Parametry kurtki
- Producent: Helikon-Tex
- Linia produktowa: Outback
- Rodzaj: kurtka Hardshell
- Model: Squall
- Rozmiarówka: damska 7 rozmiarów Regular: od XS do XXXL
- Właściwości: membrana 3L TorrentStretch®
wodoodporność na poziomie 30 000 mm słupa wody
oddychalność na poziomie 30 000 g/m2/24h
współczynnik oporu parowania RET <5
- Zamki: wodoodporne zamki YKK® AquaGuard®
- Impregnacja: DWR PFC Free
- Szwy: klejone
- Waga: 389 g, gramatura: 135 g/m2
- Dostępne kolory: Crimson Sky (czerwony / karmazynowy), czarny, Shadow Grey (szary), Taiga Green (szarozielony)
Pierwsze wrażenie
Przyznaję, pierwsza moja myśl była taka: ta kurtka nie będzie miała ze mną łatwo. Po pierwsze, ilość wyjazdów na wszelakie wycieczki: piesze, rowerowe, w każdej porze roku, niezależnie od prognozy pogody. Po drugie, miałam już kilka ulubionych kurtek, które bardzo dobrze wspominam – więc poprzeczka porównań jest wysoko zawieszona.
Na dzień dobry ogromny plus dla producenta za damski (a nie unisex) model hardshella i szeroką rozmiarówkę: od XS do XXXL. Helikon-Tex oferuje dużo więcej w tej kwestii niż inne firmy (zazwyczaj są dostępne nie więcej niż 4 rozmiary).
Od razu też wrzuciłam kurtkę na wagę: 425 gramów (rozmiar XL). Porównałam z dostępnymi danymi (na ogół nie podaje się wagi dla odzieży turystycznej). Najlżejsze wiatrówki ważą około 100 gramów, przeciwdeszczówki o zbliżonych parametrach to nieco ponad 300 gramów, inne z membraną 3-warstwową to często powyżej 500 do nawet prawie 700 gramów. Z jednej strony, kiedy masz nosić wszystko na własnych plecach, zaczynasz zwracać uwagę na tą wartość. Zwłaszcza latem, gdy kurtka to raczej bagaż, nosimy ją w plecaku „w razie w”. Z drugiej strony niska waga to mniej kieszeni, mniejsza odporność materiału… Czy projektując hardshell Squall, udało się znaleźć złoty środek?

Hardshell Squall – jak się nosi?
Kurtka outdoorowa to nie sukienka na bal – niezwykle ważna jest wygoda i dopracowanie detali. Ale po kolei. Na pierwszy ogień ocena kaptura. Bez usztywnionych fragmentów, jest obszerny w sam raz, udało się nawet zgrabnie założyć go pod kask rowerowy. Regulacja w dwóch płaszczyznach: z tyłu oraz z przodu, po bokach kołnierza. Dzięki temu kaptur dobrze przylega do twarzy, chroni uszy, nie zamienia się w spadochron. Konstrukcja kaptura pozwala również na bezproblemowe użytkowanie czołówki. Piszę o tym, bo zdarza się, że sztywny daszek albo kształt otworu na twarz nie są kompatybilne z oświetleniem na głowę.
Na wielką pochwałę zasługuje mały drobiazg, jakim jest mocowanie gumki wokół kaptura. Jest wszyta w taki sposób, że nic się nie majta przy twarzy. Jednocześnie te stopery regulujące gumki łatwo się obsługuje nawet w grubszych rękawicach. W tym miejscu nie mogę też nie wspomnieć o dość wysokiej gardzie, z miękką osłonką na górny koniec zamka. Doskonała osłona szyi, a nawet brody. Każda biegaczka jak i turystka pokonująca górską grań w silnym wietrze będzie zadowolona. 🙂
Zadbano również o odpowiednią długość rękawów, co jest kluczowe dla osób o wzroście powyżej 170 cm czy przy niektórych aktywnościach, wymagających obszernych ruchów rękami (jazda na rowerze czy wspinanie). Szerokość mankietów wygodnie i szybko regulujemy sobie rzepami.
Dopiero pisząc recenzję, zauważyłam, że damska kurtka Helikon-Tex Hardshell Squall TorrentStretch ma też wszytą gumkę do regulacji obwodu dołu. Nie korzystałam z tego w ogóle, ponieważ proporcje kurtki nie są jakoś ekstremalnie kobiece. Różnica w szerokości na wysokości klatki piersiowej i bioder to zaledwie 1,5 cm. Jak dla mnie, damski model spokojnie mógłby mieć tę dolną część nawet jeszcze trochę obszerniejszą. A do listy życzeń, dorzucam przedłużenie pleców – tu każdy centymetr robi robotę. 🙂
Hardshell Squall – szwy i zapięcia
Od początku widać, że producent zadbał o jakość szczegółów. Kurtka Helikon-Tex ma szwy klejone, a zamki – wodoodporne, renomowanej firmy YKK. Główny suwak jest dwukierunkowy, a wszystkie zaopatrzono w sznureczek z pętelką, co ułatwia manewrowanie przy nich bez zdejmowania rękawiczek czy zmarzniętymi dłońmi. Takie zamki są też przy dwóch kieszeniach zewnętrznych oraz… pod pachami. Wyobraźcie to sobie: wiatr wieje, deszcz pada, zapinamy suwak z przodu, klatka piersiowa jest chroniona (swoją drogą – czy wiecie, że utrzymanie komfortu cieplnego tego obszaru ciała jest ważniejsze, niż głowy?), a jednocześnie wywietrzniki pod pachami zapewniają odpowiednią wentylację. Genialne rozwiązanie! Jeszcze dwa słowa o kieszeniach: są nieco niżej niż w męskiej wersji, a jednocześnie na tyle wysoko, że można się do nich dostać, mając zapięty pas biodrowy plecaka. Kieszeń wewnętrzna też jest zapinana na zamek, chroniona przed wilgocią z obu stron i pomieści nawet sporych rozmiarów smartfona.

W tym miejscu napomknę jeszcze o jednej kwestii, która wyróżnia tę kurtkę: można ją sobie spersonalizować. Na lewym ramieniu jest naklejony kwadrat z miękkiego rzepa, gdzie można sobie przyczepić jakąś naszywkę, np. klubową. Na co dzień noszę tam aplikację z symbolami ratowniczymi, dzięki czemu również będąc w cywilu, daję znać otoczeniu, na kogo można liczyć w razie wypadku. A na zagraniczne wyjazdy przyczepiam tam sobie polską flagę – na zawodach naprawdę fajnie to wygląda. 🙂

Hardshell w deszczu, śniegu i nie tylko
Parametry związane z wodoodpornością i oddychalnością są bezdyskusyjnie kluczowe dla oceny odzieży wierzchniej. Przyjrzyjmy się im dokładnie.
TorrentStretch w nazwie produktu to oznaczenie 3-warstwowej zlaminowanej membrany (3L). Mała powtórka z odzieży sportowej: membrana 2L w kurtkach odchodzi do historii, membrana 2,5L jest wycieniowaną, bardzo „light” wersją 3L, a w tej de facto trzech warstw nie zobaczymy, bo całość jest zespolona razem z tkaniną zewnętrzną oraz podszewką wewnętrzną. To membrana 3L jest standardem na współczesnym rynku, gdy oczekujemy wodoodporności i wytrzymałości zarazem.
Wodoodporność 30.000 mm słupa wody to liczba gwarantująca, że nie musimy się obawiać żadnych opadów. Żadnych! W połączeniu z oddychalnością na poziomie 30 000 g/m2/24h – mamy naprawdę imponujące parametry. Dodajmy do tego współczynnik oporu parowania RET <5 pamiętając, że dla zapewnienia komfortu przy bardzo intensywnym wysiłku zaleca się stosowanie odzieży z RET nie większym niż 6, a przy średnim wysiłku – z RET od 6 do 13.
Producent zapewnia: „Gdy warunki atmosferyczne są naprawdę ciężkie, potrzeba solidnej ochrony”. Sprawdziłam, i po dziesiątkach godzin, po setkach kilometrów powiem tak: te obietnice zostały dotrzymane. Kilka przykładów: kurtka Helikon-Tex sprawdziła się podczas letniego wyjazdu biegowo-wspinaczkowego, gdzie kilkakrotnie łapały nas ekstremalne zlewy (sierpień, temperatura około 10-15°C). Dała mi też duży komfort podczas jesiennych zawodów Adventure Racing, gdzie przez kilkanaście godzin w deszczu walczyliśmy na trasie o jak najlepszy wynik (koniec września, temperatura w zakresie 6-12°C, ponad 100 km na rowerze plus kilkadziesiąt km pieszo). Kiedy na koniec października wybierałam się na 24-godzinną wyrypę w góry (w prognozie pogody: opady, duży wiatr, temperatura w nocy i na szczytach poniżej zera) – zabrałam ze sobą Squalla i później ani chwili nie żałowałam tego wyboru. Dopełnieniem testów był pierwszy prawdziwie zimowy weekend sezonu na skiturach, oczywiście we wdzianku od Helikon-Tex. 🙂

Hardshell – obraz po bitwie
Tak, nie oszczędzałam tej kurtki. Nie ukrywam, nie miałam dla niej żadnej litości, zabierałam ją na wszystkie rajdy i biegi na orientację. Przedzieranie się przez las na azymut, nierzadko przez gęstwiny, jeżyny i krzaczory nie było niczym niezwykłym. Do tego regularne ślizgi po błocie albo posypka z brudu, który atakuje spod kół roweru… Niejedno wdzianko uległo uszkodzeniu (a nawet totalnej destrukcji) podczas mojego użytkowania. Na Squallu nie zrobiło to jednak wrażenia. Naprawdę jestem zdziwiona, że nie ma na powierzchni materiału żadnego rozerwania ani zaciągnięcia. Niewielkie zmechacenie tkaniny pojawiło się jedynie na kilku centymetrach w okolicy paska biodrowego – to pewnie od plecaka.
Na koniec ciekawostka. Podczas jednych zawodów rowerowych miałam na zmianę dwie warstwy zewnętrzne. Były to właśnie kurtka Helikon-Tex oraz drugi hardshell o bardzo podobnych parametrach, uznanej marki. Pod względem komfortu termicznego i wodoodporności obie spisały się doskonale. Różnicę pokazały dopiero w domu, kiedy zabrałam się za ich czyszczenie z błota (wierzcie mi, po zawodach rowerowych brudu na kurtce jest naprawdę dużo). Ze Squalla brud po przemyciu gąbeczką zszedł raczej gładko, a na tej drugiej kurtce zostały nieusuwalne ślady.

Hardshell Squall – podsumowanie
W ramach konkluzji napiszę tak: ta kurtka powinna mieć w nazwie określenie „hardcore”, bo do takich aktywności zdecydowanie się nadaje. Kurtka Helikon-Tex sprawdziła się w zaskakująco szerokim spektrum warunków atmosferycznych: od sierpniowego urwania chmury po listopadowy atak zimy, od dolin po szczyty gór. W dodatku były to przeróżne aktywności, takie mało spacerowe, można powiedzieć… Doceniam również unikatową kolorystykę (w miejsce krzykliwych kolorów, dominujących w ofercie odzieży sportowej dla kobiet) oraz niską wagę.
Tego hardshella można wcisnąć nawet do maleńkiego plecaczka biegowego jako tzw. zapas. Parametry kurtki są wystarczające, aby została dopuszczona jako wyposażenie obowiązkowe na zawodach, gdzie takie wymogi są stosowane. Taka warstwa zewnętrzna jest warta każdych pieniędzy, ale na szczęście dla nas – tu znowu małe porównanie – producent ulokował ją na niższej półce cenowej. Polski design to też miły akcent. Jakby tak jeszcze dodać jej nieco więcej kobiecego twistu, wyprofilować kształt odrobinę bardziej pod kobiecą sylwetkę i troszeczkę wydłużyć tył, to kurtka Helikon-Tex byłaby idealna. 🙂
Dziękujemy firmie Helikon-Tex za przekazanie kurtki do testów.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.