Czy „taktyczny” plecak to przerost formy nad treścią?
Kto nie lubi nosić na co dzień plecaka w wojskowym stylu? Jest wytrzymały, ma mnóstwo kieszonek… Ale kryje się często za nim jedna, dość znaczna wada – masa. Plecaki z tkaniny CORDURA będą cięższe od swoich „turystycznych” odpowiedników z cieńszego materiału. Czy naprawdę potrzebujemy aż tak wysokiej wytrzymałości? Cóż, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Jeśli odpowiedź brzmi „W sumie, to nie potrzebuje”, to warto zainteresować się modelem Groundhog od Helikon-Tex.
Zdjęcia: Michał Ihnatów, Elventure
Groundhog nie jest najnowszym projektem Helikona. W ofercie widnieje już dobre kilka lat, od tego czasu pojawiło się już trochę recenzji – ale żadna moja!
Helikon-Tex Groundog cechuje się wymiarami 46 cm x 9 cm x 23 cm, deklarowaną pojemnością całkowitą 16 L oraz masą 657 g. Materiał bazowy stanowi cienka, nylonowa tkanina ze wzmocnieniem rip-stop. Tak więc do czynienia mamy z małym, leciutkim plecaczkiem. Jak się okazuje, całkiem jednak praktycznym.
System nośny „świstaka”
System nośny
Co tu dużo pisać o systemie nośnym. No w zasadzie to go nie ma, nie jest to duży plecak trekkingowy z regulowanym pasem biodrowym. To mała konstrukcja na kilkugodzinne wypady, także nie ma co spodziewać się bajerów – przy masie ładunku, do jakiego został zaprojektowany, nie potrzeba wiele.
„Plecy” plecaka wyłożono profilowaną siatką dystansową, i to dość grubą – mięciutką i mięsistą. Krótko ujmując – komfortową.
Szelki są wybitnie proste – zewnętrzna strona to tkanina zasadnicza plecaka, strona wewnętrzna to ta sama siatka co na plecach, w środku chyba jest jakaś pianka. Albo po prostu siatka sama z siebie odpowiada za tą sztywność. Oczywiście nie za dużą. Szelki są wystarczająco sztywne, aby nie zawijać się do środka i zarazem są tak miękkie, aby sprawiać użytkownikowi komfort. Pod kątem materiałów jest dobrze.
Nie może być jednak idealnie, jak zwykle. Jestem dość spory, i dobrze widać to przy rozmiarze szelek. Na szerokość są dość cienkie. Niby nie trzeba stosować w tak małym plecaku szerokich szelek rozprowadzających masę, ale można. Byłoby lepiej. Są też w moim odczuciu dość krótkie. Ogólnie rzecz ujmując, nosząc Groundhoga czuję się, jakbym miał na sobie plecak dziecięcy. Nieco irytujące, ale nie przeszkadza do tego stopnia, aby „eliminować” plecak z użycia. Tak czy inaczej, wolałbym szersze i dłuższe.
Dłuższy powinien być również pasek piersiowy oraz stabilizujący (dolny). Jestem spory, ale klatę mógłbym mieć jednak większą (pracujemy nad tym!). Problem w tym, że jak się rozrosnę, to już tego paska nie dopnę. Jeśli chodzi o pasek stabilizujący, to ledwie się w nim dopinam. Redukcja o 15 kg na pewno by pomogła, ale jednak w innych plecakach takiego problemu nie mam. Miejcie to na uwadze przy wyborze Groundhoga.
Podsumowując…
Wyłożenie tyłu jest jak najbardziej wystarczające, o wiele lepsze niż goły nylon. Szelki dla dużego chłopa to nieporozumienie, ale myślę, że Panowie o mniejszej posturze nie będą narzekać. Myślę, że sprawdzą się także u kobiet, zwłaszcza tych filigranowych.
Pasek stabilizujący swoją długością daje znać, że mógłbym odpuścić sobie kolację…
Groundhog to świstak z bobrzym ogonem
„Świstak z czym?” – Helikon-Tex Groundhog wyposażono w sprytne, zintegrowane, a zarazem ukryte akcesorium. Beavertail, tłumacząc dosłownie – bobrzy ogon – to rozkładany moduł umożliwiający przytroczenie z zewnątrz dodatkowego ekwipunku.
Beavertail wykorzystany w pełnym potencjale
Na spodzie świstaka znajduje się mała, ukryta kieszonka na zamek.
W niej na stałe przyszyty jest ogon, wykonany z elastycznej siatki obszytej lamówką, na której znajdują się regulowane taśmy z hakami.
Haki na regulowanych tasiemkach zaczepia się o pętelki rozprowadzone po bokach plecaka. Na tasiemkach zastosowano sprytny patent, charakterystyczny dla Helikon-Tex. Na końcu tasiemek utworzono oczko, przez które przeprowadzono pasek z rzepem. Dzięki temu paskowi, zebrany nadmiar taśmy można pewnie zabezpieczyć. Rozwiązanie IDEALNE, stanowiące remedium na niesamowicie irytujące gumy, które zawsze się luzują i są upier… nieznośne w zakładaniu. Oj Helikonie, jak ja cię za to lubię!
Szkoda, że nie są jednak przyszyte na stałe, bo dwie już zdążyłem zgubić. Ups!
Beavertail to świetny „patent”, zwłaszcza w tak małym plecaku. Bardzo łatwo wypchać jest cały środek – cóż wtedy począć z kurtką przeciwdeszczową, karimatą, ponczo czy pyszną bagietką z dyskontu z płazem na logo? Rozwijamy ogon i voilà!
Ukryte kieszenie Helikon-Tex Groundhog
Boki Groundhoga wydają się trochę „gołe”, nieprawdaż? Z jednej strony to dobrze, bo ogólny obrys plecaka jest mniejszy. Ale gdzie umieścić mam Nalgenkę?
Pionowy zamek kryje siatkową kieszeń o różnym zastosowaniu. W zasadzie nie jest to kieszeń, a tunel, stanowiąc twór przelotowy. Oba jego końce wyposażono jednak w ściągacz z linki. Dzięki zaciągnięciu dolnego tworzymy dno, które umożliwia osadzenie butelki. Umieszczając wewnątrz mniejszy przedmiot, powiedzmy organizer czy apteczkę, ściągamy górę i tym samym w pełni zabezpieczamy ładunek przed wypadnięciem. A chcąc przenieść coś większego, powiedzmy statyw czy kijki, pozostawiamy tunel. Mamy tak więc do czynienia z rozwiązaniem wysoce uniwersalnym.
Na zdjęciu widać wewnątrz kieszeni coś „ambitniejszego” niż mała butelka, ale o tym za chwilę…
Rozwiązanie jest tak samo ciekawe, jak praktyczne. Plecak dostosować można do różnych scenariuszy, konfigurując obie kieszenie do zgoła innych zadań. Duży plus ode mnie.
To nie wszystko! Oprócz chowanych kieszeni, obok znajduje się swojego rodzaju tunel, przez którego także przewlec można kijki, statyw czy co tylko dusza zapragnie (z ograniczeniami co do rozmiaru). Na „rękaw” naszyto dwa wiersze taśm w standardzie mole, także można doczepić modułową kieszeń. Dobrze w tej roli sprawdzi się Helikon-Tex Foxhole. Aby nic nam się nie bujało, dodatkowy ładunek usztywnić można dołączonym trokiem.
Pionowa kieszeń?
Na zewnątrz plecaka umieszczono dodatkową komorę o niecodziennym, pionowym zamknięciu. Komora sama w sobie jest prosta i wyposażona w pojedynczą siatkową przegrodę na dnie. Co istotne, uszyła została w taki sposób, że gdy jest pusta, równa się w zasadzie z resztą plecaka. Jednocześnie można ją naprawdę nieźle wypchać za sprawą rozszerzających się boków. Coś jak akordeon.
Jak widać, z pozoru płaska komora wcale nie jest taka mała
Wewnątrz zmieści się z powodzeniem cieńsza bluza, wiatrówka, minimalistyczna przeciwdeszczówka czy zestaw mniejszych kieszeni.
Komora nadaje się na wszelkie płaskie pyszności, jak liofilizowane dania czy batoniki – jak ten od This1
Pionowy zamek pozwala otworzyć komorę niczym pacjenta na stole operacyjnym i szybko wybrać sobie coś ze środka. Z jednej strony wolę tradycyjne kieszenie zewnętrzne, z drugiej przy takie rozszerzającej się kieszeni chyba niemożliwym by było użycie górnego zamka. Koniec końców rozwiązanie to działa, ale trzeba się do niego przyzwyczaić. Jest to po prostu coś nieco innego.
Helikon-Tex Groundhog – niby mały, ale pojemny
Zanim przejdziemy do komory głównej, wspomnę o obecności chwytu transportowego – jest takowy – oraz otworu pod rurkę bukłaka.
To jak z tą komorą główną? Wbrew pozorom, przy umiejętnym pakowaniu jest całkiem pojemna. Wydaje się płytka, ale bez problemu mieści się tam złożona koszula ocieplana Helikon-Tex Warden (Koszula Helikon-Tex Warden – klasycznie, a lekko, Helikon-Tex Warden oraz UTP Denim Stretch – zestaw na chłody (znaczne)) i wiele więcej, o czym trochę później. Komora otwiera się mniej więcej do 2/3, 3/5? No nie całkowicie, ale wystarczająco, żeby wygodnie poukładać sobie ładunek. Cieszy mnie to, że nie rozpina się na pół, tylko – po położeniu na płasko – otwiera się niczym puszka sardynek. Ładunek otaczają wysokie ścianki, nic nam nie wypada, można sobie na spokojnie wszystko poukładać. Duży plus.
Pora jednak na minus – brak rękawa na bukłak. Nie wiem, co Helikon ma czasami na myśli, nie dodając go do plecaków. No jak dla mnie to podstawa. Rękaw chroni bukłak przed pozostałym ładunkiem, który może mieć ostre krawędzie, unieruchamia go, dzięki czemu nie lata na boki. Bez bukłaka, w rękawie można wygodnie umieścić zeszyt czy jakieś mniejsze dokumenty. Powinien być i koniec kropka.
Sprawdźmy plecak Groundhog w terenie
Groundhoga miałem na sobie kilka-kilkanaście razy podczas krótkich wyjść. Nie łudźmy się, nie jest to plecak wyprawowy, do którego chcemy przytraczać nóż, siekierkę oraz piłę. W celu ukazania jego potencjału opracowałem prosty scenariusz, który dobrze przedstawi jego cechy – krótkie wyjście na herbatę do lasu.
Krótkie zadanie, ale coś ze sobą trzeba zabrać. Mimo małych rozmiarów, nie czułem się przez Groundhoga jakoś specjalnie ograniczony.
Dzień był całkiem chłodny, wiatru praktycznie nie było, temperatura na plusie, ale wilgoć w powietrzu robi swoje. Na siebie ubrałem lekkie spodnie trekkingowe, koszulkę termo UYN oraz polar Helikon-Tex Patriot PRO. Wypadałoby mieć coś ciepłego w zapasie, tak więc do komory głównej powędrowała ocieplana koszula Warden.
Trzeba przyrządzić herbatkę – czym? Wybór padł na palnik Trangia w kompelcie z minimalistycznym rusztem w kształcie litery X oraz ekranem osłaniającym przed wiatrem. Do tego oczywiście butelka na paliwo, w moim przypadku bioetanol. Całość zawarłem w torbie Foxhole i umieściłem w środku.
Herbaty przecież nie będę pił na stojąco, fajnie byłoby gdzieś przycupnąć. Zdecydowałem się na prostą karimatę, w sam raz pod tą część ciała, którą skłonni jesteśmy łapać wilka. Karimatę mogłem umieścić w środku, usztywniając plecy, ale zdecydowałem się na rozwinięcie „ogona”.
Co zrobię, jeśli zacznie padać? Zakryję się ponczem, a najlepiej to zrobię z niego stałe schronienie, pod którym siądę na karimacie. Tak więc pod „ogon” trafiła ponczo z holenderskiego demobilu, a do komory głównej powędrował zestaw z linkami i śledziami.
Przednią komorę zarezerwowałem na podstawowe EDC oraz wybrane akcesoria. Zmieściłem w niej:
- organizer Helikon-Tex EDC Medium z zawsze przenoszoną zawartością,
- apteczkę Helikon-Tex EDC Med Kit,
- przybornik higieniczny,
- ciepłą czapkę polarową wraz z ciepłymi rękawicami Helikon-Tex Lizard Grip,
- skórzane rękawice ochronne do bezpiecznej obsługi palnika,
- batona energetycznego This1.
Do herbaty przydałby się kubek oraz woda. Zabrałem ze sobą zestaw 1 litrowa butelka+duży kubek, który bez problemu zmieścił się w siatkowej kieszeni,
Dodatkowe akcesoria stanowił statyw, zestaw kabli oraz powerbank, które wziąłem na potrzeby wykonania recenzji.
Niemały-mały plecak, prawda? Jak widać, z powodzeniem można spakować się w nim na krótkie, kilkugodzinne wyjście, podczas którego odpoczniemy w komforcie, z ciepłym napojem. Choć posiłek też dałoby radę przygotować. W plecaku zmieściło się podstawowe EDC, narzędzia, woda, pożywienie oraz schronienie. Można? Można.
Świstak poddany ostatecznej ocenie
Podusmowując, Helikon-Tex Groundhog to całkiem niezły plecak. Jest lekki, minimalistyczny, ale jednocześnie całkiem nieźle przemyślany. Małe rozmiary nie odejmują mu funkcjonalności, a dodatkowe kieszenie oraz beavertail zwiększają jego wszechstronność. Przyczepić mogę się jedynie do krótkich, wąskich szelek oraz braku rękawa na bukłak. Szkoda.
Groundhog będzie przeze mnie intensywnie noszony na wiosnę oraz lato, kiedy to będę go użytkował na rowerze. Zmieści mój bukłak na wodę, podstawowe EDC, awaryjne narzędzia do roweru i dodatkową odzież. Będzie to świetne zastosowanie tego plecaka.
Jeśli szukasz małego, lekkiego plecaka turystycznego, jak najbardziej warto zwrócić uwagę na Helikon-Tex Groundhog.
Dziękujemy Helikon-Tex za przekazanie plecaka Groundhog w kolorze Shadowgrey do testów.
Artykuł zawiera lokowanie produktów:
- koszula zimowa Helikon-Tex Warden,
- rękawice Helikon-Tex Lizard Grip,
- organizer Helikon-Tex EDC Medium,
- apteczka Helikon-Tex EDC Med Kit,
- bluza polarowa Helikon-Tex Patriot PRO.
- baton energetyczny This1.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.