Nowy smartwatch należy do serii Masters of G dedykowanej dla specjalistów pracujących w prawdziwie ekstremalnych warunkach. Zdaniem producenta jest całkowicie odporny na błoto i może bezproblemowo pracować nawet w temperaturach do -20 st. C, a nawet na głębokości 200 metrów (co czyni go ciekawą konkurencją dla opisywanego niedawno Garmina Descent G2).

Zegarek wyposażony jest w zaawansowany zestaw czujników od fińskiej firmy Polar. Ma wbudowany termometr, wysokościomierz i barometr, które pozwalają na analizowanie stanu otoczenia bez dostępu sygnału sieci komórkowej. Dodatkowo ma bardziej typowe dla inteligentnych zegarków sensory – akcelerometr, żyroskop oraz sensory pozwalające na mierzenie tętna i natlenienia krwi, które pozwalają badać funkcje związane z treningiem i stanem zdrowia użytkownika. Kontaktem z telefonem zarządza aplikacja Casio Watches i współpracuje z popularną Stravą.

Bateria G-Shock GPR-H1000-1ER może wytrzymać w trybie ultraaktywnym HIGH RATE do 17 godzin. W trybie normalnym natomiast (bez pomiaru tętna) smartwatch powinien działać do 60 dni, a przy pełnej oszczędności energii do 23 miesięcy. Zegarek wyposażony jest w baterie słoneczne, które mogą wydłużyć czas jego działania.

Wyświetlacz zegarka wykonano specjalnej technologii MIP (Memory in Pixel), która ze względu na swą kontrastowość powinna czynić go czytelnym w każdych warunkach. Displej chroniony jest przez szkło mineralne, a sam zegarek wykonany jest z biożywicy.

G-Shock GPR-H1000-1ER nie znajdziemy niektórych „wodotrysków” charakterystycznych dla smartzegarków od Samsunga czy Appla, ale możemy spokojnie odczytywać powiadomienia i inne zarządzać ustawieniami stref czasowych. Mimo sporej ceny (między 2 a 3 tysiące złotych) zegarek ten może być ciekawym wyborem dla wszystkich pasjonatów aktywnego wypoczynku szukających alternatywy dla dominującego w tym segmencie Garmina.

Grafika: strona producenta