Moja rowerowa historia...
Jak zacząć jeździć na rowerze… Czekaj, ale przecież to nic trudnego. Z pozoru tak się wydaje, ale gdy stwierdzisz, że w garażu co najwyżej stoi stary rower z przysłowiowej komunii, to zaczynają się schody…
Remontować, czy kupić coś nowego?
Jeśli nowy to jaki?
Nowe technologie, nowe mody, a w tym wszystkim człowiek, który po prostu chce się wybrać na wycieczkę w weekend, a może kiedyś nawet coś poważniejszego?
Jeśli coś poważniejszego, to rajdy? Zawody? Ultra? A może brak rywalizacji i wypady bikepackingowe? A może jednak klasycznie sakwy?
Za dużo tego…
Wracasz do sprzętu – to przecież nie powinno być trudne – i wtedy otwierasz zakładkę sklepu rowerowego i widzisz, że kategorii jest zdecydowanie więcej niż „góral”, „szosa” i „miejski”. Na koniec (a raczej początek) dobrze by było przypomnieć sobie, co możesz, a czego nie możesz na rowerze, a więc przepisy obowiązujące rowerzystów w teorii i praktyce.
Rower i prawo…
Zacznij po kolei – aby chcieć gdzieś pojechać, trzeba mieć czym. Poza Twoim upodobaniem rower powinien spełniać wymogi prawne. W kwestiach przepisów rower powinien posiadać:
- tylny czerwony odblask w kształcie innym niż trójkąt,
- przynajmniej jeden sprawny hamulec,
- oświetlenie z przodu (barwa biała lub żółta) i z tyłu (barwa czerwona) z zastrzeżeniem, że oświetlenie nie jest wymagane w ciągu dnia.
- nieprzeraźliwy sygnał dźwiękowy (np. dzwonek).
Mimo że dla niektórych dzwonek to ujma – uwierz – mam rower o charakterystyce bardziej sportowej i dzwonek posiadam. Kwestia przepisów to jedno. Dwa – zaliczam go do bardzo użytecznego elementu wyposażenia roweru. W obecnej modzie na jazdę rowerem dzwonki przybierają różne kształty, są niemal niezauważalne i nie psują estetyki nawet „pro” roweru.
To kwestie przepisów, dobrze je spełniać, bo czasami kontrole się zdarzają. A z wymienionych elementów wszystkie mają swoją istotną użyteczność, więc tu prawo ma pomóc, a nie zaszkodzić.

Chwilowa rowerowa fantazja, a może jednak nie?
Jeżeli masz już jakiś rower i jest sprawny, to polecam Ci – udaj się najpierw na przejażdżkę, czy to nie była Twoja chwilowa zachcianka. Dobry rower to nie najmniejszy wydatek, jeśli masz na czym, pozwiedzaj trochę okolicę i zobacz, z jaką nawierzchnią najczęściej się spotykasz, jakie trasy wybierasz itd. Pojeździj! Potestuj!
Nie masz na czym? To też nie jest problem. Może ktoś z rodziny albo znajomych posiada sprawny rower i będzie skłonny użyczyć na kilka przejażdżek. Ze względu na popularność jazdy rowerem dostępne jest sporo wypożyczalni rowerowych. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę i coś się znajdzie. Jeżeli nie w Twojej okolicy, większość turystycznych miejscowości je posiada. Atrakcyjna krajobrazowo wycieczka może bardziej rozbudzić w Tobie nową pasję!

Gdzie tym rowerem jeździć?
Oczywiście większość mówi Komoot, no i „obowiązkowo trzeba być” na Stravie. Spoiler – nie trzeba, możesz bez tego żyć. Osobiście poleciłbym mapy.cz – strona ta ma zaznaczone ścieżki rowerowe, wytycza trasy całkiem dobrze zważając na nawierzchnię, a przed wszystkim jest to aplikacja bezpłatna i można mapy pobrać offline.
Polecam również szukać tras na lokalnych stronach, tak też udało mi się kilka złapać po prostu googlując ciekawe trasy w danym regionie. Jak macie lokalnego YouTubera rowerowego, też warto. Ci popularniejsi wędrują trochę po Polsce i swoje trasy też udostępniają, choć dla początkujących osób może to być zbyt wymagający poziom. Google Maps awaryjnie dadzą radę. Jednak nieważne jaka mapa, trzeba być uważnym, bo potrafią zaprowadzić np. pod prąd.
Czym nawigować? Sam używam komputera rowerowego Garmina, ale zakupiłem go dopiero, jak moje wycieczki zaczynały przekraczać 60 km w skali jednodniowej i kiedy wyjazdy zaczęły być dłuższe niż jeden dzień, nie zawsze z dostępem do prądu podczas noclegu. Na początek telefon i jakikolwiek uchwyt, który działa (widziałem gumowe uchwyty za 5 zł z Allegro, które spełniały w zupełności swoją role i nie gubiły telefonu. Sam używałem uchwytu marki GUB). Zalecałbym wożenie ze sobą powerbanku, jeżeli nie znamy możliwości swojego telefonu na nawigacji.
Remontowanie starego roweru
Jeżeli Twój rower nie jest sprawny technicznie, czy warto go remontować? Dla pasjonatów majsterkowania – jak najbardziej. Finansowo? To zależy, ilu napraw i nowych części wymaga. A te pojedynczo potrafią być droższe niż nowy rower. Jeżeli się znasz, możesz to ocenić we własnym zakresie. Jeżeli nie, to pozostaje Ci działanie „po znajomości” lub serwis. Żeby uniknąć zniechęcenia się na samym początku, gdy Twój rower jest z okresu, kiedy Twój wzrost liczył kilkanaście bądź kilkadziesiąt centymetrów mniej, to możesz się bardziej zrazić, aniżeli zarazić nową pasją. Zły rozmiar roweru może się skończyć szybkim bólem dłoni, pleców, karku i nie tylko. Jeżeli natomiast masz rower dobry rozmiarem i w miarę sprawny, warto zacząć od niego. Dlaczego?
Pierwsza istotna sprawa to jak długo Twój entuzjazm rowerowych wypadów potrwa. Łatwo wytworzyć swoje potrzeby w oparciu o opinie innych, kiedy nie do końca wiesz, czego potrzebujesz. Stąd może wynikać podatność na rady sprzedawców, influencerów itd. Rozpoczęcie przygody na tym, co już masz, daje możliwość poznania swoich potrzeb i uniknięcia przynajmniej części nietrafnych inwestycji. Wszystkich i tak nie da się uniknąć.
Teraz coś, co sam chciałbym wiedzieć, zanim kupiłbym swój pierwszy „dorosły” rower. To, gdzie będziesz jeździć i jak będziesz jeździć, zweryfikuje się dopiero, jak zaczniesz jeździć. Niby proste, ale… Sam planowałem być zapalonym gravelowcem (gravel – rower do jazdy po „wszystkim” i niczym, teraz to już nawet jest kilka typów graveli, więc temat przy innej okazji), któremu trasy górskie nie są wrogiem. Ale później okolica, częstotliwość mycia roweru i inne czynniki zweryfikowały mój styl jazdy jako tzw. road+, czyli jeżdżę w 90-95% po asfalcie i ścieżkach rowerowych i raz na czas wyskoczę na jakąś szutrówkę i delikatną ścieżkę leśną. Gdybym kupił wtedy rower, który wydawał mi się odpowiedni na moje potrzeby, teraz bym żałował.
Dlatego wracam do tego – jak masz rower to na nim jedź. W trakcie jazdy zobaczysz, co ci nie odpowiada, i wtedy zacznie się rozważanie, czy zmienić rower, czy zmienić poszczególne elementy roweru.

Jednak kupno roweru
Decydujesz się na zakup. Pierwszy dylemat: nowy czy używany? Jeżeli znasz się na rowerach, jesteś w stanie większość rzeczy zrobić koło roweru samemu – bierz używany. Sam tak zrobiłem. Ale zweryfikuj jeszcze, czy znasz nowe technologie, czy masz specjalistyczne klucze do danych części. To generuje dodatkowe koszty, a i tak używany rower, zakładając, że wszystko zrobisz koło niego samemu, dobrze kupić z zapasem gotówki. To jest loteria, co może się wysypać w takim rowerze. Mi zaczęły pękać szprychy na wyjeździe i musiałem szukać serwisu. Cała sytuacja była o tym niespodziewana, że niedługo wcześniej koło było centrowane i wszystko było w porządku. Niestety zmęczenie materiału ciężko ocenić. Na szczęście wszystko się udało. Stąd zalecałbym raczej rower nowy.
Ile kosztuje dobry rower? Moim zdaniem, jak ostatnio wybierałem jednej osobie, było to 6 tys. zł, choć najchętniej celowałbym w półkę 10-12 tys. Ale to było dla osoby, która wiem, ile i jak jeździ, i to nie był zdecydowanie pierwszy rower.
Pierwsze, najważniejsze pytanie, to ile masz pieniędzy. Jeżeli masz mniej niż kosztuje najtańszy rower w markecie, to pozostaje kupić od kogoś używany i jeździć, bo chodzi o jazdę, a nie włożone $$$. Najbardziej uniwersalnym i stosunkowo rozsądnym cenowo rowerem dla początkującego będzie rower crossowy. Wygląda z pozoru jak górski, ale jest przeznaczony do jazdy rekreacyjnej w różnym terenie. Pozwoli na delikatną eksplorację i rozeznanie, gdzie chcesz jeździć.
Zakładając, że szukasz roweru na niedzielne wycieczki do kilkudziesięciu kilometrów, wbrew temu, co powie większość specjalistów, prosty marketowy rower może wystarczyć.. na początek. Nie będzie to rower trwały, nie będzie lekki, nie będzie optymalny. Ale będzie stosunkowo niedrogi. No i nie będzie Ci szkoda trochę z nim poeksperymentować, a właśnie tym w jakiejś części jest jazda na rowerze dla początkujących.
Jeśli nie wiesz jak dużo i długo, ani po czym będziesz jeździć, to pierwszy rower możesz kupić tańszy. Po sezonie taki rower możesz sprzedać lub zostawić jako dojazdowy do pracy czy po przysłowiowe bułki do sklepu. Może się też okazać, że po 3-4 wypadach rower skończy w garażu lub piwnicy na kolejne 10 lat. Z aspektów technicznych coś, na co warto zwrócić uwagę, to tani amortyzator – to kowadło z przodu, które niewiele daje, więc jak masz kupić rower za 1000 zł i jest wersja bez, to weź bez. Jak widełki są stalowe a nie aluminiowe, to bomba. Stal lepiej tłumi drgania.
Bezpieczeństwo na rowerze
W co warto zainwestować na początku przygody z rowerem? W bezpieczeństwo i w wygodę (podstawową).
Bezpieczeństwo: lampka (zwłaszcza z myślą o jeździe wieczorami i w pochmurne/deszczowe dni). Z popularnych i sprawdzonych osobiście polecam Knog Blinder i Prox. Kolejny aspekt bezpieczeństwa: opony i hamulce. Jak masz nowy rower, to powinno wszystko działać, ale jeśli wymieniasz w starym, nie kupuj najtańszych klocków/okładzin hamulcowych i najtańszych opon. Opony to twoja przyczepność, to może być istotny czynnik decydujący o tym, czy wylądujesz w rowie, czy będziesz na drodze.
W przypadku początkujących rowerzystów ogromne znaczenie ma też właściwy dobór opony. Bardziej agresywny bieżnik nie sprawdzi się na asfalcie, bo ma mniejszą powierzchnię styku. Najczęściej spotkałem się z taką opinią powielaną przez początkujących, że większy bieżnik to większe bezpieczeństwo. To nie jest prawdą. Wszystko zależy od nawierzchni, po jakiej jeździsz. Gładka opona za to nie utrzyma Cię w terenie. Dlatego opony dobierz do najczęściej przemierzanej nawierzchni. Nie ma złotego środka. Jest za to zdrowy rozsądek. Tam, gdzie Twoje opony mogą działać gorzej, jedź wolniej. Odkrywcze, nie? Patrząc po tym, co zdarzyło mi się widzieć, to jednak dla niektórych tak.

Wygoda roweru
Jeden z najistotniejszych elementów, zwłaszcza jeśli rower zaczyna Ci pasować, to siodełko. Nie musi być najdroższe, ale musi być pod Ciebie. Podstawowy wymiar to rozstaw kości kulszowych. Pomiaru możesz dokonać sam. Siadasz na plastycznym materiale (może być karton) na twardym podłożu (np. drewniane krzesło), najlepiej w spodenkach o cienkim materiale, nie w jeansach. Powinny Ci się odbić dwa punkty. Mierzysz środki tych punktów i masz orientacyjny rozstaw kości kulszowych. Szerokość siodełka powinna być ok. 20-40 mm (w najszerszym miejscu) większa niż rozstaw kości kulszowych.
Im bardziej wyprostowana pozycja na rowerze (rower miejski), tym szersze siodełko. Jeżeli Twój pierwszy rower to stara szosa (pozycja pochylona) wtedy lepiej węższe. Najlepiej jednak testować. Firmy produkujące droższe siodełka często dają możliwość testu. Niektóre sklepy też to umożliwiają, wtedy warto z tego korzystać. Oczywiście jeżeli masz zapas gotówki możesz wybrać się do sklepu, w którym siadasz na specjalne urządzenie i do tego dobierają Ci siodełko. Ale wtedy nie są to siodełka za 30-50 zł tylko kilkaset złotych. Pomiar kości kulszowych jest dobrym punktem wyjścia, jeżeli chcesz rozpocząć poszukiwania swojego siodła na własną rękę.

Nie ważne jest, jak drogie i jak dobre siodło kupisz, jeśli go dobrze nie ustawisz. I tu wysokość siodełka to nie jedyna kwestia! Wysokość siodełka większość osób jest w stanie orientacyjnie dość dobrze dobrać. Dwie metody, które zazwyczaj działają, to:
- Kiedy siedzisz na siodełku przy w pełni wyprostowanej nodze, stań piętą na pedale w najniższej pozycji.
- Jeżeli włożysz siodełko pod pachę, to palcem wskazującym powinieneś dotykać osi korby (suportu).
Natomiast coś, co jest ignorowane przez sporą grupę osób, to pozycja siodełka przód-tył (bliżej, dalej kierownicy). Aby sprawdzić poprawność pozycji siodełka postępuj następująco: siedząc na rowerze, ustaw ramiona korby równolegle do ziemi. Patrz na nogę, którą masz bliżej kierownicy. Twoje kolano powinno znajdować się w osi pedału.
Spotkałem się z ludźmi skarżącymi się na bóle kolan właśnie z tego powodu, bo wysokość siodełka mieli w porządku, ale odległość od kierownicy już nie.
Ostatni element ustawienia siodełka to pochylenie. Tu znów spotkałem się z mitem, że musi być pochylone w dół. Tak, sportowcy często mają pochylone w dół, ale nie aż tak, jak widzę to u niektórych osób. Najlepszym rozwiązaniem jest wzięcie poziomicy (teraz nawet jest ona w większości telefonów) i ustawienie siodełka równolegle do ziemi. To jest punkt startowy. Jeżeli jeździ Ci się dobrze i wygodnie (nie gniecie Cię w kroczu, ani nie wisisz rękami całym ciężarem ciała na kierownicy) to jest dobrze. Jeżeli czujesz dyskomfort w kroczu, opuszczasz siodełko noskiem w dół. I tu bardzo istotna kwestia! Rób to bardzo delikatnie. W przypadku, dwóch przeciwnych śrub: pół obrotu jedną i pół obrotu drugą. Po każdej zmianie test, aż znajdziesz idealne dla Ciebie położenie. Z mojego doświadczenia wynika, że czasem poziomica nie pokazała różnicy 1˚ , a moje ciało już to odczuło. Więc tutaj zalecam cierpliwość i delikatność zmian, a efekt będzie tego wart.
Więc zanim kupisz nowe siodełko, ustaw obecne!
I to na tyle, jeśli chodzi o jazdę na rowerze dla początkujących. Zawarłem tu po trochę informacji z każdej dziedziny. W przyszłości większość wątków można rozwinąć, ale mam nadzieję, że już to wytyczy Ci drogę i pomoże zacząć przygodę z jazdą na rowerze.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.