Lotnisko Chopina, czyli popularne Okęcie, to największy port lotniczy w naszym kraju. W zeszłym roku obsłużył on 21,3 miliona podróżnych, a w tym liczba ta będzie wedle wszelkich prognoz jeszcze większa, zważywszy, że w samym lutym przez lotniskowe bramki przeszło ponad półtora miliona pasażerów. Włodarze aeroportu, aby rozładować związane z obłożeniem kolejki, modernizują obiekt, wprowadzając kolejne coraz nowocześniejsze technologie. Jedną z nich jest, działający od początku kwietnia bieżącego roku, self-boarding, czyli uproszczony proces wejścia do strefy odlotów. Aby przejść, wystarczy podejść do odpowiedniej bramki i zeskanować w czytniku kartę pokładową (papierową lub elektroniczną). Po pozytywnym zweryfikowaniu pasażera bramka otwiera się, przepuszczając podróżnego dalej.
Na Lotnisku Chopina zainstalowano dziesięć bramek do samodzielnej odprawy, umieszczonych w tak zwanej strefie Schengen, czy w tam, gdzie „odchodzą” loty do krajów Unii Europejskiej. Są to bramki 27-32, 36-37 i 38-41. Według pracowników Lotniska Chopina taki system pozwoli przyspieszyć wejście na pokład nawet o połowę.
Technologia self-boarding działa z powodzeniem w wielu portach lotniczych na całym świecie, między innymi w Inchon (Korea Południowa), Monachium i Amsterdamie. W Polsce Warszawa jest pionierem tej technologii, ale niebawem powinna się ona pojawić także między innymi w Międzynarodowym Porcie Lotniczym im. Jana Pawła II w podkrakowskich Balicach.
Co ciekawe na świecie zaczynają już działać bramki korzystające z kolejnej generacji bramek do samodzielnej odprawy. Nowe bramki korzystają z biometryki pasażerów. System skanuje twarz pasażera i porównuje ją ze zdjęciem znajdującym się w karcie pokładowej i w ten sposób sprawdza, czy jesteśmy przypisani do konkretnego lotu. Wiele źródeł mówi jednak, że systemy są jeszcze dość zawodne i będziemy musieli jeszcze poczekać, nim zaczną radzić sobie lepiej.
Grafika: Pixabay, Peter Skitterian
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.