Założenia dla plecaka codziennych przygód
Założenia, mimo że proste, rzadko kiedy zostają spełnione. Po pierwsze – wygoda. W kontekście plecaka na krótkie wypady i codzienne misje oczekuje przede wszystkim porządnego wyłożenia jego pleców, które będzie przyjemne w dotyku i umożliwi pewien przepływ powietrza. W wygodzie istotne są również szelki, które powinny być wystarczająco szerokie i usztywnione – aby nie zaginały się i rozprowadzały masę.
Po drugie – organizacja wyposażenia. Prosty worek nie spełni u mnie wymagań. Potrzebuję plecaka, w którym wydzielę przestrzeń na elementy EDC, jak organizer, przybornik i apteczka. Przestrzeń ta powinna być całkowicie osobna od komory głównej, dzięki czemu ta druga pozostaje wolna na elementy, że tak to ujmę, zmienne. Do nich zaliczam zapasową odzież, zależną oczywiście od pory roku, wyposażenie do różnych wypadów (strzelanie z broni pneumatycznej, spokojne wyjście na odetchnięcie w lesie…) czy na przykład zakupy, gdyż nienawidzę targać siat po autobusie 😉
Klasyczny assault pack

Pajsonaci nowoczesnego wyposażenia indywidualnego, zwłaszcza ci interesujący się erą lat dwutysięcznych, z pewnością rozpoznają w Guardian Assault pewne charakterystyczne cechy. Do nich zalicza się znajdująca się na komorze głównej duża kieszeń, która w zasadzie odpowiada swoją wielkością małemu plecakowi. Na niej z kolei znajduje się kolejna charakterystyczna cecha, czyli płaska kieszonka z zamkiem poprowadzonym nieco pod kątem. Styl ten pojawił się jakoś na początku wspomnianych lat dwutysięcznych (albo i wcześniej) i ciężko było mi stwierdzić, która firma była pierwsza. Tak czy inaczej, konstrukcje tego typu zaczęły pojawiać się w katalogu wielu firm, a podobne plecaki, np. te użytkowane przez holenderskie siły zbrojne, znaleźć można w niektórych polskich sklepach z demobilem.
Jedną z firm, która także postanowiła wprowadzić do oferty własną interpretację tego projektu, była Helikon-Tex. Tak powstał Guardian Assault, obiekt tejże recenzji. Jego nazwa jest bardzo trafna, gdyż jest to klasyczny assault pack, niekiedy tłumaczony bezpośrednio na plecak szturmowy. Innym popularnym określeniem jest 3-Day assault pack, w skrócie 3DAP, czyli plecak, który pomieści niezbędne wyposażenie na 3-dniowe działania.

Guardian Assault jak najbardziej wpisuje się w tę rolę ze swoją 35-litrową pojemnością. Obecność dwóch dużych komór umożliwia rozdzielenie stałego wyposażenia od tymczasowego ładunku, dając nam sporo wolnej przestrzeni do zagospodarowania. Pakując do głównej komory zwinięty softshell oraz polar 200, pozostaje sporo wolnego miejsca. Podsumowując – jest pojemny 🙂
Guardian Assault z zewnątrz
System nośny
Tutaj producent zasługuję na moją pochwałę. Cóż poradzę, że jestem wygodnisiem, który nienawidzi odparzających się, mokrych pleców. Helikon-Tex wyszedł naprzeciw moim potrzebom i zastosował dwa szerokie panele, które są niesamowicie wygodne. Oczywiście nie rozpruwałem ich i nie sprawdzałem ich zawartości, ale zdaje mi się, że skonstruowane są z pianki, siatki dystansowej i bardzo przyjemnego stretchu.

Dobrym zabiegiem było zabezpieczenie dołu paneli warstwą Cordury. Dzięki temu nie musimy martwić się o rozerwanie stretchu podczas kontaktu plecaka z szorstkim podłożem.

Niestety muszę się trochę przyczepić do szelek. Są całkiem szerokie, w najszerszym miejscu mają jakieś 60 mm. Wypełnione są pianką, co daje im wystarczającą sztywność, tak, aby się nie zawijały, ale były zarazem wygodne dla użytkownika. Można je opisać jako mięsiste, że tak to ujmę. Byłyby jednak znacznie wygodniejsze, gdyby od spodu nie było Cordury, a stretch, jak na panelach. Co prawda nie doznałem jakichś otarć i innych nieprzyjemności, ale jednak szelki powleczone od spodu bardziej miękkim materiałem są wygodniejsze. No i stretch skuteczniej odprowadza wilgoć oraz jest przyjemniejszy przy zapoceniu.

Pozostając w temacie szelek, brak w nich dwóch istotnych elementów. Skoro mamy w plecaku otwory dla rurek, to dlaczego brak na szelkach elementów typowo zabezpieczających je podczas marszu? Co prawda obecna jest poprowadzona pionowo przez całą długość szelek taśma, ale brakuje tutaj jednak tradycyjnej gumki lub innego rozwiązania. Drugi problem to brak paska piersiowego. Come on! Przecież to podstawa. W swoim Guardian Assault posiłkuję się zapożyczeniem paska z drugiego plecaka. Tutaj niestety na minus dla producenta.

Ostatnim elementem systemu nośnego jest pas biodrowy, który jednak bardziej trafnie jest określać pasem stabilizującym. Nie jest to pełnoprawny pas biodrowy. Tego typu pasu sprawdzają się w dynamicznym ruchu, zapobiegają majtania się załadowanego plecaka na lewo i prawo. W codziennym użytkowaniu i spokojnej turystyce są jednak dla mnie zbędne, stanowią też punkt zaczepienia podczas przemieszczania się w komunikacji miejskiej itp.
W Guardianie napotkałem też mały problem wpinania się drabinki paska w ciało podczas jego użytkowania. Być może wynika to z nadmiaru ciała na poziomie brzucha 😉

Boki
W przeciwieństwie do wielu innych modeli dostępnych na rynku Guardian Assault nie jest obszyty wkoło taśmami systemu PALS. Znajdziemy je jedynie na bokach w układzie 4×3, który umożliwia przymocowanie sporych kieszeni i zasobników. Na zwiększenie ich stabilności wpływa dolna taśma kompresyjna, znajdująca się na wysokości układu.

Helikon-Tex stosuje w swoich produktach bardzo fajny patent zabezpieczenia nadmiaru taśmy, bazujący na odcinku rzepu. Jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie od wiecznie spadających i rozciągających się taśm gumowych.

Że też o tym jednym zapomnieli…
W Guardianie brakuje mi jednej ważnej cechy – możliwości przeprowadzenia troków na dnie. Jest to niewykorzystany potencjał, zwłaszcza że na dnie plecaka dostępne jest mnóstwo miejsca. Troki to dodatkowe zwiększenie funkcjonalności plecaka. U spodu bardzo lubię umieszczać małą karimatę-harmonijkę. Oprócz oczywistego przeznaczenia chroni także wnętrze plecaka od wilgoci po odłożenia plecaka na ziemię przy zamocowanej karimacie.
Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak zakupienie odcinka taśmy nośnej i doszycie jej u spodu. Tak swoją drogą, w ręcznym szyciu takich materiałów rzekomo sprawdza się ścieg na siodło – zobaczymy…

Guardian Assault od środka
Kieszeń na przodzie
Zacznijmy od charakterystycznej kieszeni ze skośnym zamkiem. Jest bardzo pojemna, choć na pierwszy rzut oka nie wydaje się taka. Z zapasem mieszczą się w niej obie dłonie. Wewnątrz znajdują się dwie dodatkowe przegrody, bez problemu mieszczące magazynek karabinowy czy powerbanku. Niezła opcja do pomieszczenia tych większych przedmiotów, które powinny być łatwo dostępne.

Przednia komora
Przednia komora, tak jak główna, zapinana jest dwukierunkowym zamkiem błyskawicznym. Poprowadzono go mniej więcej do 1/3 wysokości całej komory. Dostęp jest wygodny, nie ma problemu z sięganiem po coś do jej wnętrza. To z kolei cechuje się ścianką wyłożoną w całości miękkim welurem. Po co? Mianowicie do mocowania wszelkiego rodzaju dodatkowych kieszeni, organizerów i apteczek z rzepem. Helikon-Tex przoduje w tej dziedzinie z systemem Versatile Insert System (VIS). Ujmując to krótko – raj dla tych, co lubią porządek w wyposażeniu.
W moim przypadku u samego szczytu na stałe mocuje m.in. organizer Helikon-Tex Insert EDC Medium. Niżej wrzucam przybornik z rzeczami do przetrwania (baterie do latarki, zestaw do rozpalania ognia, tabletki do uzdatniania wody…), apteczkę oraz kosmetyczkę. Mieszcząc to wszystko, do dyspozycji mam jeszcze trochę miejsca, a komora nie sprawia wrażenia przepakowanej.
Komora główna i górna kieszeń
Komora główna nie cechuje się niczym specjalnym prócz sporej pojemności. Zaraz pod zamkiem głównym znajduje się pojemna kieszeń siatkowa, po drugiej stronie natomiast – wewnętrzna strona przechodzącej do wnętrza komory kieszeni górnej.
Górna kieszeń jest głęboka i szeroka, nie jest to kieszonka. Cechuje się dodatkowymi przegrodami – jedną dużą, które bez problemu mieści powerbanka o pojemności 20 000 mAh oraz kompletem przegródek na przybory do pisania. Oprócz tego pozostaje w niej sporo wolnej przestrzeni.
Kieszeń ta po otwarciu komory głównej może zostać wywinięta na zewnątrz, co ułatwia pakowania i rozpakowywanie.

Znów mi czegoś brakuje
W komorze głównej brak istotnej dla mnie rzeczy – rękawa na bukłak. Skoro mamy plecak wyraźnie zaprojektowany z myślą o przenoszeniu bukłaka, to dlaczego nie ma rękawa? Po pierwsze, chroni go od reszty zawartości i stabilizuje. Po drugie, rękaw przydaje się również w przenoszeniu innych przedmiotów, np. teczki z dokumentami. Jego brak zauważyłem także w modelu Ambush i nie rozumiem go. W tym przypadku spory minus ode mnie.
W praktyce
Nie da się ukryć, że Guardian Assault ma swoje minusy. Brak kilku istotnych elementów daje się we znaki, a niektóre z nich uzupełniam samemu. Nie przeszkodziło to jednak w wybraniu tego modelu na mój podstawowy plecak, który chwytam na każde dłuższe wyjście z domu lub wyjazd. Wygrał przede wszystkim prostotą, pojemnością, funkcjonalnością i przede wszystkim wygodą. Miłe w dotyku i dystansujące plecak panele świetnie spisują się w upały, sprawiając, że szczerze mówiąc nie czuć, że mam na plecach… plecak. Wiadomo, czuć masę ładunku, ale plecom zapewniony jest całkiem niezły przepływ powietrza. I tak będą mokre, w końcu lato to lato, ale nie będą tak mokre, jak w przypadku innych plecaków. No i będą oddychać, co zapobiega nieprzyjaznym doznaniu na skórze i ogólnemu dyskomfortowi. Guardian Assault zdał test podczas mojego kilkudniowego pobytu w Trójmieście, podczas którego to zrobiłem z pełną satysfakcją kilkadziesiąt kilometrów.
Podsumowując
Guardian Assault, jak każdy widzi, idealny nie jest. Brak tych kilku prostych rzeczy jest nieco irytujący. Takie elementy jak szelki mogłyby ulec poprawie. Ostatecznie jednak jego zalety zdominowały wady i po modyfikacjach będzie to mój ulubiony plecak. Czy inny model w przyszłości zbije go z tronu? Cóż, czas pokaże. Obecnie czeka go sporo przygód.
Czy mogę polecić Guardian Assault? Tak i nie. W swojej standardowej cenie wynoszącej 500 zł powinien zawierać ten nieszczęsny pasek piersiowy, miejsce na troki i rękaw na bukłak. W chwili pisania tego artykułu plecak znajduje się jednak w promocji i kosztuje 349,99 zł. W takiej cenie można go według mnie śmiało brać i dokupić sobie pasek piersiowy oraz wprowadzić modyfikacje. Chętnie zobaczyłbym za jakiś czas wersję 2.0, w której to producent uwzględniłby moje uwagi.
Dziękujemy firmie Helikon-Tex za udostępnienie plecaka Guardian Assault do testów.
Artykuł zawiera lokowanie produktu – organizer Helikon-Tex Insert EDC Medium.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.