Do czego nóż jest nam potrzebny
To jest podstawowe pytanie, który musi sobie zadać każdy, kto planuje taki zakup. Jeżeli chcesz mieć nóż tylko po to, żeby dobrze wyglądać, proszę, przerwij lekturę i przemyśl to jeszcze raz. A potem jeszcze raz i jeszcze raz, aż dojdziesz do wniosku, że to głupi pomysł. Wtedy czytaj dalej.
W survivalu nóż jest absolutnie podstawowym narzędziem. Mówi o tym każdy podręcznik czy poradnik napisany przez kogoś doświadczonego. Mnóstwa rzeczy nie da się zrobić bez użycia ostrza. Owszem, można próbować je zastąpić jakąś twardą krawędzią, na przykład żeby przetrzeć sznurek, ale to już alternatywny sposób radzenia sobie, jeśli tego najważniejszego sprzętu nie mamy.
Muella Jabali i Cold Steel Bushman. Dwa przykłady noży dużych. Ostrza: odpowiednio 21 i 19 centymetrów
Najczęściej wykonywane czynności to struganie patyków, przecinanie sznurka, wykonywanie nacięć na drewnie oraz przygotowywanie żywności. Później następuje jeszcze rąbanie i rozszczepianie drewna. W ramach przygotowywania żywności czasem przychodzi otworzyć jakąś puszkę. Wykorzystujemy nóż również zamiast pewnych codziennych przyrządów, na przykład łyżeczki do herbaty albo widelca, jeśli nie mamy ze sobą niezbędnika.
Nie da się wykonać takiego noża, który w każdym przypadku, każdą z tych czynności wykona optymalnie. Jeżeli nie chcemy się objuczać całym zestawem noży specjalistycznych, powinniśmy wybrać taki, który będzie jak najbardziej uniwersalny. Ostrze musi być albo odporne, albo takie, którego nie będzie nam szkoda. Powinno też mieć kształt, którym można, przynajmniej czasem, wykonać jakąś czynność precyzyjną, jak na przykład przewiercenie czegoś. Zalecam tu podcięcie klasyczne bądź kalifornijskie.
Gerber Strongarm i Mora Companion. Dwa przykłady noży średnich. Ostrza: odpowiednio 12 i 10 centymetrów
Istotną kwestią jest wytrzymałość całego narzędzia. To pogarsza notowania scyzoryków, folderów i multitooli, gdyż ich ostrza zwykle są mocowane na jakiejś formie zawiasu, ruchome , a co za tym idzie, mniej odporne na uszkodzenia mechaniczne. Łatwo je po prostu wyłamać z rękojeści. To powoduje, że często boimy się użyć ich z siłą wystarczającą do wykonania jakiegoś zadania. Oczywiście, lepiej je mieć przy sobie i w razie potrzeby użyć niż zupełnie z nich rezygnować. Nie polecam jednak konstrukcji składanych jako podstawowych noży survivalowych lub do bushcraftu. Są dobre jako element EDC, „nóż-zawsze-przy-sobie”, zastrugają patyk, przetną sznurek, można posmarować chleb pasztetem, ale przy szczepieniu drewna na rozpałkę łatwo mogą ulec uszkodzeniu.
Zalecam noże o ostrzu stałym, najlepiej o budowie full tang, czyli takiej, w której trzon noża (nieostrzone przedłużenie głowni) jest tak samo szeroki jak rękojeść.
Kilka przykładów noży w klasie małych, czyli podręcznych i precyzyjnych. Dwa składane i dwa o głowni stałej
Rozmiar ma znaczenie
Cztery różne noże. Długości ostrza to 21, 12, 10 i 9 centymetrów
To nie żart. Wielkość głowni i całego noża to jeden z podstawowych czynników, na jakie zwracamy uwagę. Noże z ostrzem o długości osiem lub mniej centymetrów mają zwykle cienkie ostrza, które łatwo pękają przy cięższych zadaniach. Są też oczywiście lżejsze. Sprawdzą się na pewno przy drobnych zadaniach, jak precyzyjne wycinanie czegoś z drewienka, ale nie poradzimy sobie nimi przy „grubej robocie”. Ostrza większe niż czternaście centymetrów tracą już precyzję, stają się cięższe, trudniej nimi operować. Raczej niczego dokładnego się nimi nie zrobi, posmarowanie kromki masłem jest dziwnie trudne. Są za to grube i wytrzymałe, można nimi batonować, rąbać, odcinać całe gałęzie od pni, strugać i rozszczepiać grube kawałki drewna.
Niebagatelne znaczenie ma też grubość głowni. Płaskie łatwiej się wyginają, słabo radzą sobie podczas rozważania i rozszczepiania. Natomiast w takich zadaniach sprawdzi się dobrze głownia gruba przy grzbiecie i zwężająca się w stronę krawędzi tnącej (np. szlif płaski albo skandi).
Dwie odmienne grubości głowni noża: 2 i 4 milimetry
Dobrana para
Utylitarny nóż survivalowy ma swoje wady, w pewnych sytuacjach trudno jest go użyć. Najczęściej w takich, które wymagają siły użytkownika i ciężaru narzędzia. Dlatego doskonałym uzupełnieniem dla Pana Noża jest Pani Siekierka. Tu znów możemy oczywiście kupić toporek survivalowy o kształcie tomahawka indiańskiego albo możemy też zaopatrzyć się z zwykłą siekierę w sklepie narzędziowym. Przynajmniej nie będzie szkoda pieniędzy, jeśli po trzech wypadach stwierdzimy, że komary za bardzo gryzą, żeby uprawiać survival.
Pan Nóż i Pani Siekierka. Właściwości robocze tych dwóch narzędzi bardzo dobrze się uzupełniają
Noże „nie surviwvalowe ”
Przyszła pora na kilka słów o tym, na jakich nożach na pewno nie należy polegać w survivalu, nie ważne czy turystycznym, czy realnym. Oczywiście, jeśli już jesteśmy w sytuacji przetrwania, to każdy nóż jest dobry, nawet kawałek szkła się nada, żeby coś przeciąć. Dopóki jednak mamy wybór, pewne rodzaje noży powinniśmy omijać bądź traktować wyłącznie w kategoriach kolekcjonerskiej ciekawostki. Oczywiście opisuję tu tylko swoje doświadczenia – nie mogę powiedzieć, że miałem w rękach wszystkie noże świata, więc z pewnością mogą się znaleźć wyjątki, które zaprzeczą temu, co zawarłem w poniższych akapitach.
Noże motylkowe
Wśród mało nadających się do survivalu noży z ostrzem składanym szczególne miejsce zajmują noże motylkowe. Można je kupić w niemal dowolnych wielkości, kształcie ostrza czy kolorze. Według mnie – użytkownika, dla którego nóż jest narzędziem pracy, i to często ciężkiej – „motylki” służą do trzech rzeczy: wyglądania, robienia wrażenia na ludziach, którzy nie znają się na nożach, oraz robienia hałasu. Mówię to z całym szacunkiem dla inwencji projektantów. Ostrza „motylków” trzymają się rękojeści na dwóch trzpieniach (nitach), które przy powtarzaniu różnych sztuczek coraz bardziej się luzują. Jest to mocowanie zbyt słabe, żeby mogło wytrzymać intensywne eksploatowanie. W dodatku większość głowni motylkowych jest lekka, wąska i zbyt delikatna, aby wykonać nimi jakiekolwiek cięższe prace. Można nimi smarować kromkę, przeciąć sznurek albo zastrugać cienki patyk (świeży, przy suchym już bym uważał), ale przy budowaniu szałasu może po prostu rozlecieć się w rękach.
Bagnety
Bagnet do AK-47 złożony z pochwą w konfiguracji do cięcia drutu
Następne są bagnety. W Polsce oczywiście najpopularniejszy jest ten do Kałasznikowa. Można łatwo i tanio dostać nie tylko oryginał, ale też wiele kopii wykonanych z lepszych czy gorszych gatunków stali. Widywałem także egzemplarze, w których wymieniono rękojeść lub ostrze zostało zeszlifowane w odmienny kształt.. I nadal, mając wybór, wezmę inny nóż. Dlaczego? Bagnet to przede wszystkim broń kłująca. Zatknięty na lufę karabinu zastępuje grot włóczni. Ten od „Kałacha” jest ostrzony jednostronnie (szlif jednostronny, tzw. chisel ), przez co trudno go dobrze naostrzyć. Cały nóż wyważony jest w taki sposób, żeby wzmacniać pchnięcie, co utrudnia cięcie, skrobanie, struganie. Pochwa do niego posiada zatrzask, dzięki któremu bagnet się nie wysuwa, ale wyjęcie go potrafi nastręczyć trudności. Niektórzy użytkownicy zachwycają się możliwością złożenia ostrza z pochwą, aby wykonać nożyce do drutu. W lesie użyteczność tej konfiguracji stoi pod poważnym znakiem zapytania . W dodatku cały nóż jest ciężki, a rękojeść nieporęczna.
Bagnet od AK-47 w wyglądzie oryginalnym oraz po przeróbkach
Inne bagnety (poza paroma chlubnymi wyjątkami) często należą do kategorii sztyletów (ostry brzusiec i grzbiet) oraz mają wąskie, długie głownie. Służą do przebijania ciała, a nie do nacinania kiełbaski bądź strugania patyków. Zastosowania, jakie znalazłem dla bagnetów, to otwieranie konserwy bądź zastąpienie śledzia namiotowego. Tak samo traktuję noże z głownią typu tanto , czyli japońskie, stanowiące uzupełnienie zestawu z kataną i wakizashi (daisho ). To noże bojowe, chociaż o tyle przydatniejsze dla survivalowca, że jednak sprawdzają się w skrobaniu i struganiu. Mimo to nie kupiłbym takiego noża z myślą o wzięciu go na wyprawę.
Karambit (lub kerambit)
Trzecim typem noży, przed którymi będę przestrzegał, są kerambity. Od pojawienia się nowej wersji pewnej gry komputerowej kształt tego ostrza stał się powszechnie znany i wywołuje u młodych ludzi chęć posiadania „noża z gry”. Dlatego można go obecnie bardzo łatwo kupić za niewielkie pieniądze. To też jest nóż bojowy. Pochodzi z Indonezji, kształt głowni jest wzorowany na pazurze tygrysa i ma takie same zadania: przecinanie powłok brzusznych, tętnic udowych, podcinanie gardła. Kółko na końcu rękojeści służy do wykonywania pewnych ewolucji i zmieniania chwytu na bardziej morderczy w danych okolicznościach. Powinno mieć też gruby kolec do zadawania ciosów w głowę (tak zwany skull crusher), który nadaje się również do otwierania kapsli. Jest to nóż zabójczy, którym bardzo łatwo zrobić krzywdę zarówno innemu człowiekowi, jak i sobie samemu. Kształt głowni dyskwalifikuje go z działań survivalowych. Poza przecinaniem sznurka, właściwie nic nie da się nim wygodnie i sprawnie zrobić. Jedynym zastosowaniem, jakie znalazłem, jest zbieranie roślin zielnych, czyli użycie go jako sierpa. Do tego zadania musi mieć cienkie ostrze i doskonale wyprowadzoną krawędź tnącą, co w przypadku zakrzywionej w dół głowni jest naprawdę trudne do uzyskania.
„Uniwersalny” nóż przetrwania
Większe i bardziej uniwersalne ostrze czy nóż bardziej precyzyjny uzupełniony czymś do rąbania? Twój wybór
Zbyt wiele jest zróżnicowanych czynności, warunków i okoliczności, żeby stworzyć jeden uniwersalny nóż sprawdzający się w każdej sytuacji. Trzeba zatem myśleć w kategoriach możliwie największego zbliżenia się do ideału. Taki maksymalnie przydatny nóż ma poradzić sobie ze struganiem, nawet czegoś dużego . Będziemy mogli nim batonować przy użyciu cięższego kawałka drewna. Nie musi łatwo ciąć grubych gałęzi. Powinien być poręczny, a to eliminuje noże z dużymi ostrzami. Nie może sprawiać problemu przy dobywaniu, czyli wyjmowaniu go z pochwy lub kieszeni . Ma być wygodny w użyciu przy przecinaniu bułki albo nacinaniu kiełbaski.
Trzy odmienne noże, które można określić mianem noży przetrwania. Każdy z nich ma nieco inne właściwości robocze. Warto się zastanowić, czego właściwie potrzebujemy
Typowa propozycja noża przetrwania. Średniej wielkości, dość masywne ostrze. Dodatkowo krzesiwo i osełka (niewidoczna na zdjęciu) przy pochwie
Ten sam duży nóż w towarzystwie maczety typu „bush” oraz rękawiczek, które są bardzo przydatne przy posługiwaniu się dużymi, ciężkimi narzędziami
Ostrze stałe, dziewięć do czternastu centymetrów długości głowni. „Nieokrągła” i „niekanciasta”, ergonomiczna rękojeść z trwałego materiału. Podcięcie klasyczne, kalifornijskie, skandynawskie lub sztych kroplowy. Wyraźny jelec. Musi dobrze leżeć w ręce użytkownikowi. Takie podstawowe wymagania stawiam utylitarnemu nożowi przetrwania.
Kolejnym wyznacznikiem będzie cena. Nie powinna być wysoka, szczególnie jeśli ma to być nóż dla początkującego. Istnieje duża szansa, że ten pierwszy nóż złamiemy, zepsujemy ostrze nieumiejętnym ostrzeniem, wyszczerbimy na kamieniu czy gwoździu albo po prostu zgubimy w wysokiej trawie. Lepiej zniszczyć / zepsuć / zgubić coś relatywnie taniego niż coś, na co wydaliśmy małą fortunkę. A jeśli się nie zniszczy, pozostanie nam miła pamiątka z pierwszych wypraw poza cywilizację. Po przeglądzie ofert sklepów z militariami lub myśliwskich stwierdzam, że za 50-70 zł można kupić naprawdę niezły nóż, i to również ze stali nierdzewnej, na którym można polegać.
Wybór
Modeli, które spełniają powyższe wymagania, jest mnóstwo. Zatem jak wybrać porządny, taki który nas nie zawiedzie? Otóż przede wszystkim należy uważnie czytać opisy produktów. Zanim nabierzemy doświadczenia, odradzam kupowanie noża przez Internet. Lepiej iść do sklepu i pogadać ze sprzedawcą. Skonsultuj się też ze znajomymi. Istnieją popularne marki, których noże dobrze nadają się dla początkujących, a są cenione również przez bardziej zaawansowanych survivalowców.
Nie kupuj noża w sklepach z „zabawkami dla chłopców”. Znaczna część modeli, jakie oferują, dobrze wygląda i na tym kończą się ich zalety. Dopóki nie nauczysz się rozróżniać dobrej i marnej stali, nie kupuj niczego u „niespecjalisty”. Unikaj na początku noży z piłką na pięcie, czyli fundamencie ostrza (typ combo edge).
Kiepską stal od dobrej często można odróżnić na pierwszy rzut oka. Mizerne stopy często nie posiadają połysku, jak ostrze po prawej stronie
Poczytaj w Internecie opinie użytkowników, byle nie na stronach sklepów bądź producentów. Lepiej znajdź survivalowe fora dyskusyjne. Zapewne nawet nie będzie trzeba zadawać pytania, na pewno znajdzie się topic o nożach. Jeżeli chcesz wybierać samodzielnie, poczytaj o rodzajach stali i ich właściwościach, zwracaj uwagę na HRC. Te informacje są łatwo dostępne w Internecie. Twardość ostrza około 56-59 jest zupełnie wystarczająca. Zapewnia dobry balans pomiędzy trzymaniem ostrości a łatwością ostrzenia. Jeśli chcesz uczyć się dbać o nóż, kup ostrze ze stali węglowej. Bywają znacznie tańsze. Jeśli stawiasz na wygodę, bierz stal nierdzewną, tylko nie zapominaj o czyszczeniu ostrza.
Ciekawym uzupełnieniem ekwipunku survivalowego, mogą być noże typu neck, noszone na karku
Nie daj się zwieść reklamie, która podsunie Ci ogromną ilość różnych „najlepszych”, „niezastąpionych”, „uniwersalnych” oraz „potrzebnych każdemu” noży przetrwania. Pamiętaj, że najlepszy nóż za jakiś czas wybierzesz samodzielnie. Nie mam pojęcia, jakiej będzie marki albo wielkości. Sam czy też sama zdecydujesz, z którym Ci najwygodniej, którym najłatwiej wykonujesz te zadania, przed którymi stajesz najczęściej. I to będzie Twój najlepszy nóż.
Nóż wykonany na zamówienie. Ten konkretny jest wzorowany na lubianym przez użytkownika modelu, posiada dziwerowane ostrze, rękojeść z hebanu oraz pochwę z cielęcej skóry. Nóż „arystokratyczny”, ale wciąż w pełni użytkowy
Kolorowe noże
Wiele osób uważa, że wszystko co survivalowe musi być w kamuflażu lub oliwkowo zielone. Tak naprawdę to bzdura, bo starając się przetrwać, nie będąc żołnierzem za linią wroga, chcemy, żeby ekipa ratunkowa jak najprędzej nas znalazła, więc czerwona kurtka może okazać się przydatniejsza niż maskująca. To samo, w survivalu turystycznym, dotyczy sprzętu, w tym szczególnie noży. Niektórzy producenci wypuszczają na rynek swoje najlepsze modele w różnych, niemal fluorescencyjnych kolorach. Owszem, pomarańczowy czy różowy nóż przy pasie na pozór wygląda absurdalnie. Ale za to odłożony gdzieś na bok, nawet w nocy przy ognisku czy latarce, będzie łatwy do znalezienia, a to uważam za ważniejsze niż wygląd.
Na później
Na koniec jeszcze jedna bardziej zaawansowana porada. Obserwuj uważnie, co i jak robisz ze swoim nożem. Zastanów się nad tym, do czego go używasz, jakie zadania wykonuje dobrze, jakie słabiej. Może do czegoś jest cudowny, a do czegoś innego w ogóle się nie nadaje? Przemyśl, jakie cechy głowni i rękojeści cenisz, a jakie uważasz za drugorzędne albo wręcz przeszkadzające i szkodliwe. Ja mam swój ulubiony typ noża. Ty też pewnie taki znajdziesz, choć nie będzie miał samych zalet. Może nawet w wyobraźni narysujesz i zaprojektujesz swój własny nóż idealny. To nie takie głupie, gdyż jest wielu producentów, którzy kują naprawdę dobre noże na zamówienie. Oczywiście to kosztuje, ale u dobrego kowala warto zapłacić. Widywałem noże idealnie dopasowane do czyjejś dłoni. Widziałem ostrze niewiele większe od skalpela, tylko znacznie od niego grubsze, bo właścicielowi przydawało się do skórowania królików. Widziałem ostrze olbrzymie, bo właściciel nie lubi siekiery, więc chce ją mieć w jednym narzędziu z nożem. Widziałem ostrze tak zahartowane, że można było nim walić w bronę rolniczą i to ona się szczerbiła, a nie głownia noża. Nóż zrobiony na zamówienie (custom made) może idealnie odzwierciedlić Twoje wyobrażenie o idealnym ostrzu. Trzeba tylko doświadczenia oraz wiedzy, żeby skonkretyzować zamówienie, i uważnych poszukiwań dobrego speca, żeby nie dostać marnego otwieracza do konserw zamiast wymarzonej ultraklingi.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.