Dzień zaczynamy od wizyty w National Museum of Nuclear Sience and History. Znajduje się ono na obrzeżach miasta w bliskiej odległości od bazy wojskowej Kirtland. Muzeum to nieprzypadkowo znajduje się w Albuqurque w Nowym Meksyku. To właśnie tutaj i bliskiej okolicy trwały prace i testy bomby atomowej. 150 mil stąd rząd USA odpalił prowadził testy Trinity na pustyni, koło miejscowości Alamogordo. Tereny na południe od Albuqerqie wzdłuż ciągnącej się pustyni, to do dzisiaj poligony i miejsca testów i ćwiczeń dla amerykańskiego wojska.
Muzeum otwarte jest od 9:00 rano, bilet wstępu kosztuje standardowo 17$ dla osoby dorosłej. Podzielone jest na dwie części. Pierwsza znajduje się w budynku, druga na zewnątrz. Część mieszcząca się pod dachem to przede wszystkim historia atomu i bomby atomowej. Można tutaj znaleźć sporo ciekawych eksponatów z lat 50 i 60, w tym między innymi pomieszczenie pełne przeróżnych gier i zabawek związanych z rozwojem technologii atomowej.
Dalej przechodzimy już do wyglądu bomby atomowej i przeróżnych innych bomb, które były niegdyś na wyposażeniu Stanów Zjednoczonych. Jest tutaj również część poświęcona energii atomowej.
Wystawa na zewnątrz to przede wszystkim eksponaty lotnicze. Można tutaj oglądnąć z bliska bombowce B-29 Superfortress oraz B-52 Stratofortress, oba zdolne do przenoszenia broni atomowej. Są też myśliwce takie jak F-16 Falcon czy radziecki MiG-21. Największym obiektem jest 100-metrowa wieża, replika Trinity Tower, która utrzymywała bombę atomową podczas detonacji w White Sands Missile Range w Nowym Meksyku w 1945 roku.
Wizyta w tym muzeum to świetna lekcja historii o tym jak powstała bomba atomowa, ale również o tym na czym polega energia nuklearna i w jaki sposób można ją zastosować. Miejsce to jest nowoczesne, pełne faktów i ciekawostek związanych z Nowym Meksykiem. Jednym z nich jest historia, jak amerykański samolot zrzucił bombę wodorową w Albuquerqie. Załoga bombowca B-36 Peacemaker miała przetransportować bombę z Teksasu do bazy w Albuqurque. Na pokładzie samolotu znajdowała się największa broń termojądrowa jaką kiedykolwiek wyprodukowano. Miała 7,5 metrów długości i ważyła 21 ton. Jej moc rażenia była 700 razy większa niż bomba zrzucona na Hiroszimę. Podczas wybuchu była w stanie spalić wszystko w promieniu 18 kilometrów. W trakcie lotu nad miastem, nawigator udał się do ładowni celem sprawdzenia, czy wszystko jest w porządku. Samolot wpadł w turbulencje, a on odruchowo złapał się pierwszej możliwej rzeczy, którą miał pod ręką. Pech chciał, że była to dźwignia zwalniania ładunku. Bomba wypadła z samolotu. Na szczęście była nie uzbrojona, ale i tak pozostawiła po sobie krater długi na osiem metrów i głęboki na cztry. W trakcie upadku bomba uległa uszkodzeniu i wydostał się z niej materiał radioaktywny, który usunięto wraz ziemią, która została skażona. Jedyną ofiarą tego zdarzenia była krowa, która w tym czasie znajdowała się w polu rażenia. Bomba nie wybuchła, ponieważ w trakcie transportu plutonowy rdzeń przechowywany był oddzielnie, a bez niego nie można było zapoczątkować reakcji łańcuchowej prowadzącej do wybuchu. Podobno do takich niekontrolowanych zrzutów w USA dochodziło kilkukrotnie.
Będąc w Albuquerque, na pewno warto wejść do tego miejsca. Zwiedzanie nie zajmuje dużo czasu, wszystko zależy od poziomu zaangażowania gościa. My obeszliśmy to miejsce w nieco ponad dwie godziny i po godzinie 11:00 mogliśmy jechać dalej. Miasto to ma całą masę atrakcji i warto w nim spędzić więcej czasu. Co robiliśmy później? Opowiem kolejnej części!
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.