Wstęp
Materiał na temat gotowania w terenie postanowiłem podzielić na trzy części. W pierwszej (tu i teraz), opiszę trochę znanych mi gotowych rozwiązań, które postrzegam bardziej jako kampingowe niż survivalowe. Oczywiście pokazuję te, które miałem okazję poznać. W części drugiej odniesiemy się do przyrządzania posiłków za pomocą ognia i z minimalnym ekwipunkiem. W części trzeciej, podpowiem, co robić, kiedy sprzętu ze sobą nie mamy.
O czym dzisiaj?
Gotowe rozwiązania w zakresie gotowania w terenie obejmują właściwie wszystko, czego potrzebujemy: od ekwipunku po samą żywność w różnej postaci. Aby coś upichcić, potrzebujemy naczyń oraz źródła energii cieplnej. W obu tych kategoriach możliwych rozwiązań jest wiele, kilka z nich pokażę. Zamieniam się w biwakowego sybarytę i wiecie co? To też jest całkiem przyjemne, a po latach radzenia sobie z minimalną ilością szpeju okazuje się dobrą zabawą. Swoją drogą, pichcenie w terenie jest samo w sobie dobrą zabawą, polecam. A jeśli nie wiecie, czym się żywić na szlaku, Konrad Busza napisał na ten temat ciekawy artykuł, który możecie znaleźć TUTAJ (Jedzenie w buszu). Tu też dowiecie się, co znaczy „zalewajka”. Dla całkowicie leniwych są jeszcze pakiety, które testowaliśmy i opisaliśmy, o TUTAJ (Test: Racje żywnościowe).
Klasyka ma wady
Zestaw klasyczny, czyli menażka i ognisko
Oczywiście najprostszym źródłem energii cieplnej jest ognisko. Ma ono jednak wady. Po pierwsze, nie każdy jednak umie go używać, a przecież są tacy, którzy chcą po prostu wyjechać za miasto, nie rezygnując z pewnego poziomu komfortu – i nie ma w tym niczego złego. Po drugie, i to może nawet ważniejsze, nie zawsze znajdujemy teren i warunki odpowiednie do tego, żeby palić ogień. Pamiętacie, co już na ten temat pisaliśmy? O, TUTAJ (Żar i płomień: jak rozpalać, utrzymywać i używać ognia) oraz TUTAJ (Ars ignem – sztuka ognia. Niech staną się płomienie!). Rozpalenie ogniska może stworzyć zagrożenie dla nas i dla Lasu ze wszystkimi jego mieszkańcami. Tego nie chcemy. No i rozpalenie ognia – szczególnie dobrze zabezpieczonego – zajmuje sporo czasu, tak samo jak jego gaszenie, zanim pójdziemy dalej.
Leniwy = bezpieczny?
Gotowanie na kuchence gazowej daje większą wygodę i bezpieczeństwo
No dobra, więc jestem leśnym sybarytą, nie mam czasu ani warunków, żeby rozpalić ogień, nie chce mi się tego robić. Wyciągam więc palnik turystyczny i kartusz z gazem. Tego typu sprzęt jest produkowany i dostępny już od dziesięcioleci. Nowoczesne zabawki są coraz lżejsze i coraz lepiej wykorzystują cały gaz. Kiedyś woziło się ze sobą nawet kilkukilogramowe butle, na których stawiało się palniki wyglądające jak prosto z kuchenki gazowej. Oczywiście nadal można kupić całkiem spore kuchenki biwakowe, ja jednak polecam te mniejsze, pojedyncze palniki. Dlaczego? Bo jestem leniwy. Są małe, lekkie i tak naprawdę na biwaku nie potrzebujemy kilku palników. Jeden w zupełności wystarcza, chyba że ktoś chce gotować dla całej rodziny. Nawet jeśli muszę wydobyć sprzęt z dna plecaka, idzie to szybciej niż przygotowywanie ogniska. Poza tym chcę być bezpieczny. Zmniejszam szansę na poparzenie się, a ponadto gotując na palniku, nie muszę uważać na żywe, zależne od pogody ognisko. I nie ma szans, żebym zostawił po sobie niedogaszony żar. No i kuchenkę łatwiej jest osłonić od deszczu czy śniegu. Same plusy, prawda? Oprócz tego, że palnikiem się nie zagrzeję i jedzonko nie będzie pachniało ogniskiem…
Jak użyć
Zapalenie gazu w kuchence idzie o wiele szybciej niż rozpalanie ogniska. Tak jak na zdjęciu, można jej użyć wprost na stole, nie poświęcając dużo czasu na upewnienie się co do bezpieczeństwa warunków
Niczego więcej (poza jakimś naczyniem) tak naprawdę nie potrzeba, żeby zrobić sobie herbatę, kawę czy szybki posiłek
To akurat najprostsza rzecz na świecie. Po prostu postawić palnik – na jego własnych nóżkach czy dokręcony do kartusza – na jakiejś płaskiej, poziomej powierzchni. Nowoczesne palniki zwykle sprężają gaz, ukierunkowując płomienie. Mają też oczywiście regulację wielkości ognia. Jedynym, o czym naprawdę warto pamiętać, jest osłonięcie palnika od wiatru, szczególnie mocniejszego. Podmuchy powodują, że płomienie się kładą (tak samo jak w ognisku, tylko trochę mniej), a przez to mamy straty energii. Gotowanie postępuje wolniej, zużywamy więcej gazu. Z tej samej przyczyny (ukierunkowanie pozyskanej energii) warto pamiętać o stawianiu palnika na poziomej powierzchni. Rozwiązanie to jest proste i może być relatywnie tanie. Ma też jeszcze jeden okolicznościowy plus: pewna część obszarów „Zanocuj w lesie” dopuszcza używanie kuchenek gazowych w miejscach, w których nie wolno palić ognia. Podkreślam: pewna część, nie wszystkie.
Naczynia
Kiedy ognisko nie chce się palić…
Pamiętam, że kiedy ja sam zaczynałem moją przygodę w harcerstwie, a były to jeszcze lata dziewięćdziesiąte XX wieku, mieliśmy do wyboru dwa typy menażek. Jeden nazywaliśmy harcerską i były to dwa rondelki nakrywane czymś w rodzaju talerza, drugi to była menażka wojskowa – taka sama, jakiej używa się do dzisiaj. Zresztą te harcerskie też wciąż są produkowane, tylko już ze stali, a nie z aluminium. Oczywiście były też czajniki polowe. Od tamtej pory rynek dostępnych naczyń terenowych „nieco” się powiększył. O ile menażka była i jest nadal naczyniem uniwersalnym, to znaczy służy zarówno do gotowania, jak i do jedzenia, o tyle dzisiaj leśni sybaryci mogą mieć osobno kuchnię i zastawę.
Do jedzenia
Zestaw naczyń służących do jedzenia lub przygotowywania jedzenia na zimno
Oczywiście tutaj polecam naczynia z materiałów ropopochodnych, czyli przede wszystkim silikonowe lub plastikowe, byle bez BPA. Lekkie, łatwo się myje, całkiem odporne na uszkodzenia. Nie połamią się na skutek przypadkowego kopnięcia czy upadku na kamienisty grunt. Szczególnie te tak zwane szwedzkie składane kubki świetnie spełniają funkcję ekwipunku, który jest prosty w użyciu, nie obciąża i nie zajmuje dużo miejsca. Dostępne są niemal wszystkie możliwe elementy zastawy stołowej przeznaczonej do lasu, włącznie z pojemnikami na przyprawy. Można też kupić naczynia przeznaczone do jedzenia oraz przechowywania żywności, dość szczelnie zamykane. Odradzam tylko plastikowe niezbędniki. Owszem, leciutkie, ale mają tendencję do łamania się w najmniej odpowiednim momencie, czyli dokładnie wtedy, kiedy się ich używa. No i plastikowym narzędziem raczej nie otworzy się żadnej puszki, prawda? Niestety (a może to dobrze, bardziej sybarycko) w takich naczyniach raczej nie da się gotować…
Do gotowania
Zestaw naczyń służących do gotowania
Przede wszystkim każdemu, kto lubi klimat biwaku, polecam gorąco kocioł. Czy to z grubego żeliwa na nóżkach, tak zwany węgierski, czy też taki na pałąku zawieszany nad ogniem. Nie dość, że buduje nastrój, to jeszcze jedzenie z niego zawsze jest pyszne. No i można zaszaleć z ilością oraz składnikami. I nie tylko zupy można w kotle zrobić. Ja na przykład czasem gotuję makaron lub kaszę, odcedzam przez kawał gazy z apteczki a potem w kotle robię jakiś sos. Puszka tego, puszka tamtego i czego bym nie namieszał, na biwaku zawsze dobrze smakuje.
Jeżeli komuś nie chce się wlec ze sobą kotła i rozpalać do niego dużego ognia, zawsze można się zaopatrzyć w biwakowe naczynia do gotowania. Oczywiście są metalowe, ale w przeciwieństwie do kotła węgierskiego lekkie. No i są dostępne całe zestawy pozwalające na przygotowanie różnych otraw. Na przykład w moim (który niedługo dla was opiszę) są dwa rondle, czajniczek i patelnia. Owszem, zajmuje to trochę miejsca w ekwipunku, nie ma się co okłamywać. Ale nowoczesny sprzęt jest lekki, więc można się pogodzić z gabarytami i po prostu przytroczyć gary do plecaka. Leśne naczynia zwykle mają w załączeniu dopasowane pokrywki, co też ma znaczenie, szczególnie kiedy gotujemy na palniku. Pokrywka powoduje zwiększenie ciśnienia wewnątrz naczynia, dzięki czemu szybciej doprowadzamy wodę do wrzenia. Oszczędność paliwa i energii. W takim zestawie możemy już przygotować dwu- czy trzydaniowy pełnowartościowy posiłek. Do zabawy w gotowanie w plenerze albo na dłuższy biwak idealne – niezależnie od tego, czy gotujesz na palniku, czy na ognisku.
Stare, ale jare
„Wielka Trójka” plus maszynka gazowa – tak na wszelki wypadek
Są trzy elementy kucharskiego ekwipunku, które zalecam i polecam każdemu, niezależnie od tego, czy jest – jak ja dzisiaj – leśnym sybarytą, czy też wytrawnym tropicielem. Po prostu warto mieć przy sobie. Niezbędnik, menażka i czajniczek. Owszem, można sobie wystrugać łyżkę czy coś jak widelec z drewna albo jeść nożem. Ale, jak to powiedział w pewnym filmie pewien szalony klaun, a mnie niedawno przypomnieli kumple: chcesz wiedzieć, skąd mam te blizny? Nie miałem widelca… Poza tym po co mam pchać nóż w pobliże ognia? Niezbędnikiem zarówno zamieszam w garnku, jak i zjem potrawę. Oczywiście polecam metalowe, szczególnie tytanowe, które niemal w ogóle nie przewodzą ciepła. Menażkę bardzo cenię ze względu na uniwersalność, choć różne modele mają odmienną funkcjonalność. Kiedyś będę musiał o tym napisać. A dlaczego czajniczek? No proszę, naprawdę chcesz gotować sos i wodę na herbatę w tym samym pojemniku? OK, najpierw woda, potem sos. A popołudniowa kawusia będzie doprawiona smalczykiem. W warunkach terenowych trudno jest pozbyć się całego tłuszczu z naczynia. Nie chcemy przecież babrać lasu płynem do naczyń, prawda? Dlatego dobrze mieć naczynie przeznaczone wyłącznie do gotowania wody, które pozostaje nakryte, ale daje znać – buzowaniem wody w wylewce – że wrzątek już gotowy.
Historia jednego posiłku
Kempingowe gotowanie „na leniwca”. Dwie puszki gotowej zupy (Arpol), woda, garnuszki terenowe i maszynka gazowa. Szybko, łatwo, skutecznie
Posiłek na siedem osób. Po wrzuceniu zagęszczonej zupy do garnka, uzupełniamy zawartość wodą
Po dokładnym rozmieszaniu zawartości garnuszka, po prostu stawiamy go na średnim ogniu
Kilka minut później jedzonko jest gotowe i możemy je nakładać
Nikt nam nie zabroni gotowej porcji uzupełnić czymś do smaku, lub dodatkowymi wartościami odżywczymi
Zakończenie
Napisy końcowe
Bardzo dziękuję serwisom specshop.pl oraz kolba.pl za wyposażenie mojej biwakowej kuchni. Dzięki wam mogę pisać więcej.
W rolach głównych wystąpili:
Zestaw garnków turystycznych M-Tac
Palnik gazowy Robens Fire Titanium
Zestaw naczyń turystycznych Wildo Camp-A-Box® Complete
Kartusz gazowy – jakiś-tam z internetów, wyglądający podobnie do tego, który chwalił kumpel.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.