Orienteering w Europie
Mistrzostwa Europy (podobnie jak w wielu innych dyscyplinach sportowych) są najbardziej kompetytywnymi zawodami w całym kalendarzu. Mogłoby się wydawać, że to na Mistrzostwa Świata powinna przyjeżdżać największa liczba silnych/dobrych zawodników, jednak nic bardziej mylnego! Wszelkie dyscypliny orienteeringowe dominują w Europie i nie inaczej jest z orientacją precyzyjną, której kolebką jest Skandynawia. Przekłada się to w pewnym stopniu na poziom zawodników reprezentujących właśnie te kraje, co również oddziałuje na zawodników z innych krajów. Możliwość częstej rywalizacji na arenie międzynarodowej w gronie europejskich zawodników, bardzo pozytywnie wpływa na wzrost poziomu ich umiejętności. Dlatego też najlepsi zawodnicy reprezentują głównie kraje starego kontynentu. Przepisy w Mistrzostwach Europy dopuszczają natomiast do startu większą ilość osób z danego kraju niż na Mistrzostwach Świata. Stąd też poziom rywalizacji na championacie starego kontynentu stoi na wyższym poziomie względem Mistrzostw Świata, a osiągniecie dobrego wyniku jest o wiele trudniejsze.
Polska kadra na Mistrzostwach Europy
W tym roku na Mistrzostwach Europy startowało 108 zawodników pełnosprawnych oraz 37 zawodników niepełnosprawnych, którzy reprezentowali 19 narodowości. Nasza kadra była najliczniejszą drużyną, która zgłosiła się na te zawody, a także wykorzystaliśmy cały limit liczby zawodników, który nam przysługiwał. Gdyby była możliwość, wystawilibyśmy na Mistrzostwa większą reprezentację, jednak bezduszne przepisy takich szans nie dają. Cała Polska reprezentacja składała się z 10 zawodników pełnosprawnych (w tym 2 juniorów) i 6 niepełnosprawnych oraz ich asystentów, a także trenera. Podobną liczebnością mogli pochwalić się jedynie gospodarze – Finowie oraz Ukraińcy, którzy mieli kolejno 15 i 14 reprezentantów. Podczas Mistrzostw Europy nie zabrakło również gościnnych startów przedstawicieli nacji pozaeuropejskich, tj. Amerykanów i Japończyków.
Pierwsze starty treningowe
Pierwszy treningowy start przewidziany był na sobotę 6 maja. Była to coraz pewniej wchodząca na salony wariacja konkurencji PreO, o skróconej i przyśpieszonej formule – roboczo nazywana sprintem. Bardzo krótki czas na udzielenie odpowiedzi na pytanie o to, czy lampion ustawiony jest w poprawnym miejscu, a do tego trudny skalisty teren stworzyły mieszankę wybuchową, z którą bezbłędnie poradziło sobie jedynie dwóch zawodników. Pozostałe trzy treningowe etapy odbywały się już w klasycznej odmianie PreO. Określenie „treningowe” może być co najmniej trochę mylące, gdyż pierwsze dwa zaliczane były do Rankingu Światowego i Pucharu Europy. To właśnie te etapy pokazały prawdziwy charakter fińskiego terenu. Bogato urzeźbione lasy, z wieloma porozrzucanymi skałami i kamieniami, o bardzo dobrej widoczności, sięgającej ponad 100 metrów, to właśnie to z czym zmierzyć mieli się zawodnicy już za kilka dni podczas Mistrzostw. Niewątpliwym plusem poza startem w bardzo zbliżonym terenie była możliwość lepszego zapoznania się ze stylem mapowania kartografa, który rysował mapy również na Mistrzostwa Europy. Nieczęsto się zdarza, aby etapy poprzedzające Mistrzostwa przygotowywała zbliżona grupa organizatorów jednak tym razem właśnie tak było. W przypadku orientacji precyzyjnej ten styl mapowania jest szczególnie istotny. Mimo stosowania do tworzenia map identycznych specyfikacji/przepisów czynnik ludzki jest tu bardzo istotny. Najlepszym przykładem mogą być tu poprzednie Mistrzostwa Europy, gdzie kartograf generalizował wiele elementów, co negatywnie wpłynęło na odbiór map przez wielu zawodników. Tym razem kartografem był doświadczony zawodnik orientacji precyzyjnej, który doskonale rozumiał nasze potrzeby. Dzięki temu przed mistrzostwami wiele osób podchodziło do samych zawodów bardzo pozytywnie, wyczekując wyzwań, jakie będą przed nimi stały.
Etapy przygotowujące zdominowali reprezentanci krajów nordyckich – głównie Szwedzi oraz Finowie i Norwegowie. Szwedom udało się nawet podczas pierwszego etapu zaliczanego do Pucharu Europy zająć wszystkie miejsca na podium. Polacy natomiast praktycznie w każdym z etapów pojawiali się w pierwszej dwudziestce. Poziom tych etapów był na tyle wysoki, że każda niepoprawna odpowiedź spychała zawodnika o kilkanaście, bądź kilkadziesiąt miejsc w zależności od etapu.
Etapy te pokazały, że charakter terenu pozwala na zastosowanie do rozwiązywania zadań wielu różnych technik. W szczególności przydatne okazywało się używanie kompasu i wyznaczanie dokładnych azymutów. Wiele zadań wymagało rozwiązania bardzo odległych punktów, na których obserwacja ukształtowania terenu była bardzo utrudniona, gdyż małe szczegóły, np. kopczyki czy dołki, nie były możliwe do ujrzenia. Głównym elementem, który pozwalał na rozwiązanie tych zadań, były wcześniej wspomniane azymuty. Tutaj najbardziej przydatne okazywało się posiadanie kompasów o dużej precyzji oraz stabilności, gdyż nawet najmniejszy błąd pomiaru azymutu doprowadzał do dużych rozbieżności. Na szczęście nikt nie mógł narzekać na posiadany sprzęt, dzięki czemu wiele tych zadań rozwiązywanych było poprawnie. W większości (przynajmniej Polska ekipa) wyposażona była w kompasy marki Silva, w różnych odmianach czy też modelach. Dominowały głównie modele Ranger, jednak sprawdzić mogły się w tych zadaniach odmiany Spike czy Expedition.
Zawody: etapy PreO
Przyszedł w końcu czas na pierwszy etap Mistrzostw Europy. Był to jeden z dwóch etapów zaliczanych do klasyfikacji PreO. Wraz z początkiem Mistrzostw skończyła się niestety słoneczna i w miarę przyjemna pogoda. Dodatkowo podczas tego typu zawodów w celu sprawiedliwej rywalizacji zawodnicy przed bądź po starcie muszą oczekiwać w kwarantannie, gdzie nie mają dostępu do żadnych urządzeń elektronicznych, które pozwoliłby na śledzenie relacji i wyników zawodów. Niestety całe centrum zawodów, w tym kwarantanna, znajdowały się na świeżym powietrzu, przez co kilkugodzinne oczekiwanie na start okazywało się większym wyzwaniem niż same trasy. Mimo wszystko etap był ciekawy i wymagający. Niestety jednak kontrowersyjny. Po odsłonięciu wyników okazało się, że wielu zawodników popełniło błędy w miejscach, których się nie spodziewali. Poskutkowało to wpłynięciem do organizatorów wielu skarg, a nawet protestu. Ostatecznie wszelkie dyskusje doprowadziły do anulowania jednego punktu, a na prowadzeniu po pierwszym dniu był reprezentant Słowacji przed dwoma Finami. Jednak aż ośmiu zawodników miało w czołówce po tylko jednym błędzie, co zwiastowało zażartą walkę dnia następnego. Natomiast najlepszy Polski zawodnik, który pokonał trasę z dwoma błędami znajdował się na dwunastym miejscu. Jeszcze piętnastu zawodników traciło tylko jeden punkt do lidera, co tylko podnosiło napięcie wśród zawodników.
Centrum zawodów drugiego etapu przywitało uczestników zalegającymi hałdami śniegu. Na szczęście tego dnia temperatura była nieco wyższa, dzięki czemu oczekiwanie na swoją minutę startową było nieco przyjemniejsze. Drugiego dnia na trasę zawodnicy wychodzili w kolejności odwrotnej do miejsc zajmowanych po pierwszym dniu, a więc lider po pierwszym dniu zmagań zamykał etap w kategorii PreO. Sam etap stylowo był bardzo zbliżony do poprzednio, przez co w czołówce wyniki ułożyły się podobnie jak pierwszego dnia, jednak ze względu na wyrównany poziom końcowe wyniki były nieco zaskakujące. Mimo kolejnych dwóch miejsc na podium dla Finów to jednak reprezentant Włoch zdobył złoty medal, wyprzedzając reprezentanta Norwegii o 60 sekund, co oznaczało, że zakończyli oni rywalizację z taką samą liczbą błędów. „Dopiero” na trzecim miejscu znalazł się pierwszy reprezentant gospodarzy z jednym więcej błędem od zwycięzcy. Najlepszy wśród Polaków zajął dziewiętnaste miejsce, co jest najlepszym wynikiem w historii Mistrzostw Europy. W kategorii osób niepełnosprawnych zwyciężył reprezentant Norwegii przed Szwedem i Hiszpanem. Najlepszy Polski zawodnik zakończył rywalizację na szesnastej pozycji.
Przedostatni dzień mistrzostw: sztafety
Przedostatni dzień mistrzostw przywitał nas w końcu słoneczną pogodą, która umilała oczekiwanie na start zmiany podczas sztafety. Tym razem organizatorzy przygotowali miejsce na kwarantannę w budynku, jednak była to hala lodowiska, przez co w środku było o wiele chłodniej niż na zewnątrz… Ot, mały paradoks. Rywalizacja sztafetowa odbywała się wokół stadionu lekkoatletycznego niedaleko Wyspy Muminków. Każda z nacji miała możliwość wystawienia dwóch sztafet do rywalizacji, co tylko podnosiło poziom rywalizacji. Trudno było wytypować potencjalnych faworytów, a upatrywać ich można było głównie wśród reprezentantów gospodarzy. Tym razem start odbywał się w formule masowej, przez co wszystkie pierwsze zmiany startowały w tym samym czasie. Krótki i techniczny etap wygenerował jednak zdecydowanie więcej błędów niż poprzednie dwa etapy PreO. Po trzech zmianach na prowadzeniu znajdowali się Norwegowie, przed Finami i Włochami, a Polacy zajmowali doskonałe piąte miejsce. Zakończenie trasy przez trzecie zmiany powinno oznaczać zakończenie sztafety, jednak organizatorzy na zakończenie przewidzieli rywalizację na ostatniej stacji TempO, właśnie tylko dla ostatnich zawodników każdej sztafety. Stacja ta była zadaniem widokowym, dzięki czemu wszyscy zawodnicy i kibice mogli zgromadzić się na stadionie i na żywo śledzić rywalizację. Ostatecznie okazała się ona najprostszym elementem całej trasy, więc żadne istotne zmiany w klasyfikacji nie nadeszły. Przełożyło się to ostatecznie na osiągniecie przez polską sztafetę piątego miejsca, które to ponownie było najlepszym wynikiem w historii. W kategorii Para ostatnia stacja TempO również nie przyniosła większych zmian, co poskutkowało złotym medalem dla Czechów, srebrem dla Szwedów i brązem dla Ukraińców.
Ostatni dzień: trasy TempO
W ostatni dzień mistrzostw zawodnicy rywalizowali na trasach TempO. Początkowo cała stawka została podzielona na dwie grupy kwalifikacyjne startujące symultanicznie. Głównym celem każdego zawodnika było znalezienie się w pierwszej osiemnastce swojej grupy kwalifikacyjnej. Miejsce to bowiem dawało przepustkę do popołudniowego finału. Większość zawodników spodziewało się bardzo trudnych zadań i bardzo długich odpowiedzi. Doświadczeni organizatorzy zbudowali jednak trasy w taki sposób, aby zadania były stosunkowo łatwe, a przede wszystkim rozwiązywalne pod presją czasu, co w przypadku trasy TempO jest kluczowe. Niestety powodowało to, że każdy popełniony błąd bardzo ciążył na końcowym wyniku. Ostatecznie do finałowej rywalizacji z polskiej reprezentacji dostał się tylko jeden z dziesięciu zawodników, co na pewno było małym rozczarowaniem.
Finał trasy TempO podobnie jak sztafeta odbywał się wokół stadionu, tym razem jednak w centrum Turku. Dużą nowością było to, że fińska telewizja podjęła się przeprowadzania transmisji telewizyjnej, a także udostępniła streaming w internecie. Dzięki temu zawody z Orientacji Precyzyjnej mogły trafić do szerszej publiczności, zarówno w Finlandii jak i na całym świecie. Jak w kwalifikacjach, tak i w finale trasy wymagały dużej szybkości odpowiedzi i unikania błędów. Mogłoby się wydawać, że zawsze przed zawodnikiem na trasie TempO postawiony jest taki cel, jednak często się zdarza, że organizatorzy budują zbyt trudne trasy, w przypadku których szybkość odpowiedzi ma marginalne znaczenie. Ostatecznie przed telewizyjnymi kamerami zwyciężył reprezentant Finlandii, wyprzedzając o 5,5 sekundy zawodników z drugiego miejsca. Tak, było ich dwóch – ex aequo! Można powiedzieć, że był to dzień fińsko-czeski, gdyż 2 miejsce zajął drugi reprezentant gospodarzy oraz reprezentant Czech. Wyprzedzili oni o sekundę drugiego reprezentanta naszych południowych sąsiadów. Nasz reprezentant ostatecznie zakończył rywalizację na trzynastym miejscu, co znowu jest najlepszym wynikiem w historii Mistrzostw Europy.
Podsumowanie
I tak oto do końca dobiegły Mistrzostwa Europy w Orientacji Precyzyjnej odbywające się w mroźnej Finlandii. Mimo niewielkich potknięć organizatorskich zawody stały na bardzo wysokim poziomie. Pokazuje to, jak istotne jest dobranie do wszystkich kluczowych zadań osob ściśle związanych z dyscypliną. Nikt tak nie przedstawi terenu jak dobry kartograf, który jest jeszcze lepszym zawodnikiem. Po raz kolejny zawody międzynarodowe dostarczyły cennych doświadczeń i dla większości polskich reprezentantów przełożyły się na historyczne (najlepsze) osobiste wyniki. Nie można zapomnieć, że dla kilku osób był to debiut na zawodach tej rangi. Oczywiście cały czas oczekujemy na pierwszy indywidualny bądź sztafetowy medal mistrzowski. Następna szansa już całkiem niedługo, bo za rok podczas Mistrzostw Świata odbywających się na Węgrzech i Słowacji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.