Początek
Pierwsza generacja munduru miała agresywny i nowoczesny wygląd. Tyczy się to szczególnie spodni. Pamiętajmy, że w owych czasach królowały amerykańskie wzory M65 i BDU, zarówno oryginały jak i kopie. W porównaniu z nimi polski produkt wróżył postęp. Geometryczne kształty, przylegający ale dostatecznie luźny krój, przedziały na wkłady ochronne kolan i szerokie szlufki pod pas. Do tego prawdziwa bateria kieszeni – para otwartych na biodrach z szerokim, poziomym wlotem, dwie na przedniej powierzchni ud, boczne cargo zapinane szerokim rzepem. Całość uzupełniała para na pośladkach i mała kieszonka z elastycznymi szlufkami na prawej łydce. Wtedy to było coś. Niestety dla mnie, Helikon wykonywał je tylko z materiału Rip-Stop, którego nie darzyłem estymą. Tkanina okazała się być dość delikatna, w wyniku czego przez kolejne kilka lat patrzyłem na produkty polskiego producenta z dużą dozą ostrożności. NyCo ok, Rip-Stop nie. Taka była moja opinia. Przyznaję, że trwało to trochę zbyt długo. Producent szybko się pozbierał, materiał udoskonalił, ale tego już nie zauważyłem.
Czas mijał, Helikon rósł, a jego oferta robiła na mnie coraz większe wrażenie. Przemyślane projekty i coraz większa różnorodność podobały mi się. Dorwałem kilka plecaków i innego wyposażenia i byłem bardziej niż zadowolony. Wciąż jednak miałem wątpliwości co do odzieży. Kolejna konfrontacja przypadła na kurtki i polary. Bardzo przyzwoite produkty, które jakością wykonania nie odstawały od konkurencji. Zostały więc tylko spodnie wobec których pozostałem wierny swojej wizji. Wciąż błędnie.
SFU Next
UTP i inne spodnie Helikona nie umknęły mojej uwadze, ale jakoś się nie przekonałem. W efekcie, kolejna generacja SFU niemal przeszła mi przed nosem. A zmieniło się dość, by zauważyć różnicę. Wzmocniono krawędź kieszeni biodrowych, by nie przecierały się od klipsów przenoszonych wewnątrz noży składanych i latarek. Nad wlotami zamocowano polimerowe półkola (d-ring) umożliwiające troczenie lonż zabezpieczających i karabińczyków.
Boczne kieszenie cargo zamykały się teraz na klapy z bardzo szerokimi rzepami. Umożliwiło to większą dowolność w ich łączeniu, szczególnie gdy wnętrze było wypełnione po brzegi. Wstawiono też dodatkowe zabezpieczenie pod klapami – pętelki zapinane o guziki. Wewnątrz cargo też sporo się zmieniło. Wszyto tu dwie taśmy elastyczne, a pod nimi korespondujące szerokością kieszonki. W założeniu miały służyć do przenoszenia magazynków do AR-15. Było też kilka mniejszych zmian, zarówno w kroju jak i wyposażeniu, ale przede wszystkim zastosowano materiał okazał się całkiem trwały.
SFU Next Mk2 czyli nowa odsłona spodni Helikon-Tex. To jeden z najstarszych, i najdłużej pozostających w sprzedażny, produktów polskiego producenta
Mk 2
2020 przyniósł kolejną odsłonę spodni. Po zebraniu odpowiedniej ilości opinii, Helikon zmodyfikował wzór SFU Next prezentując jego nową wersję, opatrzoną dopiskiem Mk2. Wydawać by się mogło, że zmieniło się niewiele, ale różnic jest sporo.
SFU Next Mk2 to podobnie jak prekursorzy, długie spodnie stworzone z myślą o służbach mundurowych, strzelcach i miłośnikach wojskowego image. Na pierwszy rzut oka krój uległ tylko nieznacznej zmianie. Mk2 wyglądają nieco bardziej agresywnie, a geometryczny charakter jest nieco bardziej widoczny. Jest to jednak wrażenie złudne, bo po założeniu na tyłek różnica jest bardziej niż odczuwalna. Mimo, że nowa odmiana układa się o wiele bliżej ciała, to są to spodnie zdecydowanie wygodniejsze od poprzedników. Rozciągają się gdzie trzeba, zapewniając mobilność i sporą swobodę, a jednocześnie nie wiszą. W opinii wielu, w tym mojej, Mk2 nosi się o wiele przyjemniej.
SFU to skrót od Specjal Forces Uniform. Pierwotnie targetem miały być właśnie elitarne służby mundurowe
Mk2 układają się blisko ciała ale zachowują przyzwoity zakres ruchów i są wygodne
Tkanina dzięki domieszce Elastanu lekko się rozciąga a mimo to wciąż jest całkiem solidna
Mniej czy więcej
Gdy już spodnie dobrze leżały przyjrzałem się całej reszcie. Kieszenie biodrowe idą na pierwszy ogień. W końcu to z nich korzysta się najczęściej. Wlot ma ostrzejsze kształty, ale jest równie szeroki co w zwykłych Nextach. Krawędzi nie wzmocniono dodatkową warstwą materiału co dało mi do myślenia. W poprzednikach zastosowano dodatkową warstwę obszycia, ale wciąż z tego samego materiału. Taka łata wycierała się pod naporem klipsów równie szybko, co same spodnie. O ile nie szybciej, wszak grubsza warstwa to większy opór a więc i tarcie. Niby można zastosować wzmocnienie z Cordury lub innego włókna syntetycznego, ale po prawdzie nie widziałem jeszcze idealnego rozwiązania. Albo za grube, albo źle reaguje na pranie, albo czepia się wkładanych przedmiotów. Rozumiem i szanuję wybór Helikona. W tym przypadku mniej znaczy jednak lepiej.
Wewnątrz jest nieco ciaśniej. Kieszenie są mniejsze i znacznie płytsze. W poprzednich były głębsze, ale to powodowało pewne komplikacje. Jeśli przenosiliśmy przedmioty zarówno w przednich kieszeniach jak i biodrowych, zawartość miała tendencję do nawarstwiania i uwierania użytkownika. To potrafiło poważnie zirytować i ograniczało faktyczną ładowność spodni. W Mk 2 zrezygnowano też z polimerowych d-ringów. W teorii fajne, ale w praktyce okazały się średnio przydatne. Przypinany do nich karabinek cały chował się do wnętrza kieszeni, a zaczepione do niego przedmioty, np. klucze, opadały na samo dno, zamiast grzecznie wisieć. Jeśli cały zespół był dość duży, wżynał się przy siadaniu. Lepszym pomysłem było – po staremu – zaczepienie karabinka o szlufkę, ale wtedy nieprzyjemnie obijał się o plastikowe półkole. W nowej odsłonie zrezygnowano z samego plastiku, dając nam możliwość wyboru: czy chcemy zaczepić się o szlufkę, czy pod nią, o pętlę na której wisiał pierwotnie d-ring.
Producent zrezygnował z wzmacniania krawędzi kieszeni biodrowych i nieznacznie zmniejszył ich głębokość
Usunięto D-ring zostawiając mocującą go pętlę. Całość jest teraz cichsza, bo zawiesie nie obija się o plastik przy chodzeniu
Niski profil
Boczne kieszenie na udach również doczekały się istotnych zmian. Ich krój jest bardziej pochylony, a przedziały wydają się mniej pojemne i mniej odstające od ciała. Klapy w przedniej części przyszyto do powierzchni spodni. Taki zabieg pozwolił zlikwidować część rzepa, która poprzednio występowała na tym odcinku. Dodatkowo, kieszeń ma przez to gładszy profil, a klapa nie odstaje i nie czepia się o otoczenie, pokonywane przeszkody czy chaszcze. Teraz całość w pozycji zamkniętej utrzymuje tylko kawałek taśmy samoczepnej umieszczony w tylnej części. Obok wszyto niewielkie uchwyty z taśmy. Wszystko bez problemu obsłużymy jedną ręką. W poprzedniej wersji rzep trzymał tak mocno, że nieraz próba otwarcia kieszeni cargo dźwigała w górę całą nogawkę, a kieszeń wciąż pozostawała zamknięta.
Umieszczone po bokach kieszenie cargo to najbardziej charakterystyczny element odróżniający Mk2 od poprzedniego modelu
Pod pokrywami też nastąpiły cięcia. Usunięto pętelki i towarzyszące im guziki. Rozwiązanie było rozsądne i to użytkownik decydował, czy z niego skorzysta. Jednak w praktyce okazało się to całkowicie zbędne. Dawno minęły czasy, gdy istotną część ekwipunku nosiło się w spodniach. Teraz mało kto czuje potrzebę załadowywania kieszeni do pełna. Wygodniej wziąć nerkę, torbę lub plecak. W Mk2 z kieszeni cargo zniknęły wewnętrzne segregatory i taśmy. W tym miejscu zdania są podzielone. Niektórzy odczują brak dodatkowych kieszonek, Inni, tak jak ja, nie zauważą różnicy. Bez śladu zniknęła natomiast kieszonka na prawej łydce.
Klapę zamyka jeden rzep. Otwieranie ułatwia uchwyt z taśmy
Po staremu
Przednie kieszenie umieszczone na udach i tylne na pośladkach przetrwały zawieruchę niemal bez zmian. Ich położenie jest podobne i wciąż zamykają się na materiałowe zakładki. Mnie te rozwiązania przypadły do gustu i widać nie byłem w tym wrażeniu odosobniony. W Nextach przednie kieszonki mogły by być trochę głębsze, żeby mieściły się co większe smartfony. Jakim zaskoczeniem było dla mnie, gdy okazało się, że w tym miejscu tylko to uległo zmianie. Przednie kieszonki są blisko 25% głębsze, a telefony o przekątnej 6 cali wystają akurat tyle, by dać się dobyć. Niby co mniejsze magazynki będą w nich tonąć, ale do nich można kupić pasujące i wygodne ładownice. Do telefonów o takowe coraz trudniej, a nawet jeśli to mało kto się na nie decyduje.
Podobnie jak u poprzednika w Mk2 zastosowano taśmy z rzepem do regulacji obwodu w pasie. Zmieniła się tylko orientacja klamry, którą teraz przesunięto do tyłu. Tak samo ma się sprawa rozporka. Wcześniej był zapinany na guziki i tak też zostało. Różnica w tym, że teraz są one przyjemniejsze dla oka, bo sygnowane przez producenta. Szlufki przetrwały niezmienione, wyloty nogawek wciąż można zwęzić tasiemką, a na kolanach wciąż znajdziemy przedziały na wkłady.
Tylne kieszenie zamykane na materiałowe zakładki. Konstrukcja jest niemal identyczna co w Nextach
W rozporku niewielkie zmiany. W Mk2 zmieniono guziki z gładkich na sygnowane
W nowych spodniach nie zabrakło przedziałów na wkłady ochronne kolan
Słuszny kierunek
SFU Next Mk2 to z jednej strony spodnie zbyt podobne do poprzednika, by nazwać je nowym modelem. Z drugiej nosi się je o wiele lepiej i wygodniej, by pozostać przy starej nazwie. Część rozwiązań uległa zdecydowanej poprawie, a innych słusznie zaniechano. Tylko niektórym będzie brakować wyspecjalizowanych dodatków. Ja dzięki Mk2 wyleczyłem swój sceptycyzm. To naprawdę fajne spodnie, w których przyzwoicie wyglądam i które noszę z chęcią. Co więcej, w porównaniu do konkurencji są w przystępnej cenie. Jedyne czego teraz oczekuję od Mk2 to szersza gama kolorystyczna.
Nowa odsłona spodnia Helikon-Tex jest o zauważalnie wygodniejsza i praktyczniejsza
Okiem zwykłego użytkownika - Jarosław Lis
Przyznaję że SFU Next Mk2 miło mnie zaskoczyły. Są wygodne i wystarczająco pojemne. Bardzo mi się podobają przylegające kieszenie boczne i to że mogę je obsłużyć jedną ręką. Przednie kieszenie są dość głębokie, by zmieścić duży smartfon, ale nie jest to najlepsze rozwiązanie, gdy spędzamy dużo czasu w głębokim fotelu samochodowym. Niby nie uwierają, a jednak napięcie jest wyczuwalne. Do tego, siadając za kierownicą można zapomnieć o sięganiu po telefon, gdyż ta czynność wymaga nielichej gimnastyki. Ja po prostu wyjmuję telefon wsiadając. Nie tęsknię też za kieszonką na łydce. Próbowałem kiedyś ich używać w spodniach innej marki i dla mnie to zbędny gadżet. Usunięcie d-ringów również poczytuję na plus. W innych spodniach sam je odcinałem, bo przeszkadzały. Przyznam, że obawiałem się trochę mieszanki, z której wykonano Mk2. Okazało się jednak że skład 48% bawełna, 50% poliester i 2% Elastan jest wystarczająco wytrzymały do noszenia na co dzień. Ciężkiego ciorania pewnie nie zniosą bez szwanku, ale dla mnie to zrozumiałe. Teraz odchodzi się od tworzenia pancernych spodni, które są za cienkie na zimę i za grube na lato. Słyszałem natomiast od znajomych, że konkurencja jest lepsza, bo nitki nie odstają. Cóż, odstają. Nie przeszkadza mi to na tyle by dopłacać dodatkowe 100 PLN. Gdy pytałem o inne przewagi, głosy cichły.
Okiem wędrowca - Paweł Ścibiorek
Podczas marszu SFU Next Mk2 spisują się dobrze. Przede wszystkim, są wygodne i nie krępują ruchów. Nawet solidnie wypchane kieszenie boczne nie przeszkadzają. Konstrukcja spodni dobrze obejmuje nogę i nie są za luźne. Co za tym idzie, zawartość nawet podczas szybkiego marszu nie przemieszcza się. Należy projektanta pochwalić za doszyte taśmy do klap kieszeni cargo. Znakomicie ułatwiają otwieranie, zwłaszcza w rękawicach. Głębokie kieszenie biodrowe zapobiegają zgubieniu kluczy czy innych drobnych przedmiotów. Nie odważyłem się skorzystać z kieszeni na telefon, umieszczonej z przodu uda. Chodząc po wysokich górach ryzyko uderzenia i uszkodzenia delikatnej elektroniki jest zbyt wysokie. Pętle przy przednich szlufkach pozwalają na łatwe dowiązanie kawałka paracordu, którym zabezpieczyłem mały nóż do drobnych prac obozowych. Ciekawym pomysłem są taśmy ściągające w pasie zabezpieczane rzepem (zamiast zwyczajowej przeplotki). Pozwalają na szybkie i wygodne dostosowanie obwodu spodni w pasie nawet bez konieczności zdejmowania.
Kolejną zaletą spodni jest to, że szybko schną. Zjechałem na tyłku po śniegu z Czarnego Stawu do Morskiego Oka i brodziłem w śniegu bez stuptutów. Przy temperaturze powietrza wynoszącej 70C, po 20-30 minutach w marszu w słońcu na spodniach nie było śladu wilgoci. Materiał miło mnie zaskoczył wytrzymałością. Nie przedarł się na skałach ani podczas zjazdu czy przypadkowego zahaczenia rakami o dół spodni.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.