Ryanair spodziewa się, że w wakacje tego roku będzie zmuszony do podniesienia cen biletów o około 5 procent.

Spadek zysków irlandzkiego giganta to prawdopodobnie nie jedyny potencjalnych wyższych cen biletów Ryanair. Kilka dni temu zapadł wyrok przed sądem w Salamance dotyczący dopłat za zbyt duży bagaż podręczny w samolotach tych linii lotniczych. Ryanair zmuszony jest oddać po 150 euro skarżącym go pasażerom. Suma niby nieduża, może irlandzki przewoźnik może zabezpieczyć się przed kolejnym pozwami tego typu, zmieniając rozmiar bagażu podręcznego i jednocześnie podnosząc ceny biletów.

Ryanair to jeden z ulubionych przewoźników dla polskich turystów i co roku otwiera on w naszym kraju wiele nowych połączeń. Pozostaje mieć nadzieję, że wzrost cen ich biletów znacząco nie odbije się na naszych portfelach i nie będziemy musieli inwestować dodatkowo w Ryanair Prime.

Grafika: Pexels