Moja odpowiedź jest bardzo konkretna: po stokroć warto! Fakt, że akurat z mojego punktu widzenia warto się wybrać wszędzie, nawet gdzieś, gdzie nie do końca jest pięknie. Choćby tylko po to, żeby się samemu przekonać i mieć własne zdanie na temat danego miejsca. Bo przecież nawet jeśli nie jest pięknie, to może być ciekawie, a jak z kolei nie jest nie wiadomo jak ciekawie, to i tak pobyt w nowej okolicy zawsze nam coś daje, bo każda podróż w jakiś sposób nas rozwija. Ale spokojnie, akurat w przypadku Tasmanii nie trzeba się martwić o to, że nie ma tam nic interesującego, a już tym bardziej o brak pięknych widoków.
Oto dziesięć powodów, dla których zdecydowanie warto przeżyć niewygody baaardzo długiej podróży na największą australijską wyspę.
Dzikie zwierzęta
Możliwość obserwacji zwierząt, których nie spotkacie nigdzie indziej na świecie, to jedna z największych atrakcji Australii. Na Tasmanii wprawdzie nie spotkacie koali, ale kangury, walabie, pademelony, kuoki, kolczatki i wombaty już tak. I to w całkiem sporych ilościach. A jak macie szczęście, to również dziobaka oraz słynnego diabła tasmańskiego. Do tego jeszcze dochodzi trzystu trzydziestu ośmiu przedstawicieli gromady ptaków, w tym ogromne pelikany, czarne łabędzie, jak i całe mnóstwo bajecznie kolorowych papug. Nie wypada też nie wspomnieć o fokach i humbakach. Śmiało więc można powiedzieć, że Tasmania to raj dla wielbicieli podpatrywania egzotycznej fauny w jej naturalnym środowisku.
Park Narodowy Cradle Mountain (Cradle Mountain National Park)
To tutaj możecie podziwiać najokazalsze tasmańskie szczyty. Może nie aż tak imponujące jak nasze Tatry, bo najwyższy z nich mierzy nieco ponad tysiąc sześćset metrów n.p.m., ale widokowo bardzo miłe dla oka, zwłaszcza że scenerię pomiędzy nimi urozmaicają polodowcowe jeziora i porośnięte mchem połacie lasu deszczowego. Jeśli lubicie aktywny wypoczynek, to w parku narodowym Cradle Mountain macie do wyboru do koloru szlaków spacerowych i trekkingowych, od krótkich i niewymagających, które można przejść w mniej niż dwie godziny aż po ponad siedemdziesięciokilometrowy Overland Track przeznaczony dla bardziej zaawansowanych piechurów, którym nie przeszkadza dźwiganie namiotu i zapasu jedzenia na parę dni.
Mount Wellington
Kolejnym punktem, który szkoda by było odpuścić podczas wizyty na Tasmanii, jest górująca nad Hobart Mount Wellington. W przeciwieństwie do wierzchołków w Parku Narodowym Cradle Mountain na ten nie trzeba się wspinać w pocie czoła, ponieważ wjeżdża się na niego samochodem. Zero wysiłku, a w przypadku odpowiedniej pogody nagroda w postaci zapierającej dech w piersiach panoramy Hobart i jego okolic gwarantowana. Szczególnie o wschodzie lub zachodzie słońca.
MONA czyli Muzeum Sztuki Starej i Nowej (Museum of Old and New Art)
MONA to największe prywatne muzeum na półkuli południowej, założone przez Davida Walsha – nietuzinkowego kolekcjonera sztuki, który zbił majątek, zajmując się hazardem. Już samo to, że muzeum mieści się w niezwykle ciekawym pod względem architektonicznym, nowoczesnym obiekcie, jest pięknie usytuowane na brzegu rzeki Derwent i otoczone winnicami, zachęca do odwiedzin. Największym magnesem przyciągającym gości jest jednak fakt, że zostało ono uznane za najbardziej kontrowersyjne na świecie. Niewątpliwie z uwagi na to, że tematyka niektórych prac w sposób raczej bezpośredni odnosi się do śmierci, seksu czy też potrzeb fizjologicznych związanych z, hmm, pozbywaniem się z organizmu tego, co dla niego zbędne. 🙂 A propos tego ostatniego, w jednym z pomieszczeń do tego przeznaczonych zawisły ostatnio obrazy Picassa. Dzieła mistrza kubizmu w toalecie, w tym wypadku akurat w damskiej. Takie rzeczy tylko w MONA! I zapewniam Was, że nie jest to najbardziej szokujący fragment ekspozycji… Ale bez obaw, jeśli ktoś nie jest fanem kontrowersji, to też może znaleźć w MONA coś dla siebie, jak na przykład kolekcję prawosławnych ikon. W nawigacji po rozrzuconych na trzech podziemnych poziomach eksponatach i instalacjach pomoże Wam stworzona na potrzeby muzeum aplikacja „O”.
Zatoka Ogni (Bay of Fires)
W kategorii nadmorskich krajobrazów Bay of Fires to sztos. Ta część wschodniego wybrzeża Tasmanii upstrzona jest jaskrawopomarańczowymi skałami, zawdzięczającymi swoją intensywną barwę specjalnemu gatunkowi porostów. Częścią Zatoki Ogni jest Zatoka Binalong, od której w kierunku północnym biegnie ponad pięćdziesięciokilometrowy pas granitowych głazów, poprzetykanych pięknymi plażami o białym piasku i lagunami z krystalicznie czystą, turkusową wodą.
Półwysep Tasmana (Tasman Peninsula)
Podobnie jak Bay of Fires, Półwysep Tasmana znajduje się we wschodniej części wyspy, jednakże bardziej na południe. Tutaj w przeciwieństwie do kolorowych głazów mamy dramatyczne, poszarpane, klifowe wybrzeże z łukami skalnymi, jaskiniami i bajecznymi formacjami geologicznymi, zwanymi dolerytami. Doleryty składają się ze strzelistych sześciokątnych kolumn, które na Tasmanii sięgają wysokości nawet do trzystu metrów nad poziomem morza.
Ostrygi
Smutna prawda na temat większości australijskiego jedzenia jest taka, że specjalnie nie zachwyca. O ile w większych miastach, gdzie jest duży wybór restauracji, macie szansę popróbować naprawdę bardzo dobrych dań, o tyle na prowincji (a przecież większość tego kraju to prowincja) nie jest już tak różowo. W typowej australijskiej mieścinie królują dania z mrożonek, obtoczone w grubej panierce i usmażone w głębokim tłuszczu. I tak było też na Tasmanii. Tutaj jednak pocieszeniem okazały się świeżutkie, pyszne i ogólnodostępne – a co najlepsze, także przystępne cenowo – ostrygi. Swój wyjątkowy smak (za którym tęsknię do dziś) zawdzięczają czystej wodzie o niskiej temperaturze i odpowiednim zasoleniu oraz unikalnemu składowi występujących w niej alg.

Park Narodowy Freycinet (Freycinet National Park)
Park słynie przede wszystkim z granitowych form skalnych o różowawo-czerwonawym zabarwieniu oraz z przepięknej zatoki Wineglass, wzdłuż której ciągnie się długa, biała plaża w kształcie półksiężyca. Przez kilka prominentnych magazynów podróżniczych została nawet uznana za jedną z najpiękniejszych plaż w całej Australii. A trzeba pamiętać, że akurat tutaj konkurencja w tej kategorii jest spora.
Sheffield
Na Tasmanii jest więcej urokliwych małych miejscowości, ale Sheffield jest wyjątkowe. Dlaczego? Ano dlatego, że w tym farmerskim miasteczku zamieszkałym przez nieco ponad 1600 osób znajduje się ponad 150 murali, które tworzą jedną wielką plenerową galerię. Dzięki artystycznej inicjatywie lokalnej społeczności Sheffield bardzo zyskało na popularności i oprócz zysków ze sprzedaży nabiału i mięsa produkowanych w okolicznych gospodarstwach czerpie teraz dodatkowe profity z turystyki. Szczególnie podczas odbywającego się dorocznie Mural Fest, kiedy to do miasteczka zjeżdżają liczni artyści oraz publiczność zainteresowana ich obserwacją podczas procesu tworzenia.
Mnie Sheffield urzekło nie tylko samymi malowidłami, ale także uroczymi domkami, fantazyjnymi skrzynkami pocztowymi, dzikimi królikami stadnie oblegającymi miejscowe trawniki o zachodzie słońca oraz widokiem na malowniczą górą Roland.
Maria Island
Ta mała wyspa położona w odległości 20 kilometrów od portu w Triabunna skradła moje serce. Całą jej powierzchnię zajmuje park narodowy, po którym dozwolone jest poruszanie się jedynie pieszo albo rowerem. Ilość atrakcji na Maria Island mnie powaliła. Podczas jednodniowej wycieczki miałam okazję przejść się zarówno po trawiastych terenach, jak i zaliczyć spacer przez las, poplażować w uroczej zatoczce, poszukać skamieniałości przy Fossil Cliffs , a także przyjrzeć się niesamowitym Malowanym Klifom (Painted Cliffs). Zachwycają swoimi unikatowymi, powstałymi w wyniku erozji kształtami oraz plamistymi wzorami, będącymi zresztą inspiracją do nadania im nazwy. Ale to nie wszystko, bo wyspa jest bardzo gęsto zamieszkana przez dzikie zwierzęta i stanowi chyba najlepsze miejsce w Australii na spotkanie wombata. A właściwie to wombatów, bo jest ich tam po prostu mnóstwo. Te słodko wyglądające zwierzaki wychodzą ze swoich nor popołudniami i w ogóle nie zwracają uwagi na ludzi. Można do nich podejść naprawdę bardzo blisko, choć oczywiście należy to robić z poszanowaniem ich przestrzeni osobistej. Poza doznaniami przyrodniczymi Maria Island oferuje także lekcję historii, gdyż zachowało się na niej sporo zabudowań z czasów, kiedy mieściła się tam kolonia karna.
Bonus
Tasmania może się poszczycić superczystym powietrzem. Szczególnie na przylądku Grim zlokalizowanym na północno-zachodnim skraju wyspy. Znajduje się tam Centrum Badań Atmosfery, które od lat przeprowadza analizy potwierdzające, że jego okolica to jedno z miejsc z najczystszym powietrzem na Ziemi, niemalże nieskażonym cywilizacyjnymi zanieczyszczeniami.
Parę informacji praktycznych
Z kontynentalnej Australii na Tasmanię można się dostać promem lub samolotem. Polecam samolot, bo jest opcją dużo szybszą i często też dużo tańszą. Ceny biletów na wypływający z Geelong prom, zwłaszcza z opcją noclegu w kabinie, mogą przyprawić o zawrót głowy.
Na Tasmanii raczej trudno obyć się bez auta. Wprawdzie po wyspie kursują autobusy, ale tylko między miastami i niektórymi mniejszymi miejscowościami. Dlatego żeby zobaczyć to, co na Tasmanii najlepsze, czyli jej przyrodę, warto skorzystać z oferty którejś z lokalnych wypożyczalni samochodów. Ewentualnie zapisać się na zorganizowaną wycieczkę … Ale to zdecydowanie nie moja bajka.
Jeśli już wypożyczycie samochód, to radzę bardzo uważać na drogach, zwłaszcza wczesnym rankiem, o zachodzie słońca i w nocy. Wtedy dzikie zwierzęta wykazują największą aktywność i często wybiegają na jezdnię. W całej Australii widok rozjechanej fauny nie jest raczej niczym zaskakującym, ale na tasmańskich drogach zagęszczanie martwych kangurów i wielu innych gatunków jest największe.
Wstęp do większości chronionych obszarów przyrodniczych na Tasmanii jest płatny. Absolutnie nie warto za każdym razem kupować jednorazowych wejściówek. Najlepiej zaopatrzyć się w ważny przez dwa miesiące karnet uprawniający do wejścia do wszystkich parków narodowych na wyspie. Karnet jest przypisany nie do pojedynczej osoby, a do samochodu. Maksymalna liczba osób mogącą wjechać do parku w ramach jednego karnetu wynosi osiem.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.