Parametry
Mactronic Tundra to maleńka czołówka zasilana zaledwie jedną baterią AA. Temu też zawdzięcza swoją wagę, która razem ze źródłem zasilania wynosi zaledwie 73 g. Jak podaje producent – głównym źródłem światła jest wydajna dioda High Power emitująca w najwyższym trybie strumień o wartości aż 215 lumenów. Mamy także do dyspozycji rozmieszczone po bokach dwie kolorowe diody – zieloną (24 lm) i czerwoną (15 lm). Według deklaracji firmy Mactronic wiązka światła latarki w maksymalnym ustawieniu powinna sięgać 94 m, co dla urządzeń tej klasy jest niezłym wynikiem. Piszę o maksymalnym ustawieniu, ponieważ Tundra posiada funkcję ADS (Advanced Dimming System) pozwalającą na płynną regulację mocy światła przez przytrzymanie włącznika. Jeden przycisk służy zatem do włączania i wyłączania zasilania, przełączania trybów (biały, zielony, czerwony), zwiększania i zmniejszania mocy wiązki światła, a także do aktywacji blokady przypadkowego włączenia. Dużo i funkcjonalnie! Mactronic Tundra zapewnia również pamięć ostatniego ustawionego trybu.
Latarka ma klasę odporności na wilgoć IPX4, co oznacza w skrócie odporność na dużą ulewę. Powinna także przetrwać upadek z jednego metra.
Do zestawu dołączany jest dodatkowo klips, który umożliwia montaż na daszku czapki.
Producent daje na ten model aż pięć lat gwarancji.
Ilość lumenów (lm) | 215 |
Zasięg światła (m) | 94 |
Wiązka światła | Rozproszona |
Źródło światła | 1 x High Power LED (Cool White) / 2 x SMD LED (Green/Red) |
Zasilanie | jedna bateria LR06/AA |
Maksymalny czas pracy (h) | 76 |
Czas pracy 100% mocy (h) | 3 |
Materiał obudowy | tworzywo sztuczne |
Stopień ochrony | IPX4 |
Waga (gramy) | 31 |
Wymiary (mm) | 60 × 38 × 30 |
Opakowanie
Gdy zobaczyłem pudełko pomyślałem: „to chyba nie ten model”. Jak na utralekką czołówkę, to z pudełkiem Mactronic niewątpliwie przesadził, jest to bowiem prostopadłościan z nieznanych przyczyn wielokrotnie większy od samej latarki. W środku zawiera plastikowy „blister”, w którym osadzony jest towar zajmujący ułamkową część opakowania. Kiedy producenci nauczą się, że wielkie pudło nie daje dziesięciu punktów do prestiżu? Nie wiem. Może jak kupią jeden z cieszących się niezłą renomą smartfonów z nadgryzionym jabłkiem w logo, który wbrew tradycji producentów sprzętu linii budżetowej pakowany jest w pudełko niewiele grubsze od niego samego. I jakoś ponoć dalej nieźle się sprzedaje… Porzućmy jednak te złośliwości powodowane nie tylko moim ekologicznym podejściem, ale też przecież aspektem kosztów produkcji, transportu i magazynowania produktu. Kto za to płaci? Pan, Pani, jako nabywca…
Sposób pakowania Tundry to prawdziwa porażka. Można było też każdą sztukę na europalecie…
Budowa
Mactronic Tundra to latarka wykonana bardzo starannie i dopracowana w detalach. Tu nic nie trzeszczy, nie stawia oporu i wszystko do siebie dobrze pasuje. Uwagę zwracają takie funkcjonalne drobiazgi jak np. silikon na wewnętrznej stronie opaski, dzięki czemu dobrze trzyma się ona na głowie.
Po otwarciu komory baterii zauważymy natomiast miękką uszczelkę, zapewniająca szczelność tej części czołówki. Wielofunkcyjny przycisk cały pokryty jest gumą.
Miękka uszczelka zapewnia ochronę komory baterii przed wilgocią
Nie musimy obawiać się, że czołówka spadnie nam z daszka
Szczeliny w przelotkach umożliwiają szybki demontaż paska
Dzięki szczelinom umiejscowionym w przelotkach demontaż opaski jest bardzo szybki i prosty. Po jej zdjęciu równie proste jest założenie klipsa umożliwiającego przytwierdzenie Tundry do daszku czapeczki. Należy go po prostu wcisnąć w odpowiedni otwór w latarce. Sam klips jest solidny i bardzo mocno trzyma się na czapce. Spadnięcie naszej czołówki z daszka (o ile o coś mocno nie zahaczymy) jest zatem raczej wykluczone.
Klips wciska się w otwór montażowy w latarce…
… i zapewnia mocny montaż latarki na daszku czapki
Daleko czy blisko?
Testy Tundry przeprowadziłem w mrocznych otchłaniach krakowskiego Fortu 50 Prokocim będącego jednym z elementów Twierdzy Kraków powstałej pod koniec XIX w. W forcie tym znajduje się prawie pięćdziesięciometrowa poterna (podziemne przejście), którą można dostać się ze schronu głównego do podwójnej kaponiery czołowej. Dzięki tym warunkom nawet jeszcze przed zapadnięciem zmroku mogłem przekonać się, jak sobie da radę nowa czołówka od Mactronica.
Efekty testów można zobaczyć na filmie i zdjęciach (wyłączyłem wzmacniające obraz „tryby nocne”). Było nieźle, natomiast biorąc pod uwagę, że dioda Tundry zasilana jest jedynie 1,5-woltową baterią, a charakterystyka wiązki światła jest rozproszona – to nawet całkiem nieźle. Zwiedzając z nią opuszczone obiekty, forty, piwnice nie musimy się obawiać, że nie zauważymy czegoś pod nogami. Ba, zobaczymy też to, co jest sporo metrów przed nami. Czy aż 94 metry? Wątpię. Poterna, którą przeszedłem, miała 50 m. Jej końcówka była już ciemna. Strumień światła w tych specyficznych – dodajmy, bo to jest bardzo wąski obiekt – okolicznościach sięgał jakieś 45-50 kroków do przodu. Ale przecież to nie jest mało! Zwłaszcza dla takiego malucha na jednego, skromnego „paluszka”.
Zaznaczę, że testy te wykonywałem na maksymalnie jasnych ustawieniach. Minimalne też są jednak pożyteczne. Choć widać przy nich cokolwiek jedynie na kilka kroków do przodu, to przecież czasem to wystarczy – pozwoli nie wpaść w jakąś niespodziewaną dziurę, a czas świecenia latarki będzie o wiele dłuższy.
Strumień światła w zupełności wystarcza do eksploracji zaciemnionych pomieszczeń
Stacjonarnie
Zupełnie satysfakcjonująco wypadły testy oświetlania na bliższą odległość. Jeśli chciałbym w ciemnych zakamarkach Fortu 50 Prokocim rozbić obóz, przyrządzić sobie jedzenie, to światło Tundry wystarczy w każdej opcji. Do takich czynności możemy białe światło nawet zminimalizować. Z powodzeniem da radę także oświetlenie czerwone i zielone. Zdaniem producenta to kolorowe światło może mieć zastosowanie podczas specjalistycznych działań np. obserwacji zwierząt, nocnego czytania map, sygnalizacji ratunkowej czy adaptacji wzroku w całkowitej ciemności. Jest w tym sporo racji. Czerwona dioda może też być przydana jako sygnalizacja dla zamykającego kolumnę pieszych idących poboczem nieoświetlonej drogi. Oczywiście wtedy czołówkę należy ubrać w opcji „zaraz wracam” – do tyłu. Choć przepisy tego nie wymagają, znacznie zwiększa to bezpieczeństwo na drodze.
Nawet zupełnie przyciemnione światło białe, a także oświetlenie diod kolorowych wystarcza do prowadzenia prac w obozie
Podsumowanie
Tundra na swym wielkim pudełku opisywana jest jako „EDC & Buschcraft”. I niewątpliwie znajdzie miejsce też w moim Ekwipunku Dźwiganym Codziennie zastępując inne źródło światła – może i trochę potężniejsze, ale większe, cięższe, wymagające silniejszego zasilania. No i nie mające tej możliwości, żeby łatwo przyczepić je na daszek czapki. To, że montaż na daszku to bzdura i „bajer” pomyśli tylko ten, kto nigdy nie ubrał czołówki na bejsbolówkę i nie musiał nagle związać sobie butów…
Natomiast co do bushcraftu – to miałbym mieszane uczucia. Myślę, że Tundra jest świetna do tego, by rozpalić ognisko, przygotować posiłek, rozbić namiot, rozciągnąć tarp, czy też powiesić hamak. Natomiast kwestia nocnej wędrówki po lesie jest dla mnie dyskusyjna. Zapewne w warunkach specjalnych, gdy musiałbym pozostać niezauważony, to nawet te kilka lumenów w kolorze byłoby cenne i wystarczające. Natomiast jeśli nie mam takich ograniczeń – lubię wędrować z silniejszą wiązką światła. Ale to już zapewne kwestia upodobania. A Tundrę warto mieć i tak.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.