Tematyka stosunków polsko-białoruskich i polsko-rosyjskich to temat rzeka, a ubiegłoroczne protesty na Białorusi (trwające od 29 maja) i ogólny opis książki dostępny w sieci, który zapowiada, że masowe protesty społeczne doprowadziły do zakończenia autorytarnych rządów, aż nadto sugeruje, że będziemy mieć do czynienia z książką na czasie. Nadal jednak mamy do czynienia z fikcją literacką, a poszukiwane proroczych znaczeń zostawmy na inną okazję.

Zacznijmy od kwestii technicznych. Jest to jedna, w moim przekonaniu, grubszych książek spod szyldu wydawnictwa z Ustronia. Mamy tu 584 strony bitego tekstu. Jak zawsze Warbook nie zawiódł graficznie. Widzimy trzy flagi: polską, rosyjską i białoruską, a także sierp i młot, przenikające się nawzajem, co wróży Czytelnikowi co najmniej konflikt interesów tychże trzech państw. Ponadto, zawarto na niej złowieszcze, ale i jakże prawdziwe stwierdzenie, iż najskuteczniejszą bronią wywiadu jest kłamstwo. Warto jeszcze dodać, że tytuł książki jest symboliczny i nawiązuje do głównej ulicy w Mińsku, liczącej piętnaście kilometrów długości, biegnącej od centrum stolicy w kierunku północno-wschodnim.

Jeśli chodzi o zarys fabuły, to w skali makro powieść rozpoczyna się zwycięstwem, jak się okazało sfałszowanych wyborów Andrieja Władymirowicza Bażanau, który postanawia zerwać się ze smyczy ustępującego dyktatora (co ciekawe, nie pada ani razu w książce nazwisko Alaksandra Łukaszenki) i jego sojuszników (mocodawców) z Rosji. Poprzez rozmowy z władzami polskimi i litewskimi, chce nawiązać współpracę z Unią Europejską i NATO. Oczywiście to nie mogło się udać bez zgrzytu, a casus przemian na Ukrainie po upadku rządów Wiktora Janukowycza jasno sygnalizuje, że grubość książki nie jest bynajmniej laniem wody, a potężną intrygą, której kulminacja może mieć kluczowe znaczenie dla regionu.

W skali mikro poznajemy grupę bohaterów z różnych stron barykad, służących pod trzema flagami, ale i będących trybikami rozgrywającej się akcji, której stawką jest życie i śmierć. Są to przede wszystkim kontrwywiadowca płk Adam Chryń z ABW, pirotechnik mjr Jerzy Zahorny z SOP, szef wydziału spraw wewnętrznych płk Michaił Radko z białoruskiego KGB, drugi sekretarz Igor Zorkin z Ambasady Rosji w Warszawie czy mjr Oleg (nazwisko utajnione) z Zasłonu, komórki operacji specjalnych rosyjskiego wywiadu zagranicznego SWR. Bohaterów drugorzędnych jest znacznie więcej, a jądrem całej opowieści jest zainicjowana przez Kreml operacja Rod, będąca odpowiedzią na działania Bażanaua.

Poszczególnych wątków jest dużo, ale rozwijają się one swoim tempem, mimo iż Autor przenosi Czytelnika raz po raz z jednego miejsca w inne. A akcja całej intrygi rozgrywa się nie tylko w trzech wiadomych państwach. Język powieści jest soczysty, nie nuży ani na chwilę, pomimo stosunkowo dużych rozmiarów książki. Podczas śledzenia odpraw i formalnych spotkań funkcjonariuszy służb specjalnych odczuwamy powagę, inaczej jest podczas zakrapianych spotkań, w kuluarach czy na tajnych spotkaniach. Realizm, a nie epatowanie tanią hollywoodzką sensacją. To się ceni.

Najbardziej utkwiły mi w pamięci prawdziwe fragmenty z wiadomości polskich mediów z latach 2011-2017 dotyczące wydarzeń związanych z działaniami Rosji, a także wydarzenia już z fikcyjnej części opowieści, takie jak pozorowane samobójstwa czy porwania.

Ocena

Prospekt Niepodległości to książka co najmniej świetna, ukazująca gry wywiadów, spiski i wszystko, to co dzieje się poza kamerami telewizyjnymi. I nie jest to bynajmniej biblia wyznawców teorii spiskowych, ale solidna opowieść o tym, że za polityką nie zawsze stoją czołgi, ale narzędziami do jej realizowania są pojedynczy ludzie. Autor książki, specjalista od stosunków międzynarodowych zwłaszcza Europy Środkowej i Wschodniej, przekuł swoją wiedzę zawodową, dogłębną analizę i instynkt obserwatora sceny politycznej w solidną powieść z gatunku political fiction, która w mojej ocenie nie ustępuje światowym i dobrze znanym tytułom z kanonu tego gatunku. Jeśli debiutancka książka podniosła poprzeczkę tak wysoko, aż strach pomyśleć, jakie będą kolejne… A więc czekamy.