Przez Turcję przechodzi największa od dekady fala protestów związanych z aresztowaniem 19 marca prezydenta Stambułu Ekrema Imamoglu. Na ulicach między innymi Stambułu, Ankary, Izmiru, Konyi czy Eskişehir pojawiły się demonstracje, a stronę policjantów poleciały koktajle Mołotowa. Niebezpiecznie zaczęło się robić też w Antalyi, czyli mieście, w którym lądują samoloty z turystami wybierającymi się na wakacje na tureckiej riwierze.
W związku z niepokojami polskie placówki dyplomatyczne w Turcji wydały ostrzeżenie dla wszystkich podróżnych odwiedzających obecnie ulubiony turystyczny kraj Polaków. Zaleca się unikanie zgromadzeń i protestów, a także stosowanie to zaleceń miejscowych władz terenowych. Warto tu przypomnieć, że władze tureckie wydały zakaz zgromadzeń na terenie największego miasta kraju. Początkowo obowiązywał on do 23 marca, jednak w sobotę gubernator Stambułu przedłużył go do czwartku, 27 marca. W mieście zamknięta jest część metra i niektóre ulice.
Co ważne sytuacja w następnych dniach może się jeszcze zaognić, gdyż opozycyjne ugrupowanie Republikańska Partia Ludowa namawia mieszkańców Turcji do zintensyfikowania protestów w najbliższych dniach.
Jeżeli wybieracie się do Turcji w najbliższym czasie, bacznie obserwujcie wiadomości, a na miejscu unikajcie części miasta zagrożonych zamieszkami. Pamiętajcie, że zamieszki obejmują nie tylko Stambuł, ale także okolice tureckiej riwiery i popularny turystycznie Izmir.
Grafika: Pexels
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.