Latarka w EDC – po co?
Every Day Carry to kwestia mocno indywidualna, zależna od naszego stylu życia, potrzeb, preferencji i – co chyba najważniejsze – stopnia zarażenia gadżeciarstwem 😉 W moim przypadku latarka EDC ma za zadanie zapewnić zarówno krótkotrwałe światło w sytuacjach życia codziennego (znalezienie jakiejś zguby pod szafką, przeczytanie liczników wody…) jak i odpowiednią moc oraz czas działania do bardziej wymagających sytuacji. Do nich zaliczam zwykłe nocne wyjścia (np. ze znajomymi w plener), gdzie wypadałoby oświetlić sobie drogę, ale również sytuacje awaryjne, kiedy to źródło światła znacząco ułatwiłoby przetrwanie.
W swoim zestawie posiadam latarkę kątową o klasycznym tubusie, zasilaną akumulatorem 16340. Zapewnia mi szeroki snop światła o ciepłej barwie, cztery tryby mocy i zestawy bardzo przydatnych, wręcz sprytnych funkcji. Jest ona moją faworytką i ciężko wyobrazić mi sobie dla niej jakieś zastępstwo. Polska firma Mactronic przekazała nam do recenzji model FLAGGER Nano. Postanowiłem zatem, że będzie trzeba sprawdzić, czy mogłaby usunąć moją faworytkę z piedestału.
Czym jest FLAGGER Nano?
Linia FLAGGER to kątowe latarki polskiej firmy Mactronic, która od lat dostarcza swoje produkty różnym polskim instytucjom, w tym także służbom mundurowym. Co oznacza termin latarka kątowa? Jest to taka konstrukcja, w której to emiter światła znajduje się na dłuższym boku latarki, prostopadle do jej głównej osi. Latarki tego typu są wygodne w użytkowaniu i przestronne – dzięki częstemu wyposażeniu w klips lub nawet opaskę, mogą być wykorzystywane jak czołówki,
Latarki kojarzą się przede wszystkim z metalowymi lub polimerowymi cylindrami z głowicą na jednym końcu oraz nakrętką na drugim. Tutaj jednak mamy do czynienia z prostokątem. Gdzie zatem wchodzą baterie? Nie wchodzą – źródło zasilania stanowi wbudowany na stałe akumulator, podobnie jak w smartfonie. Porzucenie klasycznych baterii i cylindrycznych akumulatorów na rzecz tych kanciastych umożliwiło osiągnięcie wyjątkowo cienkiej konstrukcji, co w kontekście EDC jest sporym plusem.
Skoro już wiemy, czym charakteryzują się latarki tej linii, przejdźmy do samego FLAGGERa Nano. A, jeszcze jedno – podstawowe dane!
Parametry i wyposażenie
Parametr | Wartość |
| Źródło zasilania | Li-Po 3,7V 450 mAh |
| Czas ładowania | 2 godziny |
| Port ładowania | USB-C |
| Klasa szczelności | IPX4 |
| Odporność na upadki | 1 metr |
| Wymiary | 64,5 × 29 × 30 mm |
| Masa | 38 g |
| Akcesoria w zestawie | Przewód USB-C, karabińczyk, magnesy, klips |
Tryby świecenia i ich charakterystyka
Tryb | Strumień świetlny | Czas pracy | Zasięg światła |
| COB BOOST | 500 lm | 30 s | 36 m |
| COB HIGH | 300 lm | 1 h 30 min | 25 m |
| COB MEDIUM | 120 lm | 2 h 30 min | 15 m |
| COB LOW | 40 lm | 4 h 30 min | 8 m |
| COB RED | – | – | – |
| COB RED FLASHING | – | – | – |
| TOP HIGH | 200 lm | 1 h 30 min | 45 m |
| TOP MEDIUM | 70 lm | 3 h 30 min | 25 m |
| TOP LOW | 25 lm | 6 h | 16 m |
FLAGGER Nano z bliska
Opakowanie
Kawałek kartonu i papieru nie jest z pozoru niczym interesującym, ale jednak trzeba przyznać, że opakowanie wpływa na pierwsze wrażenie. Tutaj Mactronic się sprawdził, ponieważ kartonowe pudełeczko jest zrealizowane estetycznie i porządnie. Od razu wita nas widok logo, nazwy produktu i jego wizualizacji wraz z podstawowymi danymi technicznymi. Wewnątrz znajdujemy latarkę, instrukcję obsługi oraz przewód USB-C do ładowania.
Estetyka
Pod względem estetycznym, FLAGGER Nano to wyjątkowo zgrabna latareczka. Jej konstrukcja, od szarej, aluminiowej obudowy po przyciski i czarny okrąg soczewki sprawia naprawdę niezłe wrażenie. Zimna w dotyku, lekka ale o wyczuwalnej masie. Ma idealny vibe gadżetu.
Rozmiary i masa
Jeśli chodzi o gabaryty, to jest naprawdę mała, chciałoby się rzec, że ginie w dłoni.
Pod kątem masy wypada na korzyść w porównaniu ze wspomnianą wcześniej faworytką. Moja wędkarska waga wykazuje 50 g FLAGGERa Nano. W przypadku faworytki jest to 80 g. Co ciekawe, na stronie producenta nasza rzekotka cechować ma się masą 38 g. Sprawdziłem stronę producenta faworytki i też się nie zgadzało. Wadliwa waga? Możliwe. Tak czy inaczej, FLAGGER Nano jest lżejszy. No i w zasadzie mniejszy. O ile w wysokości pomiędzy nimi nie ma znacznej różnicy, tak wychodzi ona w grubości. Recenzowana latarka przez płaski, wbudowany na stałe akumulator jest o wiele wygodniejsza w przenoszeniu. W szczególności cechę tą doceni się przenosząc ją w kieszeni spodni.
Elementy funkcyjne
Na przodzie latarki znajduje się emiter z zestawem diod emitujących światło koloru białego lub czerwonego. Na pozytywne odczucia estetyczne przekłada się czarna obwódka, która wykonana jest z metalu.
Na bokach, nieco nad centralnym punktem emitera, znajduje się włącznik oraz port ładowania. Pod względem estetycznym jest okej i wpasowują się w resztę. Co do funkcjonalności przycisku poświęcony zostanie osobny rozdział.
Z tyłu obudowy znajduje się klips, a na nim magnes.
Drugi magnes znajduje się natomiast na samym dole.
Pozostaje szczyt latarki, na którym znajdują się dwie diody światła białego. Trzeba przyznać, że zostały nieźle wkomponowane w obudowę i wygląda to całkiem zgrabnie.
Ogólne wrażenie?
Dobre, nawet bardzo dobre. Latareczka ma swój własny styl i sprawia wrażenie porządnego sprzętu. Jej wygląd doceniła także moja mama, która koniecznie życzy sobie, aby znalazła się w jej torebce 🙂 Jeśli narzędzie podoba się estetycznie kobietom to wiadomo, że projektanci odwalili kawał dobrej roboty.
Klips i magnes to dobra rzecz
Klips jest w zasadzie podstawą w latarkach EDC – zarówno w układzie klasycznym jak i kątowym. Dzięki niemu przenoszenie jest pewniejsze. W zależności od rodzaju klipsa, umożliwia on również korzystanie z latarki w inny sposób. Odpowiednio zagięty klips w przypadku latarki klasycznej konstrukcji sprawi, że po nałożeniu na daszek czapki będzie mogła być używana jak czołówka.
Poniżej kolejne zastosowania klipsa. Ogranicza nas w sumie tylko wyobraźnia i dostępna powierzchnia montażowa.
Producent obdarzył nas dwoma magnesami – na spodzie oraz od strony klipsa. Jest to przydatne i popularne w latarkach EDC akcesorium. Zazwyczaj znajduje się wyłącznie u podstawy latarki, ale we FLAGGER Nano znajduje się jeszcze jeden dodatkowy, co znacząco zwiększa wszechstronność.
Jak świeci FLAGGER Nano?
FLAGGER Nano wyposażony jest w emiter przedni oraz górny. W ich skład wchodzi płytka COB z diodami emitującymi światło białe lub czerwone (przedni emiter) oraz dwie osobne diody LED (górny emiter).
Światło białe rzucane jest w bardzo, ale to bardzo szerokiej wiązce. Mając latarkę na poziomie klatki piersiowej, emiter przedni oświetla w zasadzie całe moje pole widzenia. Nie ma tutaj żadnej skupionej wiązki centralnej. Na najwyższym poziomie światło świeci mocno, ale jest bardzo rozproszone. Emiter ten nadaje się zatem przede wszystkim do oświetlania najbliższego otoczenia i bardzo dobrze sprawdza się w marszu. Górny emiter generuje rzuca już zdecydowanie skupioną wiązkę i sprawdza się przy oświetlaniu nieco bardziej oddalonych rzeczy. Poniżej porównanie – po lewej światło z emitera przedniego, po prawej z górnego. Na zdjęciach po prawej widać ewidentnie lepiej oświetlony punkt centralny ujęcia. Rozproszenie wiązki z emitera przedniego dobrze ilustruje ujęcie w przejściu, na którym to wyraźnie widać dobrze oświetloną ścianę. Znajdująca się na dalszym planie ściana jest już szczątkowo oświetlona.
Na płytce COB przedniego emitera znajdują się również diody emitujące światło koloru czerwonego. Jego przeznaczeniem jest raczej szukanie drobnych przedmiotów w najbliższym otoczeniu, np. w pokoju albo namiocie, bez, że tak to ujmę, nadmiernego rozbudzania oczu. Dodatkową funkcją jest tryb stroboskopu. W takiej roli FLAGGER Pro sprawdzi się przyczepiony na tyle plecaka podczas jazdy rowerem albo marszu wzdłuż jezdni. Choć rozmawiając kiedyś z pewnym kierowcą ciężarówki dowiedziałem się, że woli, kiedy to rowerzyści mają stałe światło czerwone – łatwiej mu w trudnych warunkach ocenić odległość do rowerzysty. Przy strobo było to dla niego dość kłopotliwe. The more you know…
Czerwony tryb strobo postanowiłem przetestować w nocy na lokalnym lotnisku (tak, mamy w naszej skromnej miejscowości lotnisko). Za pomocą zintegrowanego magnesu przymocowałem latarkę do znaku i oddaliłem się na odległość 200 m. W warunkach nocnych mój telefon miał niestety spory problem z załapaniem ostrości, ale udało się co nieco uchwycić. Musicie wierzyć mi na słowo – migające czerwone światło z 200 m jest bardzo widoczne i z pewnością jego zasięg jest o wiele większy. Nie jest to taka moc jak w przypadku podstawowego FLAGGERa (którego recenzja ukaże się wkrótce), ale jak na tak małą latarkę jest naprawdę dobrze. Na drodze czy poboczu użytkownik na pewno będzie widoczny z daleka.
To, co oferuje nam FLAGGER Nano, wydaje się bardzo wszechstronnym i bogatym zestawem. Ale oprócz samego światła, istotne są jego tryby i obsługa latarki…
Tryby i obsługa – tutaj FLAGGER Nano mi podpadł
Obsługa FLAGGERa Nano
A więc tak. Mamy latarkę w ręce. Po jednym kliknięciu latarka włącza się w ostatnio wybranym trybie – emiter przedni albo górny. Emiter przełączą się poprzez przytrzymanie przez 3 sekundy przycisku, kiedy latarka jest już włączona. Przy użyciu przedniego emitera istnieje możliwość szybkiego włączenia trybu COB BOOST o najwyższej mocy poprzez szybkie, dwukrotne wciśniecie włącznika. Pojedyncze kliknięcie powoduje zmianę na kolejny tryb.
Emiter przedni ma 5 trybów:
- światło białe – wysoki,
- światło białe – średni,
- światło białe – niski,
- światło czerwone – stały,
- światło czerwone – strobo.
Emiter górny z kolei: 3 tryby:
- światło białe – wysoki,
- światło białe – średni,
- światło białe – niski.
Zaprogramowane tryby nie przypadły mi do gustu. Dlaczego?
Po pierwsze…
Pierwszym trybem po włączeniu zawsze jest ten najwyższy. Jak dla mnie jest to rozwiązanie bardzo niewygodne. Nie jest to latarka do samoobrony, w której po włączeniu chcę rzucić w napastnika morzem lumenów aby go oślepić. Wyobraźmy sobie sytuację…
Wracamy do domu wieczorem, trzeba otworzyć drzwi. Światła brak, po udanym wyjściu towarzyskim ciężko jest po ciemku trafić kluczem. Chcemy wesprzeć się latarką, odpalamy…. i rzucamy na drzwi przed sobą 300 lumenów. Szok dla oczu.
Według mnie grupa trybów powinna rozpoczynać się od najsłabszego trybu. W codziennym użytkowaniu bardzo rzadko wychodzę poza średni tryb w moich latarkach. Niski zdecydowanie wystarcza do oświetlania ciemnej piwnicy i innych zakamarków. W terenie podobnie – poza marszem niski tryb zdecydowanie wystarcza. Szkoda w warunkach ciemności psuć sobie adaptację oka.
Po drugie…
Włącznik okazał się mało wyczuwalny albo trefny. Włączam latarkę, klikam aby zmienić tryb. Klikam ponowie, przechodzę do następnego trybu. Klikam znowu – nagle się wyłączyła. Sytuacja ta powtarza się regularnie, ale nie mogę znaleźć powodu jej występowania. Klikam tak samo. Przez to obsługa jest totalnie nieintuicyjna i często zamiast dotrzeć do właściwego trybu, przez co robię dyskotekę z otoczenia klikając naście razy…
Po trzecie…
Brak blokady włącznika, trybu chwilowego i szybkiego przejścia do światła czerwonego. O co z tym wszystkim chodzi?
Blokada włącznika
Moja ulubienica wyposażona jest w blokadę aktywowaną szybkim kliknięciem 4 razy. Latarka blokuje się, a pojedyncze wciśnięcie włącznika kończy się tylko mignięciem informującym o aktywowanej blokadzie. Zapobiega ona przypadkowemu włączeniu w trakcie przenoszenia, co może być zgubne w razie odpalenia najmocniejszego trybu i nagrzania się obudowy. A tak się składa, że pierwszym trybem w FLAGGER Pro jest właśnie ten najmocniejszy. Z drugiej strony, włącznik jest wyjątkowo mało i całkiem twardy, co samo w sobie może być zabezpieczeniem. Blokada jednak powinna jako tako istnieć – zwłaszcza że akumulator wbudowany jest na stałe i nie ma możliwości częściowego odkręcenia nakrętki i tym samym odcięcia zasilania.
Tryb chwilowy
Przydatna funkcja, w której to przytrzymanie włącznika powoduje chwilową aktywację latarki – tak długo, jak wciskamy włącznik. Funkcja ta dobrze łączy się z wyjątkowo niskim trybem, np. 1-5 lumenów. Idealne do oświetlenia czegoś blisko nas w sytuacjach, w których to nie chcemy dać wszystkim wokół wyraźnie znać, że czegoś szukamy. Z funkcji tej korzystałem np. w akademiku, kiedy to musiałem coś znaleźć w plecaku, kiedy to wszyscy inni spali. Odpalając takiego FLAGGERA Nano, który uruchamia się w najmocniejszym trybie, prawdopodobnie skończyłbym z… kilkoma uwagami kolegów 😉
Przejście do światła czerwonego
Brakowało mi również opcji włączenia światła czerwonego bez przedzierania się przez resztę trybów. Opcja ta byłaby istotna w zastosowaniach wojskowych, kiedy to chcemy pozostać w ukryciu i samemu nie tracić widoczności. Czerwone światło jest trudniej dostrzegalne z dystansu i nie zakłóca adaptacji wzroku do ciemności, umożliwiając zarazem szukanie czegoś w ciemnościach lub czytania z mapy. Żeby je odpalić, trzeba włączyć latarkę w najmocniejszym trybie przejść przez kolejne dwa.
Mój pech do kółeczek...
Niektórzy dystrybutorzy reklamują FLAGGERa NANO jako latarkę brelok. Przy takich rozmiarach – pewnie! Do przypięcia do kluczy producent przygotował nam karabińczyk, przytwierdzony do latarki za pomocą D-Ringa. A tak się składa, że mam niebywałe szczęście do niszczenia tego typu połączeń. Popularne szwajcarskie scyzoryki wyposażone są w małe kółka, które zawsze znikały w niewyjaśnionych okolicznościach, nawet kiedy ich nie używałem… Fatum nie ominęło także latarki i karabińczyk zniknął. Po wyjęciu z kieszeni i manipulacją latarką w dłoni nagle poczułem, jak coś zsuwa mi się po palcu. Sekundę po tym usłyszałem stuk metalu o asfalt. Po bliższych oględzinach znalazłem jedynie pozostałość D-Ringa na dolnym magnesie. Teraz już wiecie, dlaczego na niektórych zdjęciach brak karabińczyka.
Wbudowany na stałe akumulator – to dobrze czy źle?
Wbudowane na stałe akumulatory pojawiają się coraz częściej w urządzeniach elektronicznych. W latarkach są w zasadzie przymusowe, jesli chce się osiągnąć smukłą konstrukcję. Mogą być produkowane w różnej grubości i proporcjach. Jako zaletę takiego rozwiązania wymienia się m.in. możliwość szybkiego ładowania przez złącze USB-C. Ale jak dobrze się przyjrzymy rynkowi, to latarki zasilane wymiennymi ogniwami (jak 21700, 18650 czy 16340) również posiadają takie funkcje. Oprócz tego istnieją również ogniwa, które same są wyposażone w gniazda ładowania.
Wbudowany na stałe akumulator ma dla mnie jedna dużą wadę – jest stały. Nie można go wymienić. To znaczy przy odrobinie pomysłowości i dawce druciarstwa pewnie można, ale nie o to tutaj chodzi. Akumulator to tylko akumulator, z czasem traci żywotność i może ulec uszkodzeniu. W przypadku klasycznych latarek o wymiennym źródle energii po prostu go wymieniam. Możliwość wymiany daje mi również opcje natychmiastowego powrotu do pracy po wyczerpaniu pierwszego akumulatora – wkładam nowy i działam od razu. W przypadku wbudowanego akumulatora muszę czekać na naładowanie. A do naładowania potrzebuję źródła energii w postaci powerbanka, pojazdu czy gniazdka. W przypadku klasycznego rozwiązania – po prostu drugiego akumulatora. A taki wzór 16340, standard w małych latarkach, odpowiada wielkością połowie kciuka i jest łatwy w transporcie.
Konkluzje
Latarce Mactronic FLAGGER Nano postawiłem wyzwanie zdobycia miejsca w moim EDC. Czy jej się udało? Z przykrością stwierdzam, że nie. Jest projektem bardzo ciekawym w zamyśle, zgrabnym estetycznie. To, co mnie zawiodło, to przede wszystkim cechy miękkie, czyli zaprogramowane tryby. Zaczynanie grupy trybów od najmocniejszego jest według mnie rozwiązaniem nietrafionym w latarce do codziennego użytkowania, wybór trybów powinien odbywać się na odwrót. W cechach twardych, typowo konstrukcyjnych, zawiódł mnie ciężki w obsłudze, nieintuicyjny włącznik oraz zerwana zawieszka z karabińczykiem.
Moja obecna latarka EDC swoimi cechami okazała się niesamowicie praktyczna i w zasadzie stała się dla mnie benchmarkiem, punktem wyjścia do porównań z innymi latarkami. Mam nadzieję, że ta recenzja stanie się dla Mactronic inspiracją do stworzenia FLAGGER Nano 2.0. W nowej wersji chętnie zobaczyłbym odwrócony wybór trybów, chwilowy tryb działania o słabej mocy, blokadę włącznika oraz możliwość włączenia od razu w trybie światła czerwonego. Wtedy użytkowość wzrośnie dla mnie do o wiele wyższego stopnia, który sprawi, że będę mógł ją bez grymasu nosić w swoim zestawie EDC.
Przy projektowaniu latarki, najważniejsze według mnie nie są lumeny, zasięg czy ilość trybów. Cechy te powinny wynikać tylko i wyłącznie z docelowego przeznaczenia latarki. Po dokładnym jego obraniu łatwo wyznaczyć, czym właściwie produkt powinien się cechować i co powinien oferować.
Dziękujemy firmie Mactronic za udostępnienie latarki FLAGGER Nano do testów.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji
Artykuł zawiera lokowanie produktów:
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.