W czwartek, 6 lutego, władze wyspy Santorini ogłosiły stan nadzwyczajny w związku z licznymi wstrząsami sejsmicznymi. Potrwa on do 3 marca, o ile sytuacja lokalna się diametralnie nie zmieni.
Od początku miesiąca w okolicach tej popularnej turystycznie wyspy odnotowano ponad 4,4 tysiąca wstrząsów, a których najsilniejsze (o magnitudzie 5,2) zarejestrowano w środę wieczorem. Od tamtego czasu aktywność utrzymuje się na sporym całkiem wysokim poziomie (w nocy ze środy na czwartek zarejestrowano kilkanaście wstrząsów o magnitudzie przekraczającej 4 w skali Richtera).
Władze zarówno krajowe jak i lokalne starają się ewakuować turystów zarówno drogą lotniczą jak i morską. Sytuacja na wyspie jest niewesoła, same wstrząsy są mocno wyczerpujące dla przebywających na wyspie ludzi, a do tego obserwuje się nasilającą się falę przestępczości (niektóre z osiedli na wyspie powołały straż obywatelską celem ochrony przed rabunkami).
Zdaniem sejsmologa Efthymiosa Lekkasa sytuacja taka może potrwać nawet kilka kolejnych tygodni. Może też dojść do jednego silniejszego trzęsienia (nawet o magnitudzie zbliżonej do 6), które prawdopodobnie rozładowałoby napięcie.
Póki co polskie biura podróży uspokajają, mówiąc, że do pełni sezon zostało jeszcze kilka miesięcy i do tego czasu sytuacja powinna wrócić do normy.
Co najważniejsze, jak informuje MSZ, polska ambasada w Atenach nie odnotowała żadnej prośby od naszych obywateli w związku z sytuacją na Santorini.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.