Postpandemiczna rzeczywistość to coraz popularniejszy temat autorów wydawnictwa WarBook – przynajmniej na razie (mam tu na myśli Nowy Porządek Świata. Zasady Gry Vladimira Wolffa z marca tego roku). 2 czerwca nakładem wydawnictwa WarBook ukazała się kolejna sensacyjna powieść autorstwa Piotra Langenfelda pt. Świt nowych czasów, która jest czwartym tomem serii o byłym policjancie Adamie Thomalu. Co ciekawe, akcja opowieści rozpoczyna się dokładnie w dniu premiery książki (Vladimir Wolff „Nowy Porządek Świata. Zasady gry” – recenzja).
Jak zwykle dział graficzny WarBooka (o ile takowy istnieje) ponownie nie zawiódł i zaserwował Czytelnikowi efektowną i klimatyczną okładkę. Oczywiście można by się spierać, iż do przedstawionej na niej sytuacji bardziej pasowałaby amunicja krążąca, a nie bezzałogowce klasy MALE, ale mimo to ogólny efekt jest pozytywny – ukazano wojnę początków tego stulecia: nowoczesne środki rażenia (bezzałogowce) kontra technika iście z czasów pogranicza zimnej wojny i współczesności (kołowy transporter piechoty BTR-80). Książka liczy 394 strony, ale muszę przyznać szczerze, iż dłużyło mi się jej czytanie, ale o tym za chwilę.
Powieść jest logicznym następcą poprzednich książek z serii, więc powracają starzy bohaterowie (Adam Thomal, Mucha czy Monsignore), a niektóre wątki i lokacje są kontynuowane (Ukraina). Europą wstrząsa seria zamachów terrorystycznych od Kanału La Manche, przez Bałtyk, po Europę Środkową, w tym Polskę. Wkrótce okazuje się, iż seria skoordynowanych ataków ma na celu utworzenie Państwa Islamskiego… na Morzu Bałtyckim. Jednocześnie na kierunku wschodnim znowu jest niespokojnie i ciemne chmury nadciągają nad Ukrainę. Poniekąd w środku tych wydarzeń znalazł się Adam Thomal, obecnie pracownik MSZ, którego analiza rzeczywistości sprowadza koniec końców na niego kłopoty. Zwłaszcza, że stare sojusze sypią się jak domek z kart. Oprócz powyższych miejsc, Autor przenosi Czytelnika również do obwodu kaliningradzkiego, który okaże się kluczową lokalizacją dla całej opowieści.
Mimo naprawdę dobrego szkieletu całej fabuły, która ma potencjał na świetnego sensacyjniaka z elementami political fiction, książka… jest przegadana. Owszem jest tu trochę akcji, zwłaszcza na początki i na ostatnich stu stronach, ale nie rekompensuje to w pełni oczekiwań. Mniej więcej w środku książki Autor męczy odbiorcę tak bardzo, aż konieczna jest przerwa w czytaniu. Do wad należą też niektóre postacie drugoplanowe, są nieco płytkie, ich motywacje są przerysowane, a których jedynym zadaniem było pojawienie się w jednym czy dwóch rozdziałach i zrobienie swojej roboty.
Niemniej, książka powinna porywać starych Czytelników Langenfelda, którzy czekali na kontynuację Widowiska, Scenariusza chaosu oraz Scenariusza chaosu. Na dzikich polach. Recenzja tej ostatniej ukazała się zresztą niedawno (Scenariusz chaosu. Na Dzikich Polach Piotr Langenfeld – recenzja).
Atutem jest także ukazanie współczesnych zagrożeń, wciąż ewoluujących i wyłamujących się powszechnym przekonaniom czy opinii większości społeczeństwa, nieco zastałego w nieaktualnych i stereotypowych wizjach tego, jak wygląda obecnie konflikt zbrojny (wojna hybrydowa, asymetryczna, informacyjna czy cyberterroryzm). Książka pokazuje również, iż starzy wrogowie nie przestali knuć, a odwracanie uwagi opinii publicznej poprzez działania pozoracyjne to jeden z kluczowych elementów na uzyskanie przewagi na przeciwnikiem.
Trudno jest jednoznacznie i zero-jedynkowo ocenić powyższą opowieść, której plusy i zalety, w moim odczuciu, zerują się z minusami i wadami. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że serie książkowe potrzebują klamer i domknięcia pewnych wątków i historii, co Autor zaserwował Czytelnikowi w swoim najnowszym dziele. Wydaje się, iż to książka dla fanów Langenfelda, która nie wszystkim, a zwłaszcza nowym Czytelnikom, może przypaść do gustu.
Ocena: 6/10
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.