Czym w ogóle jest smock?
Forma
Osoby niezaznajomione z demobilem raczej nigdy nie usłyszały tak obco brzmiącego wyrazu jak smock. No, nie licząc może tego z Wawelu. Ale to nie o tym mowa. Smock bowiem to bardzo ciekawy rodzaj kurtki, który narodził się mniej więcej wraz z rozpoczęciem II wojny światowej. Oczywiście mógłbym wtrącić tutaj naprawdę ciekawą historię tej odzieży, ale nie w tym rzecz i w polskojęzycznym internecie znajdują się już naprawdę świetne publikacje na ten temat.
Dla większości z nas smock to przede wszystkim kurtki Sił Zbrojnych Wielkiej Brytanii. Dostępne odkąd pamiętam, cechują się dłuższym (nawet do połowy uda) i szerokim krojem, mnogością kieszeni i kapturem. Wykonywane są z mieszanek materiałowych w sporym stopniu wykorzystujących bawełnę, w poszczególnych modelach nawet w 100%.
Przeznaczenie
Skąd właściwie wzięły się te cechy? Kurtki te oferować miały ochronę przed silnym wiatrem i możliwość przenoszenia ekwipunku – stąd cztery spore kieszenie zewnętrzne. Materiał oparty na bawełnie nie chronił zbytnio przed wodą, ale był za to odporny mechanicznie. Przynajmniej tak było w przypadku mojego smocka w kamuflażu MTP, z którego niestety dawno wyrosłem. A przesłużył sporo.
Faworyt entuzjastów demobilu
Nie jestem jedyną osobą, która używała takiej kurtki przez lata. Są one po prostu niesamowicie praktyczne. W przeciwieństwie do innych kurtek z demobilu, jak np. kultowych M65, za którymi tak naprawdę nie przepadam, pozwala na dogodne rozlokowanie wszelakiego wyposażenia i ochronę głowy przed mocnymi podmuchami wiatru. W zapinanych guzikami kanadyjskimi kieszeniach zewnętrznych mieściło się wszystko, od kiści kory na rozpałkę po wełnianą czapkę i rękawice. Z kolei dodatkowe kieszenie wewnętrzne, zapinane zamkami, pomieścić mogły scyzoryk, latarkę, zapalniczkę i inne drobne przedmioty. Choć potencjał miały zdecydowanie większy, bo mieściła się w nich nawet replika granatu trzonkowego M24. Sprawdzone w praktyce.
Goniąc za ideałem
Niestety, pomimo praktyczności, smocki mają swoje bolączki. Być może dość subiektywne, ale mają. Wymienić mogę dwie niesamowicie irytujące wady:
- ogromny kaptur,
- nieergonomiczny krój rękawów.
Po pożegnaniu z kurtką, będącą świadkiem wielu przygód, zacząłem szukać godnej następczyni. W tym momencie pojawił się problem – nie było czegoś takiego na rynku, przynajmniej w moim zasięgu cenowym. Co prawda udało się zdobyć cywilne kopie wojskowych kurtek, ale trapiły je te same problemy. Na ratunek przyszła firma Helikon-Tex, prezentując kurtkę SAS Smock pod koniec 2023 roku. Zmodyfikowany design okazał się strzałem w dziesiątkę.
Cechy kurtki Helikon SAS Smock – materiał, krój, kaptur
Smock na miarę XXI wieku
SAS Smock nie jest w żadnym wypadku repliką wojskowego pierwowzoru. To kurtka, która przejęła z niego najlepsze cechy i połączyła je z teraźniejszymi, lepszymi rozwiązaniami. Przejdźmy zatem do danych technicznych.
Materiał i zamki
W kwestii materiału głównego Helikon-Tex nie odszedł zbyt daleko od pierwowzoru. Nadal mamy do czynienia z mieszanką bawełny z poliestrem, a dokładniej z Duracanvas. Cechujący się składem 65% poliester/33% bawełna/2% elastan materiał sprawia wrażenie wytrzymałego. Zamki to klasyczne, płynnie działające YKK w odmianie kostkowej. Zdecydowanie na plus.
Masa
Deklarowana na stronie producenta masa to 1000 g. Moja waga pokazuje 990 g. Tak czy inaczej, jest to dla mnie granica masy kurtki outdoorowej. Powyżej tej granicy waga staje się odczuwalna. Oczywiście mówię to z perspektywy amatora jednodniowych wycieczek i eksploracji pobliskich lasów. Nie liczę setnych części gramów jak fanatycy ultralight, ale jednak doświadczenie wykształciło u mnie pewne preferencje.
Należy zrozumieć, że z zastosowaniem poszczególnych materiałów wiązać się będzie dany ciężar. Softshell Trooper Mk2 cechuje się masą 713 g – sporo mniej, ale czy zachowując tę samą wytrzymałość? Wątpię. Coś za coś. Nie, żeby cienkie materiały syntetyczne były nad wymiar delikatne, ale łatwiej w ich wypadku o rozdarcie czy wypalenie dziury iskrą. Kwestię zastosowanego materiału szerzej opiszę dalej.
Kieszenie zewnętrzne
Jak na smocka przystało, obecne są cztery pojemne kieszenie cargo, przy czym te na wysokości klatki piersiowej są mniejsze od tych dolnych. Ich wejścia znajdują się u góry i zamykane są świetnymi guzikami kanadyjskimi.
Kieszenie wewnętrzne
Poczynając od dołu – za zewnętrznymi kieszeniami biodrowymi umieszczono kieszenie wewnętrzne z wejściem od zewnątrz, zapinane zamkami. Kolejne znajdują się za piersiowymi kieszeniami zewnętrznymi, tym razem z wejściem od strony zamka głównego. Również zapinane zamkiem.
Krój i regulacja
Przy wzroście 182 cm, kurtka w rozmiarze XXL kryje daleko za pas i pozwala na ubranie warstw docieplających, nawet w postaci grubego wełnianego swetra czy polaru. Rękawy są długie i węższe od pierwowzoru (tak mi się przynajmniej zdaje) – w końcu ktoś zrobił to tak, jak trzeba. Na ich mankietach znajduje się regulacja rzepem.
Dopasowanie do figury zapewniają dwa ściągacze z gumosznurka (shockcord) – jeden u dołu, drugi w talii. Ten drugi według mnie powinien być obecny w większości kurtek, gdyż dopasowuje kurtkę do ciała, dzięki czemu świetnie się wygląda.
Kaptur
Całkowicie nowy projekt. Zdecydowanie na plus – i to wielki. Wysoki kołnierz płynnie przechodzi w regulowany kaptur, który umożliwia swobodne ruchy głową. Kaptur jest dla mnie obowiązkową częścią kurtki i absolutnie nie toleruję jego kiepskich odmian. Helikon-Tex spisał się na medal, choć raczej srebrny aniżeli złoty – o tym zaraz.
Duracanvas w praktyce
Do czego sprawdzi się Duracanvas?
Mój pogląd na kurtki do aktywności terenowych jest dość prosty:
Syntetyczny, cienki softshell – umiarkowana ochrona przed wiatrem, szybkie schnięcie, świetna paroprzepuszczalność, podatność na rozdarcia.
Bardziej klasyczna kurtka z bawełną – dobra ochrona przed wiatrem, wolniejsze schnięcie, średnia paroprzepuszczalność, większa wytrzymałość mechaniczna
Kurtka wodoodporna, np. z membraną – znakomita ochrona przed wiatrem, wodoodporność (do pewnego stopnia), kiepska paroprzepuszczalność, delikatność
Wybór zależny jest od planowanej aktywności. O ile pierwsza i druga pozycja są stosunkowo uniwersalne, tak pozycja trzecia pełni raczej rolą awaryjną.
Kiedy wybieram kurtkę z materiału pokroju Duracanvas? Zazwyczaj w okresie wiosny lub jesieni, kiedy to nie jest jakoś skrajnie zimno, można spotkać słońce, ale wciąż wystawieni jesteśmy na nieprzyjemny wiatr. W wielu przypadkach cienki softshell okazał się za słaby przy umiarkowanej aktywności fizycznej i po prostu marzłem. W takich przypadkach wybieram ciut grubszą kurtkę z mieszanki poliestru/bawełny, która oferuje większą wiatroodporność kosztem oddychalności.
Tego typu kurtka sprawdzi się lepiej także wtedy, kiedy planuję stacjonarną aktywność w terenie, np. przy zbieraniu materiałów na ognisko i zwykłego chłonięcia spokoju natury. Większą wiatroodporność doceniam właśnie w chwili spoczynku i bytowania w obozie. Choć i tak czy to w przypadku softshella czy SAS Smock jako uzupełnienie na dnie plecaka spoczywa skompresowana kurtka puchowa.
Wracając do bytowania w obozie – zazwyczaj wiąże się to z jakąś pracą, np. przy wspomnianym przygotowaniu ogniska. Materiały stanowiące mieszankę poliestru z bawełną są powszechnie spotykane w odzieży roboczej, co świadczy o ich wytrzymałości. W razie gdybym miał wykonywać czynność obciążającą moją odzież – nie tylko przy wyjściach w teren – SAS Smock byłaby jedną z pierwszych kurtek w kolejce do wyboru.
Szybkie schnięcie
Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, Duracanvas schnie bardzo szybko jak na ten typ materiału. Na korzyść testowania pogoda, w jakiej przyszło mi testować kurtkę, była okropna. Od wysokiej wilgotności i mgły po niespodziewane opady śniegu. SAS Smock spisał się wzorowo, zapewniając idealny balans pomiędzy wiatroodpornością a oddychalnością. Nie przypominam sobie momentów, w których czułem się jak w saunie, nawet pomimo wysiłku fizycznego. Tak szczerze, mając jeszcze w plecaku skompresowaną, izolacyjną kamizelkę/kurtkę i coś na deszcz, stworzy się wysoce uniwersalny zestaw. Może nie najlżejszy, ale nie wszyscy liczą gramy z precyzją jubilera. Jak kto lubi.
Wygoda SAS Smocka
Mówiąc krótko – jest to jak dotąd jedna z najwygodniejszych kurtek, z jaką miałem do czynienia. Na największą uwagę zasługują rękawy, które w odpowiedniku z demobilu były niesamowicie irytujące. Krótkie, podwijające się przy wyciągnięciu ręki. Coś, czego po prostu nie trawię. W SAS Smock – wręcz przeciwnie. Długie i poruszające się wraz z naszymi rękoma. Niewyczuwalne, niekrępujące ruchów. Niekiedy mam problem z rejonem pach, kiedy to przez wąskie rękawy, materiał uciska moje ciało. W produkcie Helikona tego nie uświadczyłem.
Na zdjęciach kurtka może wydawać się opięta w biodrach. Trochę tak jest, ale to bardziej ze względu na moją budowę aniżeli wąskość samej kurtki. W rozmiarze XXL jest w sam raz, choć przypuszczam, że XXXL również by się spisał. Kurtki tak naprawdę nie czuć. Znakomicie współgra z warstwami pośrednimi, nie krępuje ruchów, nie wywołuje otarć. Nosząc ją, czuję się jakbym nosił najwygodniejszą koszulę flanelową, te 990 g masy nie jest jakoś specjalnie odczuwalne. Tym bardziej że materiał jest wyjątkowo przyjemny w dotyku.
To jak z tym kapturem?
Kaptur, czyli bardzo istotna dla mnie część każdej kurtki. Rozwiązanie Helikona jest o niebo lepsze. Przejście z mało praktycznego worka na regulowaną niczym w hardshellu odmianę było świetnym krokiem. Dzięki dwóm ściągaczom kaptur szczelnie oplata głowę.
Choć zdecydowanie lepiej, nie jest jednak idealnie. Kaptur mógłby być ciut bardziej wysunięty do przodu i zapewniać większą ochronę samej twarzy. Być może wynika to z mojego szerokiego obwodu głowy. We znaki dają się trochę stopery przy kołnierzu. Są małe i ciężko mi je wyczuć nawet bez rękawic. Wolałbym większe odpowiedniki z pierwowzoru.
Dlatego też Helikon-tex spisał się z kapturem na srebrny aniżeli złoty medal. Jest ZNACZNIE lepiej, ale wciąż nie idealnie. Być może wybrzydzam – ocenę ostateczną pozostawiam czytelnikowi.
Podsumowanie
Podsumowując SAS Smock:
- znaczna poprawa względem wojskowego odpowiednika,
- wygodny krój przy pośredniej długości,
- oddychający, szybkoschnący i przyjemny w dotyku materiał.
Jeśli chodzi o minusy – w sumie to ciężko o coś się porządnie przyczepić. Jest to świetny produkt, a moje uwagi dotyczące się kaptura to tak naprawdę szukanie igły w stoku siana. Ot, typowe dla mnie czepianie się szczegółów.
Styczność z produktami Helikon-Tex mam od dziecka. Jedne kochałem, z drugimi zbytnio się nie polubiłem. To, co się sprawdza, chwalę i polecam, to co nie – otwarcie krytykuję. W przypadku SAS Smock mamy do czynienia z jak najbardziej z trafionym projektem. Ciężko na chwilę obecną znaleźć dla tej kurtki konkurencję, na pewno nie w tej klasie cenowej. Na stronie producenta widnieje w cenie 419 zł, a korzystając z porównywarek cenowych, znaleźć można oferty nawet za niecałe 330 zł. Czy to w pełnej czy w promocyjnej cenie – zdecydowanie warto. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wkrótce w mojej szafie zagości jeszcze jeden SAS Smock w odmiennym kolorze. Tym razem na bardziej miejskie okazje.
Helikon-Tex SAS Smock na grzbiecie Tadzika
Odkąd dowiedziałem się o istnieniu kurtek typu smock, stałem się ich gorącym zwolennikiem. W domu zawisły dwie brytyjskie demobilki – w kamuflażu leśnym i pustynnym – oraz ich membranowa odmiana na deszczową pogodę (która jednak typowym smockiem nie jest). Miały jednak swoje wady – rękawy cisnące pod pachami, grubaśne mankiety, czepiające się wszystkiego rzepy klapy głównego zamka oraz ogromny, koszmarnie luźny kaptur z jakimś drutem w luźnej listwie wokół twarzy. No i nie każdy lubi wzory kamuflujące. Ponadto z demobilem jest ten problem, ze rozmiarówka jest taka, jaka się trafi, a ja jestem dość niestandardowych gabarytów. Dość powiedzieć, że optymalny rozmiar brytyjskiego smocka to dla mnie 190/120. Potem nastał rok 2023, a konkretnie targi IWA, gdzie zobaczyłem prezentację Pawła Supernata o nowej kurtce Helikona, inspirowanej smockiem jednostki SAS. No i namówił…
Dzieło kameleoniarzy to swoista hybryda smocka klasycznego i wspomnianego modelu dla SAS z lat 40. XX wieku (Special Air Service – elitarnej jednostki specjalnego przeznaczenia British Army). W efekcie mamy tu:
- pionowe kieszenie na klacie,
- zapinane na suwaki siatkowe kieszenie wewnętrzne dostępne z zewnątrz,
- brak orzepowanej listwy suwaka głównego,
- dodatkowe kieszenie na zamek ukryte pod dolnymi kieszeniami cargo,
- wygodny kaptur zintegrowany z wysoką stójką,
- suwaki wentylacyjne pod pachami,
- wygodne rękawy z sensownymi mankietami.
Kurtka jest trwała – łaziłem w niej po chaszczach, zbierając drewno na opał czy szukając grzybów, przesiadywałem przy ognisku, zdarzyło mi się przeciskać przez wąskie przejścia na urbexie, czasem o coś zahaczyła. Efekt? Żodyn – SAS Smock zignorował wszelkie próby uszkodzenia. Nieco gorzej znosi natomiast plamienie – dodatek bawełny sprawia, że zabrudzenia wnikają głębiej w materiał i mocniej się w nim zagnieżdżają. Podobnie ma się rzecz z zapachami. O ile aromat dymu z ogniska uważam za raczej przyjemny, tak nie każdy współtowarzysz podróży zbiorkomem musi mieć ochotę na oscypek wraz z bacówką i juhasami. Toteż kurtka trafiła do pralki.
Po wypraniu plamy i zapachy zniknęły, a uszkodzeń nie przybyło. Niestety zniknęła też warstwa wodoodporna, dzięki której SAS godnie znosił przelotne deszcze i mżawki. Test pod prysznicem wykazał, że woda momentalnie wnika w materiał. Nie, żebym był zaskoczony, ale sprawdziłem i przekazuję wnioski z obserwacji. Na szczęście impregnat w sprayu Nikwax przywrócił właściwości wodoodporne. Niemniej planuję jeszcze przeprowadzić test impregnacji woskiem, która wedle słów producenta powinna zadziałać bez problemu. Z kolei wiatroodporność działa cały czas, przez co Smocka używałem także w zimie w komplecie ze swetrem, i dawał radę nawet w okolicach zera stopni. Pochwalić muszę też kaptur, którego zdarzyło mi się nawet kilka razy użyć. To u mnie ewenement, bo zwykle kaptury są beznadziejne i ograniczają mi widzenie peryferyjne. Ten osłania to co powinien, a po ruchu głową podąża za nią. Na rowerze w mieście – bezcenne.
Nie przedłużając: Helikon-Tex SAS Smock stał się moją miejską kurtką EDC na cały rok, a w terenie w okresie wiosna/jesień. W pojemnych kieszeniach mam pochowane przedmioty, których regularnie używam, a zostaje jeszcze sporo miejsca nawet na zakupy. Zapięcia są solidne i wygodne w obsłudze. W brązowej wersji wygląda bardzo cywilnie i estetycznie. Przy moim wzroście i gabarytach (190 cm wzrostu, 130 kg, w klacie 132 cm) w rozmiarze 3XL jest komfortowa, obszerna, ale nie workowana. Zamki pracują płynnie i bez zacięć. Mogę z czystym sumieniem zarekomendować ten produkt, pod przysięgą i w obecności świadków. A jeśli pojawi się także wersja przeciwdeszczowa, to moje życie stanie się kompletne. Polecam!
Dziękujemy Helikon-Tex za udostępnienie kurtek do recenzji. Testowano odmiany w kolorze Taiga Green, Earth Brown i Coyote.
Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.