Z pewnością termowizja to nie jest wyposażenie bezwzględnie niezbędne podczas podróży czy wypadu poza miasto, ale przecież często podobnie jest z większością gratów, które zabieramy w teren. Spróbuję przybliżyć kilka powodów, które mogą spowodować, że zdecydujesz się spakować termowizję na następny wypad poza miasto.
Thermal Handheld to poręczny i w miarę lekki monokular z termowizją. Dzięki niemu nawet w największych ciemnościach czy gęstym lesie wypatrzycie zwierzęta grasujące w okolicy waszego biwaku. Już nie będziecie się zastanawiać, czy coś tam łazi – po prostu to zobaczycie. O ile na zwykłym biwaku możliwość wypatrywania zwierząt wydaje się naprawdę ciekawym – i tylko ciekawym – dodatkiem, to już na przykład przy fotografii przyrodniczej może się okazać niezwykle przydatna. Dzięki wykorzystaniu takiego urządzenia dużo łatwiej ustalić miejsca bytowania oraz szlaki wędrówek zwierząt. Podczas zasiadki w nocy, gdy nic nie widać, można także za pomocą termowizji ustalić, gdzie skierować obiektyw i o wschodzie mieć piękny kadr lub rozwiesić hamak i cieszyć się obserwacją dzikiej przyrody. Wbudowana w Burris BTh50 funkcja wskazywania i śledzenia „ciepłych obiektów” znacznie ułatwia odnalezienie zwierzyny w gąszczu i śledzenie jej poczynań.
Innym ciekawym zastosowaniem może być poszukiwanie miejsca na biwak. Jak termowizja ma pomóc w biwakowaniu? Patrząc przez monokular można wypatrzeć na przykład strumień w gęstwinie, wspomniane zwierzęta czy kompanów już gdzieś biwakujących w gęstwinie. Oczywiście wszystko to możemy zastąpić czołówka czy latarka, ale gdy ktoś chce być niewykryty, to z pewnością doceni termowizję. Jest to też być fajny gadżet przy wszelkich zabawach w podchody – może to trochę oszukiwanie, ale w myśl „co nie zabronione to dozwolone” – czemu nie?
Wszystkie powyższe zastosowania w outdoorze są stricte „gadżeciarskie”, to wynik zachcianki, jest jednak jedna dość poważna sytuacja, gdy termowizja może się przydać. Mianowicie dzięki termowizji jesteśmy w stanie upewnić się, czy ognisko zostało bezpiecznie zagaszone. Oczywiście można po prostu dobrze zalać je wodą i tyle, ale czasem nie dysponujemy odpowiednią ilością płynów i trudno określić, czy już starczy, czy też trzeba jeszcze kombinować.
Trochę danych technicznych na sam koniec. Zasięg tego monokularu to blisko 700 m. Na takim dystansie możecie wypatrzeć wszystko, co emituje jakieś ciepło względem otoczenia. Punkt ten może być podświetlony jedną z 5 barw do wyboru, między innymi na czerwono lub czarno. By dokładniej przyjrzeć się obserwowanymi obiektowi, monokular daje możliwość optycznego powiększenia o 13 jednostek. Gdyby to nie starczyło, jest jeszcze zoom cyfrowy dający 4-krotne powiększenie. Czas działania na pełnym akumulatorze to około 5 godzin w temperaturze 25°C. Nie jest to złym wynikiem jak na tak wyspecjalizowane i dość lekkie – waży +/- 500 g – urządzenie.
Burris BTH 50 ma możliwość rejestrowania obrazu – zarówno nieruchomych fotografii jak i wideo. Otrzymujemy je w rozdzielczości 400×300 pixeli, a częstotliwość filmu wynosi 50Hz. Rozdzielczość może wydawać się niska, ale w rzeczywistości nie przeszkadza i nie razi w oczy. To co miło było by zobaczyć w kolejnych wersjach to opcja stabilizacji obrazu. Urządzenie wyposażono w złącze USB tylu C, które umożliwia ładowanie wbudowanego akumulatora i transmisję danych z pomięci wewnętrznej. Producent nie zapomniał również o złączu wideo – micro HDMI pozwoli w czasie rzeczywistym transmitować rejestrowany obraz na zewnętrzne urządzenie wyświetlające, np. telewizor.
To, czy potrzebujecie takiego gadżetu, jest sprawą bardzo indywidualną. Na pewno możecie się bez niego obyć, ale cząstka „gadżeciarza” korci, by mieć takie urządzenie w plecaku, zwłaszcza podczas wypadów w knieje na obserwację i fotografię zwierząt, gdzie sprawdzi się najlepiej.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.