Podstawowe informacje
Tasmanian Tiger Survival Pack z jednej strony zachęca niewielkimi wymiarami (45 cm wysokości x 25 cm szerokości i 13 cm głębokości), ale z drugiej zniechęca związaną z nimi małą pojemnością (16 litrów). Spokojnie, dzięki dobrze zaplanowanej powierzchni te skromne kilkanaście litrów pozwala na przeniesienie naprawdę sporej ilości szpeju. Ale o tym za chwilę. Wróćmy do podstaw.
Plecak produkowany jest w kilku wersjach kolorystycznych i materiałowych. Bardziej taktyczni użytkownicy mogą wybrać między modelem uszytym z Cordury w barwach Multicam o gęstości liniowej włókien 500 lub Cordury 700 den w odcieniu Stone Grey Olive z apreturą IRR (niewidoczne w wiązce noktowizyjnej). Dla mniej (albo inaczej) taktycznych dostępne są odmiany wykonane z Cordury 700 den, bez dodatkowych powłok i kamuflażu. Te można zdobyć w kolorach coyote, black i olive. Survival Pack waży 1360 g, czyli kilkaset gramów więcej od standardowych plecaków w tej klasie rozmiarowej. Ma to znikome znaczenie, ponieważ ze względu na rozmiary trudno go przesadnie obciążyć. Konstrukcji nie wyposażono w pas biodrowy, co jest absolutnie naturalne dla takich maluchów, ale za to możemy podeprzeć się regulowanym pasem piersiowym. Do wnętrza mamy dostęp przez zamek rozsuwany na prawie całym obwodzie.
Od zewnątrz
Podstawa plecaka to szelki. Gdyby nie szelki, to przedmiot w ogóle nie zasługiwałby na swoją nazwę. Ten zasługuje – szelki są i to całkiem przyzwoite. Zakrzywiono je podwójnie w kształt litery S. Profilowanie sprzyja ergonomii i utrudnia zsuwanie się z ramion. Nawet bez wsparcia pasa piersiowego (choć ten jak najbardziej pomaga) ciężar lepiej rozkłada się na klatce. Są dość szerokie i mięsiste – nie wrzynają się w barki. Co mi się jeszcze podoba w tym elemencie? Do zabezpieczenia nadwyżki taśm regulacyjnych i klamer użyto miękkiego elastycznego rękawa, a nie – jak to często bywa – rzepowych pasków, które kaleczą ubrania i skórę. Co mi się nie podoba? Sposób montażu do dolnej części plecaka jest dość archaiczny. Plątanina taśm nie wygląda elegancko i myślę, że można by ją zastąpić schludniejszym i nowocześniejszym rozwiązaniem.
Kolejny istotny element – zamki. Markowe, bo od firmy YKK, i sprawiające wrażenie naprawdę solidnych. Suwak po łańcuchu spinającym ślizga się jak po maśle. To akurat zaleta. Ale też, przynajmniej w moim odczuciu, nie są pozbawione wad. Przeszkadza mi fakt, że każdy ruch łączy się z dźwiękiem zbliżonym do dzwonka. To sprawka metalowych zawieszek. Kłóci mi się to jakoś z nazwą, w której występuje słowo „survival”, gdyż czasem „survive” oznacza bycie niezauważalnym. W moim odczuciu jako zawieszki suwaków sprawdziłyby się wystarczająco same kawałki paracordu spięte koszulkami termokurczliwymi, które i tak przytwierdzono na końcach stalowych elementów.
Bez odpowiednio połączonych kawałków materiału plecak nie spełni swojej funkcji. Szczęśliwie w tym modelu akurat są one powiązane ze sobą wyjątkowo solidnie i estetycznie. Szwy poprowadzono prosto i bez zbędnych, niedociętych fragmentów nici. W miejscach newralgicznych zastosowano dodatkowe wzmocnienia w postaci podwójnego lub gęstego przeszycia. Nudy, absolutnie nie ma się do czego przyczepić.
Kieszenie
Na frontowej stronie mamy do dyspozycji trzy płaskie kieszenie, które rozciągają się na całą szerokość plecaka. Górna, o wysokości około 15 cm, jest zamykana na rzep. Oprócz tego, że może stać się domem dla naszych przydasi, jest również schowkiem na jeden z uchwytów służących do przenoszenia, a jej wnętrze wyposażono w gumowe szlufki. Dla dwóch kieszeni niższych wybrano zapięcie na zamek błyskawiczny. Obie mają po 10 cm głębokości. To niedużo, ale w zupełności wystarcza, żeby ulokować w nich na przykład telefon, portfel, dokumenty czy klucze. Na spodzie również napotykamy na zamek, ale za nim mieści się bardziej magazyn na pokrowiec przeciwdeszczowy niż komora na inne przedmioty. Zresztą – pokrowiec o dwoistej naturze. Po jednej stronie krzyczący pomarańcz, po drugiej bardziej stonowany kolor, co akurat dobrze koresponduje z jego przydomkiem. Od strony pleców kolejna sakwa, tym razem chroniona rzepem. To miejsce na coś pozbawionego wypukłości, co nie będzie uwierać nas w grzbiet lub po prostu przestrzeń na ukrycie szelek.
Pomnażanie pakowności
Czy wypełnienie kieszeni to jedyna możliwość transportowania ekwipunku po zewnętrznej stronie Survival Packa? Na szczęście nie. Łatwo jest zwiększyć nośność plecaka poprzez doposażenie go w dodatkowe akcesoria. Pomoże w tym kilka elementów. Po pierwsze płaty velcro, bo można do nich łatwo i szybko przytwierdzić jakieś uzupełniające saszetki. Po drugie taśmy typu daisy chain, którymi obszyto krawędzie, tym bardziej, że już na wyposażeniu podstawowym znajduje się linka bungee. Po trzecie pętle taśmy nośnej wszyte u spodu. Po czwarte elastyczne przelotki w okolicy górnych uchwytów. Po piąte g-hooki zwisające pod górną kieszenią, a nietrudno się domyśleć, że producent oferuje rozwiązania wpisujące się w tę przestrzeń dość dobrze – np. Tac Pouch 8.1 Hip.
Tac Pouch 8.1 Hip
Tac Pouch 8.1 Hip to, jak sama nazwa wskazuje, torba biodrowa, ale nie tylko na biodra pasuje. Jej kształt pozwala na umocowanie również na plecaku, pasie, chest rigu. Dołączana w komplecie z nerką taśma jest demontowalna i nie musi przeszkadzać przy chęci innego wykorzystania przedmiotu. Na Tac Pouch składa się komora główna z dodatkowym wyposażeniem, płaska kieszeń umieszczona z przodu oraz – od strony ciała – laserowo wycinany panel w standardzie MOLLE. Wewnątrz także znajduje się podobny panel, który pociągnięto miękką stroną rzepa, a oprócz tego jeszcze siatkowa kieszonka i elastyczne pętle. To wszystko upchnięto w kostkę o wymiarach 24 cm x 16 cm x 6 cm, a pojemność według danych producenta wynosi 3 litry. Waga 265 g nie przeraża.
Wystrój wnętrza
Wystrój wnętrza nazwałabym eklektycznym. Częściowo modernistyczny, bo kształt wynika z jego funkcji, zapewnia przestrzeń, otwartość na świat i higienę. Ale może też nosić znamiona baroku – kipieć bogactwem, dynamizmem i nie znać umiaru. Dlaczego? W postaci niezmąconej fakultatywnymi dodatkami jest to duża kieszeń z wszytymi na stałe podziałkami w formie dwóch 0,5-litrowych saszetek oraz jednej 2.5-litrowej i jednej 6-litrowej sakwy. Sporą resztę wolnej przestrzeni zapewniają dwa pasy velcro nacięte w standardzie MOLLE oraz pętle gotowe do przyjęcia na przykład ewentualnych elastycznych linek. Do dyspozycji mamy także umiejscowioną za nienaruszalnymi elementami płytką przestrzeń, którą wyposażono w niewielki otwór wychodzący na zewnątrz. I właśnie ta reszta daje nam duże pole do popisu, i sporo dowolności. Idąc na łatwiznę, możemy przestrzeń uzupełnić o będące na wyposażeniu rezerwuary miejsca o pojemności 4 i 2,5 litra. Możemy, ale nie musimy, bo dzięki wyrzepionej powierzchni i systemowi MOLLE da się też skorzystać z zasobów saszetek, ładownic pozyskanych inna drogą lub po prostu nie wpinać tam niczego. Płytka komora z dziurką zaprojektowana została oczywiście z myślą o wkładzie hydracyjnym, ale świetnie zmieści się w niej na przykład mały laptop lub plik dokumentów.
Wykorzystanie
Na jakie okazje nadaje się Tasmanian Tiger Suvival Pack? Tu ogranicza nas kilka czynników. Najbardziej błahy, czyli poczucie estetyki – co do czego pasuje, a z czym się gryzie. I te bardziej istotne – zdrowy rozsądek i wyobraźnia. Ale też ramy czasowe eskapady, choć to jest poniekąd połączone z poprzednim aspektem.
Survival, trekking
Czy, tak jak wskazuje nazwa, jest to plecak survivalowy? Oczywiście, ale pod warunkiem, że poza cywilizacją mamy do przeżycia 1-2 dni. Szesnaście litrów (plus trochę dodatkowej przestrzeni na zewnątrz ) w dziczy to niestety niedużo, bo już sam prowiant i woda (jeśli nie korzystamy z darów natury) zajmują sporo miejsca. Do tego apteczka, nóż, latarka, jakieś źródło ognia, trochę elektroniki i przestrzeń wypełnia się coraz bardziej. Nocleg zapewnić może jedynie hamak, a okrycie koc termiczny i bluza lub kurtka, bo to ma jeszcze szansę zmieścić się w Survival Packu.
Czy plecak nadaje się na trekking? Ze względu na brak odstających kieszeni jest dość ergonomiczny, nie krępuje ruchów, nie utrudnia wędrówki przez las czy wąskie korytarze skalne. Przy wytężonym wysiłku brakuje jednak trochę systemu wentylacyjnego na plecach, choć w regulacji termicznej pomaga fakt, że szelki obszyto od wewnątrz siatką. Widoczność na szlaku zapewni płachta/znacznik wizualny, który da się zahaczyć o zewnętrzne mocowania.
Turystyka miejska
Moim zdaniem to idealny i dostatecznie duży rodzaj pojemnika na bagaż potrzebny do zabrania na tak zwany city break. Jeśli mam zapewniony nocleg i jedzenie z zewnątrz, to ten plecak w zupełności wystarcza mi na spakowanie się na 3 dni i to – żeby była jasność – z uwzględnieniem przebierania się w czyste ubrania codziennie. Oprócz fatałaszków spokojnie ładuję do niego jeszcze zestaw minikosmetyków, tablet oraz kilka kabli/ładowarek. Dokumenty, portfel i telefon lądują przy pasie w Tac Pouch 8.1. W wersji ze schowanymi szelkami jest bardzo wygodny podczas przemieszczania się pociągiem lub samolotem.
Na co dzień, do pracy
Plecak nie wykazuje się specjalnie taktyczną formą. Nie ubogacono go od zewnątrz w taśmy kompatybilne z systemem MOLLE/PALS. Dzięki cywilnemu lookowi i kompaktowym rozmiarom świetnie sprawdzi się na co dzień. Modułowa budowa pozwala na dużą dowolność w kształtowaniu wnętrza.
Podsumowanie
Moim zdaniem Tasmanian Tiger Survival Pack to produkt wszechstronny, zaprojektowany z myślą o różnorodnych potrzebach użytkowników. Solidna konstrukcja, wytrzymały materiał i mocne szwy powinny być gwarantem długowieczności. Funkcjonalne rozwiązania, modułowość i neutralny design to szansa na to, że plecak nie znudzi nam się szybko i nie będzie zalegał w szafie.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.