Zwiedzanie Phoenix
Po śniadaniu ruszamy do miasta. Na pierwszym planie było zoo w Phoenix. Nie będę się rozpisywał na jego temat, zwłaszcza, że nie różniło się wiele od tego, które widzieliśmy w Palm Springs. Tutaj podobnie panował okropny upał, przez co większość najciekawszych zwierząt była schowana w cieniu. Postanowiłem, że to nasz ostatni wypad do zoo w USA w taką pogodę. Jest to po prostu strata czasu i pieniędzy. Widocznych zwierząt jest niewiele, a chodzenie po betonowych ścieżkach rozgrzanych do kilkudziesięciu stopni nie należy do najprzyjemniejszych. Przeglądając mapę, zauważyłem natomiast, że pięć minut od zoo jest ciekawe muzeum straży pożarnej Hall of Flame. Trzeba było pojechać.
Muzeum Hall of Flame było przede wszystkim pod dachem. Dla nas to ratunek od potwornego upału, który w ten weekend nawiedził Phoenix. Nie było nic lepszego niż wejść do klimatyzowanych pomieszczeń i spędzić tam jakiś czas. Kupiliśmy bilety (17$ za osobę) i rozpoczęliśmy zwiedzanie.
Zwiedzanie Hall of Flame
Już na samym wejściu oczarowała nas liczba eksponatów! Muzeum zostało otwarte 1961 roku. George Getz, który stał się fundatorem tego obiektu, zbierał wozy i urządzenia strażackie od 1955 roku. Na początku były to sprzęty z USA, ale szybko udało mu się zdobyć również te z Europy. Początkowo swoją siedzibę miało w miejscowości Lake Geneva w Wisconsin, koło letniego domu Getza. W 1970 rodzina przeniosła się do Scotsdale w Arizonie, a muzeum finalnie znalazło swoje miejsce w Papago Park nieopadal zoo i miejskiego stadionu w Phoenix.
Obecnie w muzeum znajduje się 130 przeróżnych pojazdów i tysiące mniejszych artefaktów. Największą popularnością cieszą się oczywiście wozy strażackie. Przepięknie wypolerowane i odrestaurowane, błyszczą i przyciągają zwiedzających. Ale trzeba zwrócić uwagę, że nie lada gratką są tutaj zupełnie inne urządzenia gaśnicze. Jest tu spora liczba konnych wozów drabiniastych i pomp, z których najstarsza pochodzi aż z 1725 roku z Wielkiej Brytanii. Znajduje się tutaj kolekcja przeszło 400 hełmów strażackich oraz ekspozycja kilku tysięcy naszywek jednostek z całego świata. Ciekawą częścią jest miejsce poświęcone gaszeniu pożarów lasów, gdzie można zobaczyć wieżę obserwacyjną oraz ekwipunek strażaków, którzy walczą z żywiołem. Jest tu również wystawa poświęcona systemom alarmowania – od zwykłych dzwonów po nowoczesne centrum dowodzenia, które jest wpięte do systemu ratownictwa. Można na nim na bieżąco posłuchać, czy aktualnie dzieje się coś w Phoenix. Oczywiście w muzeum nie mogło zabraknąć pamiątek z World Trade Center. Do Hall of Flame trafił wóz strażacki Rescue 4, który brał udział w wydarzeniach z 11 września 2006 roku.
Podsumowanie
Hall of Flame było nieplanowanym dodatkiem do naszej wycieczki, ale zdecydowanie wizyta w tym muzeum była ciekawsza niż chodzenie po rozpalonym zoo. To pierwsze tego typu muzeum, które udało mi się zobaczyć. Będąc w Phoenix, warto rozważyć opcję zrezygnowania z zoo, a udania się właśnie tutaj i podziwiania wspaniałego sprzętu strażackiego.
Po wyjściu z muzeum zostało nam jeszcze trochę dnia. Postanowiliśmy, że spędzimy go trochę na zakupach, a później odpoczniemy w hotelu przed kolejnym dniem. Przy przeglądaniu telefonu znaleźliśmy informację, że członkowie Metalliki mają covid i ich niedzielny występ w Phoenix zostaje przeniesiony na kolejny weekend. W tym momencie pokomplikowały się nam wszystkie plany i do wyboru mieliśmy dwie opcje: albo odpuszczamy drugi koncert i jedziemy zgodnie z planem, albo robimy totalną reorganizację trasy, żeby wrócić do Phoenix za tydzień (w końcu mamy już kupione bilety). Z moich obliczeń wynikało, że dałoby się przeplanować trasę tak, żeby zdążyć wrócić, ale musielibyśmy skrócić wizytę w Phoenix o jeden dzień. Wróciliśmy do hotelu i zapytaliśmy w recepcji czy jest to możliwe. Nie było problemu. Podróżowanie na własną rękę daje nam elastyczne możliwości dopasowania się do aktualnych wydarzeń czy chociażby do pogody. Już wiele razy przesuwałem coś z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych i wykorzystywałem czas tak, żeby zobaczyć jak najwięcej. Zatem idziemy na kolację, a kolejnego dnia wyruszamy do Nowego Meksyku!
Nie masz pomysłu lub odwagi na samodzielny wyjazd do USA? A może chciałbyś pojechać w grupie? Skontaktuj się z autorem tekstu: sklep@aviation4u.pl
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.