Wstęp
Całkiem niedawno opublikowałem materiał w którym objaśniam, co – moim zdaniem – oznacza termin „dobre buty w teren”. Możecie go znaleźć TUTAJ. Jest on cały zilustrowany butami-pewnej-marki. Dzisiaj dokładnie objaśniam – na przykładzie Scoutów – dlaczego tak się stało.
Zwiadowca w pracy
Oczywiście angielski wyraz scout oznacza właśnie zwiadowcę. I chyba właśnie owo wyobrażenie rodem z fantasy mieli w głowach projektanci (albo marketingowcy) Haix, kiedy nadawali nazwę temu modelowi.
Scouty 2.0 przeszły ze mną przez lasy, moczary, kilka pasm górskich i wszędzie zdały egzamin właściwie tak samo dobrze. Mimo że są cięższe od większości wcześniej mi znanych modeli butów Haix, stały się moimi ulubionymi trepami terenowymi. Do tego według mnie wyglądają świetnie, przynajmniej brązowa wersja, którą noszę. A jeśli ktoś preferuje wygląd taktyczny, to jest i wersja czarna.
Moja przygoda z Haixami
Zaczęła się tak naprawdę trzy lata temu od modelu Black Eagle Nature GTX low. Błyskawicznie przekonałem się o ich lekkości i wygodzie. Nie najlepiej wyszło mi dobieranie rozmiarówki, moja para jest dopasowana na styk, więc robi się niewygodnie, kiedy założę grube skarpetki. Ale nie jest to szczególnie ważne, bo to i tak trójsezonowe buty, nie na zimę. Bardzo szybko pokochałem ich podeszwę, która jakimś magicznym sposobem (z pewnością wytłumaczalnym naukowo), trzyma się każdej powierzchni poza gładką taflą szkła lub lodu. Dziewiczy rejs miały w Górach Świętokrzyskich, a potem zaraz zabrałem je w Tatry. Wciąż nadają się do chodzenia – nie zniszczyły się pomimo wielu wycieczek i często zakładam je w mieście, szczególnie kiedy popada albo jest mgła. Na ich podeszwie nie boję się śliskich chodników. No i jestem pewien, że mam lekkie, mocne buty na wycieczki podczas upałów, kiedy nie chce się zakładać niczego cięższego.
Po tym romansie przyszła pora na coś nowego. Tym razem postawiłem na model Black Eagle Adventure i ponownie przekonałem się, że warto było. Rozmiar dobrałem już znacznie lepiej. Te buty z kolei urzekły mnie przede wszystkim lekkością oraz większą odpornością na mróz. W śniegu po kostki i przy temperaturze minus czterech-pięciu stopni, nie było mi w nich zimno pomimo wycieczki przełajowej z daleka od wydeptanych ścieżek. A chociaż są pełnowymiarowymi butami trekkingowymi, ważą zaledwie po 500 gramów. Pokochałem je, kiedy przyszło znosić we dwóch spory ciężar z dość ostro nachylonego stoku, przez głębokie błoto i mokrą trawę, krótko po naprawdę intensywnej burzy. Ani razu się nie pośliznąłem. A kiedy robi mi się w nich gorąco, po prostu wchodzę do najbliższego strumyka, żeby schłodzić cały but. Podkreślam: schłodzić – nie przemoczyć.
Następny poziom
Haix Scout 2.0 stanowią swoiste ukoronowanie mojej przygody z butami tej marki. Nie mam zapotrzebowania na modele w typie Nepali, czyli buciorów do zdobywania ośmiotysięczników. Scouty są obecnie moimi najcięższymi (700 gramów, choć wyglądają na znacznie cięższe) butami terenowymi, które zakładam, kiedy roztacza się przede mną wizja całego dnia w skomplikowanym terenie, marszu i tym podobnych. W tych trepach wiem że mogę wejść w każde nieskażone, naturalne środowisko lądowe klimatu umiarkowanego. Podeszwa trzyma się każdej nawierzchni (znowu, jak we wcześniejszych modelach, widać potęgę podeszwy Vibram), a dopóki woda nie naleje się do nich od góry, w bucie będzie sucho.
Są po prostu uniwersalne w każdym trudnym terenie. Oczywiście – jak to w butach Haix – trzeba metodą prób i błędów porozumieć się ze sznurowaniem, wyczuć odpowiednie dla siebie. Kiedy już się tego nauczy, cholewa Scouta trzyma staw skokowy równie dobrze jak precyzyjny oplot. Trzeba by się naprawdę postarać, żeby skręcić nogę.
Trochę o technikaliach (bo Naczelny mi kazał)
Zwykle nie interesuję się rozwijaniem znaczenia wszystkich skrótów i kombinacji literek oznaczających skomplikowane rozwiązania techniczne zastosowane w sprzęcie. Po prostu sprawdzam, czy buty (lub inne graty) dają radę i tyle. Przepraszam zatem, jeśli nie dorównuję kolegom z redakcji w szafowaniu technogadką.
Scouty generalnie wykonane są z hydrofobowego nubuku, czyli specjalnie wyprawionej skóry, która odpycha wodę. Grubość materiału jest różna w poszczególnych częściach buta i waha się w przedziale 1,9-2,1 mm. Oprócz tego znajdujemy na powierzchni trochę lekkiej siatki i gumowe wzmocnienie nosa, które dodatkowo chroni palce stopy. Buciory są bardzo mocne i nieprzemakalne, skutecznie osłaniają stopę.
Ich odporność na wilgoć poprawia jeszcze membrana z trzywarstwowego laminatu Gore-tex® Extendet w wyściółce. Membrana oczywiście ma duże znaczenie w kwestii komfortu termicznego i przepuszczania powietrza. W podszewce znajdziemy jeszcze warstwę polaru, która ma zapewnić komfort w chłodnych porach roku. Producent dodał też wyjmowalną, syntetyczną wkładkę wchłaniającą wilgoć, którą można przeprać i szybko wysuszyć.
Z bardziej fikuśnych rozwiązań należy wymienić system Haix Climate, który zapewnia stałą wymianę powietrza wewnątrz buta dzięki wykorzystaniu ruchu podczas chodzenia oraz dwustrefowe wiązanie, dzięki któremu możemy dopasować buty do każdej nogi i każdej grubości skarpetki. To wiązanie wraz z nubukową cholewką daje świetne zabezpieczenie – poprzez stabilizację – stawu skokowego. Haix Climate System działa w ten sposób, że kiedy stawiamy krok, ciepłe, wilgotne powietrze jest wypychane z buta na zewnątrz, a kiedy podnosimy stopę, zmniejszając nacisk, niewielkie otworki zasysają świeże powietrze z otoczenia. Mogę zaświadczyć, że to zdaje egzamin.
Podeszwa
Kiedyś się śmiałem, że jeżeli producent wypuści eleganckie półbuty na tej samej co Scouty podeszwie, kupuję w przedsprzedaży, nawet nie widząc projektu. Najwyżej wymienię garnitury, żeby pasowały do obuwia. W moim odczuciu ta warstwa która chroni podbicie stopy, jest największym atutem butów Haix. Ostatecznie cholewa nie jest aż tak ważna. Można uważać, można użyć kombinacji bandaża elastycznego i worka foliowego, na różne sposoby zabezpieczać kostkę. Ale jeżeli coś ci się wbije w stopę od dołu, to nigdzie już nie dojdziesz. Jeżeli wertepy zmęczą ci stopy, wgniatając się w nie przez miękką podeszwę, na pewno spuchniesz. Jeżeli ślizgasz się co kilka kroków, na pewno w końcu ulegniesz wypadkowi. Z drugiej strony włożenie kawałka blachy do wnętrza trampek też nie byłoby dobrym pomysłem. Podeszwa butów terenowych musi być sprężysta, aby nie zakłócać czucia własnego marszu. Podeszwy Scoutów (marki Vibram) po prostu dają mi poczucie bezpieczeństwa, którego nie mam w żadnym innym obuwiu. Antypoślizgowe, twarde i sprężyste równocześnie, zaskakująco lekkie, odporne na ścieranie. Teraz, kiedy zakładam buty do garnituru, muszę sobie przypominać i powtarzać, że mam uważać, na co włażę i omijać kałuże.
Odradzam noszenie Scoutów
Jeżeli lubisz czuć, jak ostre kamienie wbijają ci się w stopę, nie noś Scoutów. Jeżeli lubisz ślizgać się na mokrych głazach, zasłanych mokrymi liśćmi chodnikach lub śnieżnej brei, nie noś Scoutów. Jeżeli nie chcesz, żeby coś dobrze stabilizowało twoje stawy skokowe, nie noś Scoutów. Jeżeli lubisz przemaczać i mozolnie suszyć buty, nie noś Scoutów. Jeżeli lubisz wyraźnie czuć ciężar buta na stopie, nie noś Scoutów. Jeżeli zamierzasz grać w kosza czy siatkówkę albo ćwiczyć na siłowni, nie noś Scoutów. Jeżeli wybierasz się na piaszczystą plażę, nie bierz Scoutów. To jednak nie są buty sportowe. No i lżejsze buty będą jednak lepsze, jeżeli planujesz długi marsz szosą, chociaż po trzech godzinach wędrówki latem w pełnym słońcu i tak byłem pozytywnie zaskoczony poziomem zmęczenia stóp – spodziewałem się znacznie większego.
Kuba: Haix Scout 2.0 – maszeruj w każdych warunkach
Już od czasów starożytnych żołnierze głównie maszerowali. Legioniści, halabardnicy, muszkieterowie, strzelcy, a w końcu komandosi – wszyscy zanim weszli do walki, często przemierzali dziesiątki kilometrów pieszo w bardzo różnych warunkach. Łączyło ich jedno – dobre obuwie. Oczywiście w kolejnych epokach, buty stawały się coraz bardziej wyszukane. Jednak jedno pozostawało niezmienne: trzeba było maszerować. Czy to była pustynia, czy też ośnieżone górskie szczyty, utrzymanie stóp w dobrym stanie było równie ważne jak dbanie o broń.
W minionych miesiącach miałem okazję sprawdzić buty Haix Scout 2.0, czyli następcę modelu, który był wybierany przez armie NATO i siły policyjne do działań w strefach o cieplejszym klimacie. Jednak na potrzeby testu postanowiłem nie oszczędzać tych niemieckich trzewików i, korzystając z dobrodziejstw różnorodności klimatu nad Wisłą, zobaczyć, jak Scouty poradzą sobie w różnych porach roku.
Na początek kilka zdań o tym, czym są Scouty 2.0. Cholewkę butów wykonano z hydrofobowej skóry nubukowej wzmocnionej powłoką Gore-Tex. Od wewnątrz producent zastosował odporną wyściółkę oraz profilowaną wkładkę, które zapewniają komfort chodzenia nawet w przypadku zastosowania skarpet gorszej jakości. Całość opiera się na podeszwie Vibram, która daje niezłą przyczepność w zróżnicowanych warunkach, począwszy od piaszczystego poligonu w środku upalnego lata, a na ośnieżonych głazach skończywszy.
Zmianie uległ też system sznurowania. W pierwotnym modelu zastosowano zamknięte przelotki, przez które przewleczono sznurówki spinane zaciskiem, co zastępowało klasyczne sznurowanie. Takie rozwiązanie spełniało wymagania jednostek spadochronowych. W modelu Scout 2.0 Haix w górnej części cholewki zastosowano rozwiązanie znane z turystycznych butów trekkingowych, czyli otwarte haki. Znakomicie ułatwia to sznurowanie, jednak może powodować trudności natury formalnej w przypadku skoków spadochronowych.
Przez ostatnie dwa lata nosiłem różne buty Haix praktycznie codziennie. Scouty 2.0 towarzyszyły mi zarówno podczas upalnego lata, jak i w najmroźniejsze dni zimy. Co warte podkreślenia, w zakresie temperatur od +35° do -22° zawsze zapewniały komfort stopie. Pomimo kilkugodzinnej aktywności w upale czy na mrozie w parze z dobrymi skarpetami zapewniały komfort termiczny i odprowadzały wilgoć. Najmniej komfortowo było podczas roztopów, kiedy przyszło przemieszczać się po topniejącym śniegu i w błocie, ale nawet wtedy trzewiki spełniały swoja rolę. Jednak po całym dniu wymagały gruntownego czyszczenia i suszenia. W przypadku krótkotrwałego pokonywania płytkich strumieni przepuszczały raczej wilgoć niż wodę, jednak nie są to buty do długotrwałego brodzenia.
Podeszwa dobrze amortyzuje podczas energicznego marszu. Pokonując kilometry na twardym podłożu z obciążeniem, prócz naturalnego zmęczenia nie odczuwałem żadnych dolegliwości takich jak odbita stopy czy otarcia. Stosunkowo najmniej sprawdzałem Scouty 2.0 w warunkach wysokogórskich. Są to jednak dość lekkie buty, cholewka dobrze trzyma nogę w kostce, a wzmocnione noski chronią palce. Jednak wilgotna skała jest bardzo wymagającym podłożem, a podeszwy nie są dostosowane do zapinania raków. Dlatego nie są to trzewiki dla piechoty górskiej, choć podczas okazjonalnych wypadów powinny się sprawdzić nawet w skalistym terenie.
Podsumowując, Scouty 2.0 odeszły nieco od wojskowego pierwowzoru, czerpiąc nieco rozwiązań z butów trekkingowych. Jednak cały czas sprawdzą się w umiarkowanym i ciepłym klimacie o każdej porze roku. Nie zawiodą zarówno na pustyni, jak i podczas patrolu w mroźny, zimowy dzień. Jednak odradzamy skakanie w nich ze spadochronem…
Zakończenie
Pisałem już, że Haix Scout 2.0 są moimi ulubionymi butami terenowymi, więc nie będę się powtarzał. W mojej opinii są doskonałe zarówno dla osób, które zawodowo przemierzają wertepy, jak i dla tych, którzy robią to rekreacyjnie. Leśnicy, myśliwi, straż graniczna, turyści piesi… Scouty powinny spełnić oczekiwania przedstawicieli wszystkich tych grup, zapewniając potrzebny komfort i jeszcze potrzebniejsze bezpieczeństwo. Polecę je każdemu, kto chce w trochę nowocześniejszy sposób iść w ślady Aragorna albo Old Shatterhanda.
Dziękuję HAIX za przekazanie butów do testów.
Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.