Opakowanie i jego zawartość
Nextorch K40 trafił do mnie w gustownym biało-zielonym kartoniku, na którego froncie znajdziemy większość najważniejszych informacji: poczynając od nazwy, maksymalnej mocy oraz krótkiego opisu zawartości, kończąc na zdjęciu w skali blisko 1:1.
Na froncie również znajdziemy informację o czterech kolorach lampek LED wykorzystanych w latarce: białym, UV, czerwonym i niebieskim. Na rewersie opakowania znajdziemy specyfikację latarki:
- Źródło światła: biały, UV, czerwony i niebieski LED
- Akumulator: wbudowany 1800 mAh
- Zasięg: 73 metry
- Wymiary: 73 mm x 16,5 mm
- Moc stroboskopu: 700 lm
- Waga: 17g
- Materiały: Aluminium + PC
Boki kartonika zawierają informacje na temat czasu świecenia w standardzie FL1:
- Biały stroboskop 700 lm – brak informacji
- Biały tryb high 300 lm: 1 h
- Biały tryb med 50 lm: 1 h 30 min
- Biały tryb low 10 lm: 9 h 15 min
- UV/czerwony/niebieski stałe światło: około 4 h
- Flash czerwony/niebieski: około 19 h
Zajrzyjmy do środka. Mamy plastikową wytłaczankę z latarką osadzoną na środku, woreczek z kablem oraz instrukcją i karabińczyk do zamontowania latarki. I tu spory plusik. Dołączony kabelek w standardzie USB C – USB A posiada zielone elementy przynoszące na myśl logo Nextorch. Lubię i doceniam takie szczegóły. Sam karabińczyk też jest odpowiedniej jakości i nie miałem oporów przed przypięciem go do kluczy.
Szybki rzut oka do instrukcji w poszukiwaniu klasy wodoszczelności i jest: IPX4, czyli latarka jest zabezpieczona przed zachlapaniem oraz upadkiem z maksymalnej wysokości metra.
Szkoda, że model ten nie wytrzymuje pełnego zanurzenia, ale stawiam, że ma to związek ze sposobem łączenia korpusu latarki z aluminiowym elementem osłony LED.
Pierwszy kontakt z latarką
Nextorch K40 to typowa latarka do kluczy. Jej smukła budowa, mała waga i zintegrowane kółko montażowe idealnie nadaje się do wykorzystania jako brelok do kluczy.
Ale po kolei. Korpus latarki to przezroczysty PC (poliwęglan). Nie wiem jak inni, ale ja uwielbiam, kiedy obudowa jest przezroczysta i widać, co w trawie piszczy. W K40 widoczne są wszystkie elementy elektroniki, lampki LED oraz akumulator. Co ciekawe, sam aku został ubrany w papierek z grafikami ścieżek elektronicznych. Na płytce elektroniki znajdziemy też logo Nextorch. Tył latarki zajmuje wspomniane kółko montażowe, przód to aluminiowy ring zabezpieczający soczewkę.
Po jednej stronie korpusu znajdziemy dwa przyciski funkcyjne, a po drugiej płaski klips. Jest on odpowiednio sprężysty, łatwy do zamontowaniu na krawędzi kieszeni, ale trzyma się moim zdaniem wystarczająco pewnie. Z kluczami przypiętymi do latarki nie miałem wrażenia, że może się ona wysunąć i wypaść z kieszeni. Sam klips wygląda, jakby był możliwy do zdemontowania, ale mnie się to nie udało, więc głowy sobie nie dam uciąć.
W tylnej części znajdziemy też zabezpieczone gumową zatyczką złącze do ładowania akumulatora. Wtyczka to USB C. Fajnie, że coraz więcej firm rezygnuje ze starych wersji tego złącza. Pomijając nawet szybkość ładowania samego akumulatora, wtyczka USB C jest z obu stron taka sama, więc nie ma problemów z odpowiednim dopasowaniem strony – bajka.
Aluminiowy ring na końcu latarki został pokryty matową czarną anodą, zostały również na niego naniesione logo Nextorch, nazwa modelu i numer seryjny. Matowe pokrycie to dobry pomysł, tubus latarki nie ma żadnych perforacji, więc wydaje się dość śliski. Matowy element z aluminium sprawia, że chwyt jest pewniejszy. Dodatkowo aluminiowy element lepiej rozprasza ciepło, co przy 700 lumenach i tak małych wymiarach jest bardzo ważne.
Światło i użytkowanie
Zgodnie z informacją we wstępniaku K40 trafiła do kieszeni jako zamiennik Olighta i była wykorzystywana codziennie jako główne EDC przez około tydzień.
Zacznijmy od głównego źródła światła.
Latarka nie posiada pamięci ostatniego używanego trybu, więc odpalamy ją kliknięciem w górny przycisk, co daje poziom 300 lumenów. Kolejne kliknięcie to odpowiednio 50 i 10 lm. Czwarte kliknięcie wyłącza latarkę. Jeśli po wyborze trybu odczekamy około trzy sekundy, to kolejne kliknięcie również wyłączy latarkę.
Naciśnięcie drugiego przycisku uruchamia stroboskop o mocy 700 lumenów. Odpali się on bez względu na to, czy latarka jest włączona, czy nie.
Snop światła jak na takiego maluszka jest całkiem nieźle skupiony i główny spot okala delikatna poświata, tzw. flood. Użytkowo jest to bardzo dobry wybór. Latarka nie oślepia odbitym światłem nawet przy czytaniu czegoś na krótkim dystansie, a zasięg jak na coś pokroju baterii AA jest całkiem zadowalający.
Piwnica 20 m oświetlona lampami
By uruchomić światło UV, należy przytrzymać drugi przycisk przez około sekundę. Dodatek w postaci UV bywa przydatny przy wstępnym sprawdzaniu posiadanych banknotów, niektórych znaczków pocztowych lub testowaniu niektórych minerałów (bursztyn).
By uruchomić czerwone światło, należy w trybie UV kliknąć raz drugim przyciskiem. Tryb niebiesko-czerwony uruchomimy, klikając kolejny raz. Ma on za zadanie działać jako światło ostrzegawcze. Przypomina te używane w radiowozach, brakuje tylko sygnału dźwiękowego. Może być użytkowany jako znacznik na plecaku podczas wieczornych i nocnych wypraw.
Wyłączenie kolorowych lampek LED następuje po przytrzymaniu drugiego przycisku przez około sekundę.
Ciekawą opcją jest to, że oba światła działają niezależnie, np. możemy używać diody UV, ciągle świecąc głównym światłem.
Z racji małych wymiarów i stosunkowo dużej mocy zamkniętej w obudowie z tworzywa problemem mogą być temperatury osiągane przez latarkę, szczególnie w trybie stroboskopu. Obudowa robi się nieprzyjemnie gorąca po kilku minutach użytkowania. Nie jest to wielki problem, ale należy o tym pamiętać (w zimie to może być nawet zaletą).
Latarka posiada wbudowany system obrazujący stan naładowania akumulatora. Po włączeniu latarki pod przyciskiem zapala się na dwie sekundy mały znacznik, niebieski lub czerwony. Ten drugi informuje o niskim stanie baterii.
Podsumowanie
Latarka Nextorch K40 okazała się bardzo ciekawym zamiennikiem standardowych światełek. Bajery w postaci dodatkowych, kolorowych lampek LED są trochę jak haczyk w Victorinoxie – kupujesz z myślą, że niech tam sobie będzie, a wykorzystujesz je częściej, niż się spodziewasz. Osobiście nie rzucam do szafy. Jeszcze ponoszę jako brelok do kluczy.
Cena też nie zwala z nóg, w czasie pisania recenzji na stronie dystrybutora arobron.pl cena wynosiła 89zł.
A, i byłbym zapomniał. Ostatnio córka zabrała go na nurkowanie do wanny. Działa dalej 🙂
Dziękuję firmie Arobron.pl, dystrybutorowi Nextorch w Polsce, za użyczenie latarki do testów.
Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.