Każdy z nas ma swoją Ukrainę – jakieś wyobrażenia lub odczucia z nią związane. Dla jednych kończą się one na śpiewaniu Hej, sokoły lub Dumki na dwa serca przy grillu. Inni znają obywateli tego kraju, którzy ciężką pracą w Polsce pragną zdobyć nieco grosza. Może czyjaś rodzina zostawiła na Kresach domy i groby bliskich. Tak czy inaczej, Ukraina to nasz sąsiad, z którym powinniśmy żyć jak najlepiej.
W opisywanej książce zadanie budowania mostów biorą na siebie funkcjonariusze CBŚP i żołnierze jednostek specjalnych, oddelegowani do współpracy z ukraińskimi kolegami. Wdrażanie zachodnich procedur, standardów i etosu wymaga niejednokrotnie udziału w operacjach, oficjalnie jako obserwatorzy, a w razie potrzeby wspierając partnerów bardziej bezpośrednio. Wśród policjantów na pierwszy plan ponownie wybija się Adam Thomal, znany czytelnikom z wcześniejszych książek cyklu – bohater niezwykłej akcji w Sudanie i znajomy prezydenta RP. Ale nie jest to teatr jednego aktora. Bohaterami książki są prawdziwi ludzie – z krwi, kości i rzucanego tu i ówdzie mięsa. Trudno nie poczuć sympatii do nich wszystkich i każdego z osobna. Nawet do niejakiego Doktora, choć w jego przypadku można mówić raczej o współczuciu. Każdy z nich pragnie wykonać powierzone mu zadanie, kierując się własnym doświadczeniem, intuicją i patriotyzmem. Starają się przy tym nie zatracić ludzkiej wrażliwości i emocji. Autor świetnie prowadzi swoje postacie, traktując ich jak żywych ludzi, a nie jak pionki na szachownicy. Technika nie odgrywa prawie żadnej roli, stanowiąc elementy dekoracji. Zjednoczonym formacjom przyjdzie działać nie tylko na zielonej Ukrainie, ale też w Szwecji i na Kaukazie.
Akcja toczy się wartko, bez zbędnych dłużyzn. Wręcz nie chce odłożyć się książki przed zamknięciem okładki. Mimo to kolejne elementy układanki nie wskakują na miejsce jeden po drugim, a przejrzenie intrygi nie jest łatwe. Odkrywamy zamysł autorski powoli i być może dlatego zakończenie jest tak porywające. Nagle wszystko do siebie pasuje. Stworzenie tej książki wymagało wielkiej pracy i wyobraźni. Zamykamy okładkę, a na niej widnieje polski i ukraiński żołnierz. Prowadzą ogień do widmowych postaci bez mundurów. Oby do tego nie doszło, a wizja Piotra Langenfelda pozostała tylko mistrzowską fikcją i nie przeistoczyła się w proroctwo. Bo, proszę uwierzyć, chyba mało brakuje.
Dla mnie Scenariusz chaosu. Na Dzikich Polach jest swego rodzaju przebijam dla Ogniem i mieczem. Pamiętają Państwo ostatnie słowa dzieła Sienkiewicza: Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą. Tymczasem pan Piotr obala ten mentalny aksjomat. Ukraińcy i Polacy wspólnie pracują i walczą o naszą i waszą. Rozmawiają i ratują sobie nawzajem życie, a czasem je oddają – jeden za drugiego.
Teraz tylko znaleźć tłumacza i pozwolić braciom-sąsiadom, by i oni poznali naszych muszkieterów.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.