Wstęp
Skończyło się lato, przyszła jesień, a wraz z nią chłody i wilgotność. Niedługo przyjdzie zima, a z nią – mam nadzieję – śniegi. Wielu z nas uzna, że to martwy okres, jeśli chodzi o wszelakie biwakowanie, i nie będzie się ruszało z domu. Ale są też tacy, którzy mają ochotę podjąć to wyzwanie. Może tej ochoty nabiorą po lekturze naszych materiałów? Tak czy siak dla każdego, kto chce iść w teren w okresie jesienno- zimowym, bardzo ważna jest kwestia utrzymania ciepła, a co za tym idzie: rozpalania ognia. W tym zaś niezwykle przydatnym narzędziem jest siekiera/toporek. Dlatego właśnie postanowiliśmy opublikować ten poradnik właśnie teraz – na chłody, na rozgrzanie. Bo nie tylko ognisko rozgrzewa, rąbanie drewna też. Ale o tym za chwilę.
Oczywiście na samym początku muszę zrobić zastrzeżenie: nie ma możliwości, żebym w jednym poradniku ujął wszystkie możliwe sytuacje z toporkami/siekierkami w terenie. Ilość głupot jakie ludzie są w stanie wymyślić, jest nieskończona. Nie mogę też zagwarantować, że najuważniejsza nawet lektura zapewni bezpieczeństwo użytkownikowi siekiery. Jeżeli nie umiesz, nie masz doświadczenia w posługiwaniu się tego typu narzędziami, postaraj się nabrać go pod okiem kogoś, kto umie. Może instruktor, może dziadek czy wujek mieszkający na wsi, może znajomy drwal albo cieśla… Po prostu nie uważaj, że po przeczytaniu tego materiału jesteś w pełni gotowy/gotowa do posługiwania się toporkiem. To wymaga wprawy i tak samo jak noże – tylko bardziej – dużo zdrowego rozsądku. I jeszcze jedno zastrzeżenie: ilekroć Czytelniku/Czytelniczko przeczytasz bardziej dosadne sformułowania, z rodzaju „trzeba być idiotą, żeby…”, nie bierz tego do siebie. To tylko środek stylistyczny, służący wzmocnieniu przekazu. Z drugiej strony potencjalnie samobójczych idiotyzmów spowodowanych kompletnym brakiem myślenia, widziałem już w terenie mnóstwo…
Podsumowanie dla leniwych
Po napisaniu (prawie) całości tego materiału zobaczyłem, ile tego wyszło. Sam nie sądziłem, że tyle można napisać o kawałku żelastwa zamocowanym na kiju . Zatem dla tych, którzy nie mają ochoty zagłębiać się w moje wywody, chcą konkretów, na początek podaję skrót całości. Uwaga…: Ludzie, myślcie, to nie boli! Większość zagrożenia w pracy siekierką/toporkiem sprawia bezmyślność. Uważajcie, jak ustawiacie ciało (całe!) w stosunku do narzędzia i jak oraz na czym układacie to, co rąbiecie. Zwracajcie uwagę na otoczenie. I na początek nie kupujcie sobie dużego ani płaskiego toporka.
To była esencja wyciśnięta z całego materiału. Tych, którzy chcą wiedzieć, skąd te wnioski, zapraszam dalej.
Część I: Objaśnienia i ostrzeżenia
O czym NIE piszę
Skupiam się na siekierach i/lub toporkach roboczych. Oczywiście nie są to jedyne narzędzia służące do rąbania, ale nie poruszamy dziś tematu dużych noży ani maczet. To zupełnie osobna para kaloszy, gdyż te narzędzia niby mają działać w pewnych sytuacjach tak samo, ale w szczegółach mocno inaczej. W dodatku uważam, że o ile nóż nadający się do rąbania to dobry pomysł, o tyle maczety w naszym klimacie i terenie (mam na myśli Europę i spory kawał Azji) mają bardzo ograniczone zastosowanie. Siekierą generalnie rąbie się lepiej, maczeta służy raczej do przecinania. Do tego przecież została stworzona: do wycinania sobie drogi wśród gęstych zarośli. Poza kukri zastosowanie bojowe jest wtórne, maczety są narzędziami o przeznaczeniu rolniczym i gospodarczym. Nóż również może być zastępnikiem dla siekierki, o czym napiszę więcej pod koniec materiału. Bierzemy więc pod lupę narzędzia składające się ze styliska i poprzecznego żeleźca z jedną lub (rzadziej) dwiema, krótkimi krawędziami tnącymi, działające raczej za pomocą impetu i ciężaru, niż ostrości. Zaraz objaśnię.
Siekiera czy topór?
To zagadnienie już poruszałem, więc nieco się powtórzę. Jeżeli czytałeś/czytałaś moje wcześniejsze materiały, ten akapit może okazać się nudny. Siekiera to wyraz oznaczający przede wszystkim narzędzie. Rolnicze, rzemieślnicze, leśne, ale narzędzie. Coś, co służy do pracy, najczęściej do obróbki drewna. Topór oznacza raczej broń albo – rzadziej – taką odmianę siekiery, która została stworzona z myślą o innym niż gospodarcze zastosowanie, np. toporek strażacki. Pomimo upływu czasu po dziś dzień archeolodzy zajmujący się militariami potrafią sprzeczać się ze sobą, czy dane znalezisko żeleźca należy zakwalifikować jako narzędzie, czy broń. Poza pewnymi wyjątkami (potwierdzającymi regułę) doświadczenie uczy, że jednoznaczne rozróżnienie jest zwykle niemożliwe. Każdy (niemal) topór może być skutecznym narzędziem i każda (niemal) siekiera może być zabójczą bronią.
To zwyczajnie zbyt prosta i uniwersalna w swej prostocie konstrukcja, żeby precyzyjnie oddzielać jedno od drugiego. Możemy mówić o tym, że dany żeleziec jest RACZEJ toporem lub siekierą. Niezwykle rzadko zdarzają się sytuacje, kiedy możemy określić, że mamy do czynienia z jednoznacznym znaleziskiem. W tej sytuacji, kiedy mówimy o przyborach, którymi posługujemy się w terenie, powinniśmy raczej używać wyrazu siekiera. W końcu używamy tego do rąbania drewna, a nie głów sąsiadów z innego biwaku, prawda? Niemniej bardzo wiele narzędzi do rąbania – które możemy kupić w sklepach myśliwskich czy turystyczno-survivalowych – ma wiele cech upodabniających raczej do broni białej. Z tej przyczyny, wyrazów „toporek” oraz „siekiera” będę używał wymiennie.
Jak to działa?
No dobrze, to o czym jest ten poradnik? O posługiwaniu się narzędziem składającym się z trzonka (styliska, toporzyska) oraz tnąco-obuchowej głowni (żeleźca), najczęściej ostrzonej jednostronnie, choć nie jest to regułą. Przesunięcie do przodu środka ciężkości siekiery sprawia, że po wzięciu zamachu nabiera ona dużego impetu, a energia kinetyczna w momencie uderzenia skupiona jest na relatywnie niewielkiej przestrzeni* krawędzi tnącej. Możliwość wzięcia zamachu jest właściwie podstawową funkcją roboczą toporka. Wszelkie prace wykorzystujące bardziej jego ostrość niż masę są zastosowaniem wtórnym, choć bywa, że nie mniej ważnym.
Napisałem, że głownia jest obuchowo-tnąca, ponieważ ostrość – tak ważna w przypadku noży – przy toporkach ma mniejsze znaczenie. Oczywiście, jeżeli narzędzie będzie stępione zupełnie, stanie się nieefektywne. Jednak siekiera zachowuje zdolność do wykonania pracy relatywnie dłużej niż nóż, ponieważ pracuje masą. Do obuchów topór zaliczyli bronioznawcy i nie ma co się z nimi na ten temat spierać. Tak, oczywiście, dobrze naostrzona siekiera jest lepsza niż tępa siekiera i tu nie ma co dyskutować. Ale o ile tępym nożem nie zrobisz NIC, o tyle tępą siekierą, przy znacznie zwiększonym wysiłku, wykonasz pracę. Chociaż z pewnością gorzej.
Działa to zatem (siekiera) za pomocą masy i impetu, który jej nadajemy za pomocą dźwigni, którą jest trzonek. Zaostrzona krawędź ma za zadanie szybko przeciąć wierzchnią warstwę materiału, resztę robi energia kinetyczna. Ta zasada działania oraz rozmieszczenie masy w narzędziu sprawiają, że siekiera/toporek jest być może najbardziej niebezpiecznym narzędziem, jakim posługujemy się w terenie. Trzeba pamiętać, że statystycznie toporek może spowodować znacznie większe obrażenia niż nóż.**
* Proszę, nie bawmy się w czepialstwo i podnoszenie, że przecież są takie odmiany siekier, które krawędź tnącą mają długą, jak choćby toporki rzeźnickie. Tak, oczywiście, że są. Od każdej reguły są wyjątki, które ją potwierdzają i proszę, pamiętajmy o tym przez cały materiał. Inaczej będę musiał podnosić tyle zastrzeżeń, że czytanie tego artykułu stanie się nudniejsze niż pokuta dla diabła.
** Podkreślam: statystycznie. Pamiętacie, o co prosiłem w kwestii czepiania się szczegółów? 😉
Zastrzeżenie podstawowe
Jeżeli ktoś zamierza przyczepić się do ostatniego zdania poprzedniego akapitu, całkiem możliwe. że ma rację, ponieważ napisałem tam herezję. Siekiera nie jest niebezpieczna. Siekiera to narzędzie, którym się posługujemy, i sama w sobie zagrożenia nie sprawia. Dopiero głupi lub niewprawny sposób użycia toporka sprawia zagrożenie. Pamiętacie złotą myśl, którą cytowałem w materiale o nożach? Jeżeli noże zabijają, to widelce powodują nadwagę. Siekiera jest całkowicie bezpieczna, ale posługiwanie się nią pociąga pewne ryzyko i należy je dobrze rozważyć.
Dlatego od razu dam Wam pewną poradę: nie dopuszczajcie do toporka osób, które mają słabą koordynację ruchów albo kondycję fizyczną, trzymajcie siekierkę poza zasięgiem ludzi szczególnie nadpobudliwych oraz idiotów. Przy odpowiedniej relacji uważności i wagi narzędzia siedmiolatek może sprawnie nauczyć się posługiwania siekierką*, ale jeśli te relacje są zaburzone, czterdziestolatek może okazać się niebezpieczny dla siebie i otoczenia.
* To jest informacja, którą podaję z doświadczenia. Na moich zajęciach pewna siedmioletnia dziewczynka bardzo chciała nauczyć się posługiwania toporkiem. Dostała najlżejszy, jaki był pod ręka, odpowiedni instruktaż i nadzór… Godzinę później ze spokojem i wielką uciechą patrzyłem, jak owa dziewczynka ustawia i poprawia przy rąbaniu resztę grupy. POZYTYWNE wyjątki potwierdzające regułę też się zdarzają.
Wypadki
Skoro już wiemy, że to ludzie z toporkami są groźni, przyjrzyjmy się temu, w jaki sposób stwarzają zagrożenie. I nie mam na myśli szukających zaczepki pseudo-kibiców, tylko osoby zupełnie pokojowo wybierające się w teren. Jak niemal zawsze najczęstszymi przyczynami wypadków są głupota i nieuważność.
Praca w bezpośredniej bliskości innych osób. Niecelne uderzenie, które mija drewno albo ślizga się po nim. Uderzenie, które trafia w cel nie żeleźcem, tylko styliskiem, gwałtownie wyrywając je z chwytu. Nieuważne ustawianie/układanie tego, co się rąbie. Nieprawidłowe ułożenie ciała przy rąbaniu. Niezwracanie uwagi na otoczenie. Przecenianie własnych możliwości. Z mojego doświadczenia wynika, że to są najczęstsze powody lżejszych i cięższych wypadków z siekierami, przy czym nieprawidłowe ułożenie ciała to najszersza chyba kategoria. Pokrótce omówię te pozycje krok po kroku, bazując na sytuacjach, których byłem świadkiem.
Tłum
Każdy chyba potrafi sobie szybko wyobrazić, o co mi tu chodzi? Ktoś rąbie drewno, a wokół niego zbiera się tłumek gapiów, którzy podchodzą za blisko… Albo zabiera się do łupania drew o pół metra od kolegów i koleżanek siedzących przy ognisku… Muszę pisać dalej? Nie, nie muszę, ale mimo wszystko powinienem, żeby nie być niedbałym. Ilość sposobów, żeby w takiej sytuacji zaistniał wypadek, jest niesamowita. Od latających drobnych odłamków, przez fruwające większe kawałki drewna, aż po możliwą latającą siekierę albo czyjś nieuważny, o pięć centymetrów za długi ruch.
Tak, widywałem sytuacje, w których niezbyt-myślący-koledzy chcieli szybciutko podać komuś szczapkę, która spadła mu z pieńka… Razu pewnego jeden z nich nie zauważył, że inny fragment został na pieńku, a rąbiący już bierze zamach do następnego uderzenia. Ten pomocny idiota miał szczęście, że dostał w czerep tylko lekką szczapą, a nie siekierą. I nie było w tym winy „drwala”, tylko tego, który pchał się pod topór. Dosłownie.
No i trzeba pamiętać, że latające odłamki miewają naprawdę zaskakujący zasięg. W tym roku miałem sytuację, w której z odległości prawie pięciu metrów odłamek twardego drewna (sęka) spod siekiery wpadł mi do kubka z kawą. Dobrze, że nie odbił się po drodze od mojej twarzy.
Ups, nie trafiłem…
Uważność przy mierzeniu uderzenia jest bardzo potrzebna. Minięcie się toporka z celem jest zapewne najczęstszą przyczyną urazów nóg. Szczególnie stopy i golenie są na nie narażone. Przecież żeleziec nie straci impetu dlatego, że nie trafił, tylko siekiera nadal porusza się w tej samej płaszczyźnie, po półokręgu, który teraz kończy się na wysokości naszych goleni…
Inna sytuacja wychodzi, kiedy ostrze ledwo zahaczy cel. Wtedy najczęściej siekiera zostaje wyhamowana, ale za to drewno leci w przestrzeń. Jeżeli trafisz w cel styliskiem, gwałtowna dźwignia może spowodować, że siekiera wyleci ci z ręki. Może pofrunie gdzieś daleko, może spadnie ci na stopę. Tak źle i tak niedobrze.
Gdzieś sobie postawię…
… (ten kawałek drewna), nie bardzo patrząc, na czym i jak, bo jakież to ma znaczenie? Ano właśnie bardzo duże. Jeśli stawiasz/kładziesz to, co rąbiesz, gdzie popadnie, prosisz się o wypadek. Niestabilny kawałek drewna zacznie się chybotać albo spadnie, zanim dobrze wymierzysz… Wystarczy, żeby się obsunął o kilka centymetrów, i już masz niecelne uderzenie. Jeśli stoi niestabilnie, uderzony siekierą może odskoczyć w losowo wybranym kierunku.
Ułożenie ciała
Na sam ten temat można by zapewne napisać osobny materiał. Ileż razy widziałem, jak ktoś podchodził do rąbania, wystawiając jedną nogę w kierunku rąbanego drewna, rąbał silnie zgarbiony, albo przytrzymywał sobie drewno dłonią i brał zamach zza głowy… Dobra, wrócę do tego tematu później, w poradach.
Reszta (z pewnością nie cała)
Brak zwracania uwagi na otoczenie to choćby to, że zabieramy się do rąbania zbyt blisko innych osób. Albo nie oceniwszy, na czym stoimy. Tak, to też widziałem. Wypadek z siekierą spowodowany krótkim poślizgiem na błotku. Na szczęście niefortunny rębacz dostał tylko końcem styliska w policzek, ale i tak miał podbite oko. No i ta kwestia, która jest najtrudniejsza. Mnóstwo wypadków – nie tylko przy rąbaniu drewna – powoduje zmęczenie, przecenienie własnych możliwości. Tracimy pewność chwytu, skupienie wzroku, stabilność postawy, koordynację ruchów. Rąbanie drewna jest męczące, a im większe klocki bierzemy „na warsztat”, tym bardziej. Może po godzinie, może po pięciu minutach, ale, tak czy siak, przestajemy panować nad narzędziem, a nadal chcemy nadać mu impet. To nie jest dobry pomysł.
OK, sporo już napisałem, prawda? A na pewno nie uwzględniłem wszystkich sytuacji, okoliczności i możliwości spowodowania wypadku. Jak na razie wniosek z tego wszystkiego jest taki, że należy się trzymać z daleka od toporków, najlepiej w ogóle nie brać tego do ręki, a jeśli ktoś robi to przy nas, uciekać za najbliższe, grube drzewo. W sumie racja, ale w takim razie gdzie tu jest zabawa? Przejdźmy do drugiej części materiału.
Część II: Porady
O czym tak, o czym mniej
Przykład siedmiolatki, który podałem powyżej, stanowi (w mojej ocenie) dowód na to, że przy odpowiedniej nauce każdy może bezpiecznie i skutecznie posługiwać się siekierą. No dobra, prawie każdy, ale to znowu szczegóły, na które nie chcę się rozdrabniać. To nie naukowa analiza potencjalnych cech potrzebnych sprawnemu rębaczowi. Tak czy inaczej, podstawą jest bezpieczeństwo i przy toporze jest tak, że zwykle „bezpiecznie” jest równoznaczne ze „skutecznie”, więc tym bardziej warto położyć nacisk na tę kwestię. Przede wszystkim zatem podam teraz trochę ogólnych porad, jak można zniwelować te zagrożenia, o których pisałem powyżej. Później dorzucę jeszcze kilka bardziej szczegółowych. Zacznę od tyłu.
Siła i koordynacja
Przede wszystkim nie bierz się za siekierę, jeśli nie jesteś pewien/pewna swoich możliwości fizycznych. Może to właśnie dlatego rąbanie drewna jest zwykle „męskim” zajęciem. Z drugiej strony jest olbrzymia różnica pomiędzy przecinaniem zwalonego pnia o średnicy pół metra, a produkowaniem szczap z suchego jak pieprz klocka sosny o średnicy dziesięciu centymetrów. Pierwsza czynność wymaga siły i kondycji. Druga uważności i dokładności.
Do tego można też dodać, że rąbanie jest całkiem dobrym treningiem siłowym i wydolnościowym. Może widzieliście kiedyś na siłowni młoty przeznaczone do walenia nimi w wielką oponę? Świetne ćwiczenie, pracuje na raz całe ciało, wbrew pozorom nie tylko ręce. Tak czy siak, oceń swoje możliwości. Niestety nie zrobisz tego prawidłowo, jeśli nie zaczniesz rąbać drewna, więc kiedy już przyjdzie do pracy siekierą, obserwuj sam/samą siebie. Jeżeli poczujesz, że tracisz pewność chwytu, że coraz ciężej bierzesz zamach, że zaczynają ci wysiadać ramiona lub przedramiona, daj sobie spokój. Choćby na chwilę. Rób też przerwy pomiędzy klockami. I nie pozwalaj, żeby pot zalewał ci oczy.
Ustawienie
OK, to skomplikowana kwestia. To znaczy bardzo prosta fizycznie, ale niełatwo ją opisać w sposób zrozumiały. Przyjmijmy na potrzeby materiału, że rąbiemy w dwóch pozycjach: grube, ciężkie, duże kloce w postawie stojącej, a małe i drobne w przyklęku.
Po pierwsze w obu tych postawach zwróć uwagę na to, żeby żadna noga i żadne kolano nie było w linii pracy – tej, po której porusza się siekiera. W ten sposób – jeśli chybisz – nie trafisz się w goleń czy rzepkę.
Po drugie postawa musi być stabilna. Jeżeli stracisz równowagę, niemal na pewno wypuścisz z ręki narzędzie. Szukasz możliwości złapania się czegoś, a nie myślisz o tym, gdzie odłożyć siekierkę, prawda? Nie chcemy, żeby toporki latały wokół nas w sposób nieuporządkowany. Dlatego piszę o rąbaniu w przyklęku, gdyż to o wiele stabilniejsza postawa niż przykucnięcie.
Po trzecie unikaj jak ognia przytrzymywania dłonią tego, co rąbiesz. Pewnie sto razy widziałeś/widziałaś, jak ktoś to właśnie robi albo sam/sama tak właśnie robisz, ale pamiętaj, że to diabelnie niebezpieczne. Drewienko można przytrzymać innym drewienkiem. Albo chwycić je w dłoń i ustabilizować razem z trzonkiem toporka. Jeżeli musisz przytrzymać to, co rąbiesz (tak, zdarza się), staraj się, żeby dłoń była jak najdalej od miejsca, gdzie uderzasz. Po co narażać palce na gwałtowną separację od dłoni?
Upewnij się też, że twoje podłoże jest stabilne. Mokra ściółka leśna czy błoto mogą spowodować poślizg. Rąbiąc drewno, nie zachowujesz statycznej postawy, więc jeśli masz pod butami ślisko… Nie muszę chyba dokańczać tego zdania? Pilnuj, żeby nie brać zbyt dużego zamachu. Nie musisz wyciągać siekiery nad głowę zza pleców, żeby przerąbać dwucentymetrowy patyk. Wystarczy machnięcie znad ramienia. I – poza łupaniem klocków na szczapy – nigdy, przenigdy nie pracuj toporkiem wprost przed sobą. Zawsze ustawiaj się tak, aby linia ruchu narzędzia była obok ciebie.
Stabilność pracy
Rąbiemy zawsze na drewnianej podstawie. Nie ważne, czy łupiesz coś dużego, czy robisz szczapki, czy przerąbujesz patyki. Zawsze na drewnianej podstawie. I mogę jeszcze dodać, że ZAWSZE na drewnianej podstawie. Tak, to bardzo ważne. Podstawa powinna zapewniać stabilność tego, co rąbiemy. Jeżeli jest nierówna, zastosuj jakieś dodatkowe przytrzymanie, choćby dodatkowym patykiem. Klocek czy drąg nie powinien się chybotać ani podskakiwać.
Częstym błędem początkujących jest też próba przerąbania patyka, który luźno leży na podstawie. Źle. Albo przytrzymaj wolną dłonią (byle daleko od miejsca rąbania), albo przydepnij. Zmniejszasz szansę na niecelne uderzenie i niekontrolowane odpryski. Podstawa – powierzchniowa czy podłużna – powinna być też na tyle duża, żeby zatrzymała narzędzie, jeżeli nie trafisz w cel. Ideałem jest oczywiście stojący w pionie, zdrowy, gruby pień.
A dlaczego wciąż powtarzam, że drewniana? Bo w ten sposób nie niszczysz narzędzia i częściowo amortyzujesz siłę ciosu. Wyobraź sobie, co się stanie, jeśli będziesz rąbać na kamieniu… Ziemia natomiast, nie dość, że może kryć tuż pod powierzchnią kamienie, amortyzuje uderzenie aż za bardzo.
Wyjątek
Miałem nie robić zastrzeżeń, ale to akurat jest na tyle powszechne, że należy zwrócić uwagę. Wyjątkiem od reguł z dwóch powyższych akapitów jest okrzesywanie gałęzi z pnia. Najczęściej wykonujemy je w postawie stojącej, bez dodatkowej podstawy. Tutaj, niezależnie od tego, czy pień stoi, czy leży, staramy się, żeby oddzielał nas od ostrza siekiery. Czasem aż się chce wziąć porządny zamach, ale lepiej jednak puknąć trzy razy i być bezpiecznym, niż zaczepić sobie narzędzie o gałęzie w okolicy. Podstawa nie jest potrzebna, bo tak naprawdę zastępuje ją sam pień. Nieważne, czy duży, leżący, czy niewielki, który trzymamy dłonią. Jeżeli przytrzymujemy sobie niewielki pieniek (np. młody, suchy świerk), trzymamy go powyżej miejsca rąbania.
Nie ma bata…
… nic nie poradzisz na to, że czasem polecą odłamki. Gdzie drwa rąbią, wióry lecą i koniec. Nie ma też – poza doświadczeniem, trzeźwością i wypoczynkiem – metody na niecelne uderzenia. Przypadki takie jak ten odłamek w mojej kawie zdarzają się regularnie. Dwa metry od rąbiącego to zwykle odległość o tyle bezpieczna, że większe kawałki drewna już raczej nie dolatują.
Nie zmienia to faktu, że mniejsze też mogą zrobić krzywdę. Ileż razy widziałem końcówkę przycinanego patyka, która kręcąc się jak fryga, gwałtownie odleciała od pieńka na dwa – trzy metry… A taki wirujący kawałek twardego drewna może zranić, może uszkodzić oko. Trzeba być przygotowanym również na takie pozornie niewielkie zagrożenie. Jeśli rąbiesz, dbaj o to, żeby nikt nie podchodził za blisko. Jeśli obserwujesz rąbanie, też dbaj o to samo, ze sobą w pierwszej kolejności. Nie próbuj za wszelką cenę pomóc, nie kładź głowy czy ręki pod topór albo odłamki. Pomaganie jest miłe i fajne, ale tylko wtedy, kiedy jest bezpieczne.
Ocena drewna
Warto uważnie przyjrzeć się temu, co chcemy porąbać. Pewnie, można wziąć topór do ręki i nim naparzać, aż klocek się rozleci. Odradzam jednak stosowanie takiej metody na troglodytę. Męczy i jest nieefektywna. Obejrzyj klocek/drąg czy co tam chcesz porąbać. Zorientuj się, jak się układają włókna drewna. Sprawdź, gdzie są w nim sęki i zrosty. Te będą ci przeszkadzać, stawiać twardy opór, więc warto je ominąć. Może podejdź do danego kawałka drewna z założenia na dwa razy? Pewnie, że jest fajnie, kiedy po jednym uderzeniu klocek malowniczo rozpada się na dwie części, ale nieczęsto mamy okazję sprawić sobie taki obrazek. Lepiej ocenić, jak układają się włókna danego drewna, i podejść do sprawy metodycznie. W końcu nie ma większego znaczenia, jakiego kształtu jest ten kawałek opału, prawda?
No dobra, to może mieć wielkie znaczenie, ale jeżeli rąbiesz duże kloce na duży ogień, sterczące z nich sęki w niczym nie przeszkadzają, więc nie masz powodów, żeby się męczyć. Jeżeli nigdy dotąd nie miałeś/miałaś do czynienia z drewnem, przyglądaj się po prostu wszystkiemu, co przetniesz czy rozłupiesz. Szybko zaczniesz zauważać, jakie nieregularności na powierzchni drewna informują o nie-prostych układach włókien. Napisałem „nie-prostych”, bo nie mogę ich nazwać nietypowymi. Są typowe, są zwyczajne. Nieczęsto będziecie mieli do czynienia z drewnem idealnie prostym, bez przerostów.
Rąbanie w duecie
Powyżej odradzałem pomaganie rąbiącemu, teraz zaprzeczę samemu sobie. To można bezpiecznie i skutecznie zorganizować. Bardzo przyspiesza pracę – np. przygotowanie zapasu opału – jeżeli jedna osoba macha siekierą, a druga odbiera urobek i/lub podaje następne klocki. Partner/partnerka może też bardzo pomóc przy przecinaniu dłuższych drągów, przytrzymując je. Trzeba tylko pamiętać o zachowaniu odległości i bezpiecznej organizacji.
Zasada jest prosta: jeżeli chcesz pomóc, trzymaj się w dystansie i podchodź tylko wtedy, kiedy rąbiący nie bierze zamachu, a drewno nie lata. Widywałem czy nawet uczestniczyłem w takiej pracy nawet w tercecie i muszę przyznać, że szło to bardzo szybko i sprawnie, jeżeli wszyscy zaangażowani wiedzieli, co i jak robić. Jeżeli dopiero zaczynacie swoje przygody terenowe, przećwiczcie to powoli parę razy, zanim wrzucicie trzeci bieg.
Układanie drewna
Na razie napisałem tylko tyle, że drewno ma być ułożone stabilnie. Teraz trochę więcej szczegółów. Często traficie na nierówno ucięte klocki, które nie będą chciały trzymać równowagi. Należy im w tym pomóc, podkładając coś, albo łupać w pozycji leżącej zamiast stojącej. Więcej magii jest w przerąbywaniu drągów. Jasne, można użyć piły i często będzie to lepszy pomysł, ale nie zawsze piłę mamy, a poza tym toporkiem jest zabawniej, prawda?
Przecinanie drąga należy zacząć od ułożenia go poziomo na podstawie. Potem zamierzamy się siekierą w taki sposób, żeby uderzać pod kątem do kierunku wzrostu drewna. W ten sposób uzyskujemy znacznie lepszy efekt, niż uderzając prostopadle do włókien. Można też zastosować „rąbanie w U” inaczej nazywane „rąbaniem w V”, to znaczy uderzać niby prostopadle do włókien drewna, ale za to pod kątem do podstawy, na której rąbiemy. Najlepiej naprzemiennie. Hmmm… Wiecie co? Nie wiem, jak to lepiej opisać… Na szczęście, zarówno poniżej, jak i powyżej są podpisane zdjęcia.
Jak dobrać siekierkę?
Przeróżnych narzędzi z kategorii siekiera/siekierka/toporek możemy znaleźć całe mnóstwo. Jeśli chcemy wybrać coś dla siebie, trzeba się zastanowić, do czego będziemy używać tej nowej zabawki. Odradzam zaczynanie od ciężkich toporków. Trudniej je opanować, łatwiej o wypadek. 300-600 gramów to całkiem odpowiednia masa żeleźca dla zupełnie początkujących. Oczywiście zależnie od tego, jak oceniacie własną siłę. Stylisko powinno mieć co najmniej 30 cm. Przy takiej długości można już wziąć zamach, a jednocześnie łatwo jest panować nad narzędziem. Powyżej 50 cm pojawiają się nowe zagadnienia, to już siekierki/siekiery do łupania lub przecinania większych kawałków drewna.
Powiedzmy, że te współczynniki, które podałem powyżej, charakteryzują podręczny toporek do lekkich i średnich prac, takich jak porcjowanie gałęzi na odcinki, produkcja szczap, krzesanie niewielkiego drzewka etc. Relatywnie bezpieczna zabawa dla początkujących, niewymagająca brania dużego zamachu. Dobra na początek, żeby oswoić się z typem narzędzia. Warto też zwrócić uwagę, żeby siekierka mogła zastępować młotek. Ma mieć obuszek z tyłu żeleźca wyraźnie wyodrębniony lub nie.
I wcale nie trzeba do tego kupować jakiegoś turbotoporka z KRZTYTYTRYTOLITU, hartowanego w mrożonych miazmatach krakena i wrzącej krwi dziewic przy pełni księżyca. Prawdę mówiąc, wystarczy ogrodnicza siekierka ze sklepu z narzędziami. Prosta, skuteczna, uniwersalna, tania, a jeśli w końcu nie będzie się jej używało lub zginie w leśnych ostępach, nie będzie jęku o zmarnowane pieniądze. Warto taką mieć nawet w bagażniku samochodu. No i sprawcie sobie płaski pilnik do ostrzenia, jeżeli nie macie jakiegoś obrotowego kamienia.
Na początek odradzam
Podkreślam: na początek dla osób, które jeszcze nie mają doświadczenia. Nabierzcie go, w ten sposób będziecie wiedzieć, czego tak naprawdę potrzebujecie. Nie kupujcie toporka z zupełnie płaskim ostrzem. Są to narzędzia lekkie i pakowne, jednak o ograniczonej funkcjonalności. Służą raczej do przecinania niż do łupania. No i nie zastępują młotka. Są dobre jako toporki zapasowe, dodatkowe albo po prostu do drobnych prac. Zapewne mogłyby się sprawdzać w rękach wędkarzy siedzących nocami nad wodą.
Nie kupujcie też toporka o stylisku dłuższym niż 55 cm, ewentualnie przytnijcie go do tych 40-50 cm. To zwiększa poręczność narzędzia. Długie styliska służą do brania szerokich zamachów. Odradzam też wszystkie toporki, które nie mają tępego obucha z tyłu żeleźca albo wręcz mają jakieś kolce, dodatkowe ostrza, etc. Oczywiście można je wykorzystać narzędziowo, jednak po pierwsze znacznie gorzej się nimi wbija (np. śledzie namiotu czy hamaka), po drugie dla nieobytych są groźniejsze w użyciu.
Uważajcie też na wszystkie toporki/siekierki, które mają płaski obuch, ale żeleziec jest zamocowany wewnątrz styliska zamiast je obejmować. Tych narzędzi też nie można używać jako zastępnika młotka. Nawet pamiętając o tych zastrzeżeniach, z pewnością nadal będziecie mieli bardzo szeroki wybór narzędzi. A kiedy już oswoicie się z siekierką, poznacie ją dobrze, będziecie wiedzieli, co wam odpowiada, a co nie. Wtedy zaczniecie się zastanawiać, które z powyższych porad i zastrzeżeń, przestały być dla was odpowiednie.
Na zakończenie
Podsumowanie już było na samym początku, więc jeśli Wam na nim zależy, po prostu wróćcie do tamtego akapitu. Posługiwanie się siekierą/toporkiem czy innym podobnym narzędziem jest niby proste, a kiedy zacząłem to głębiej analizować, okazuje się, że pod ową prostotą jest wiele komplikacji. A może po prostu zmiennych szczegółów, zależnych od tego, w jakich okolicznościach i jakim dokładnie narzędziem pracujemy. Oczywiście nie wspomniałem o nich wszystkich, bo wtedy musiałbym napisać książkę i to bardzo długą i nudną. Ale uważam, że ten materiał daje niezłą podstawę teoretyczną do własnej praktyki. O reszcie szczegółów, zmiennych i wyjątków przekonacie się już sami. Byle nie na własnej skórze (i kościach). Dobrej zabawy – i co ważniejsze: bezpiecznej pracy.
UWAGA: MATERIAŁ ZAWIERA ISTOTNE SCENY PO NAPISACH!
Napisy końcowe
W realizacji materiału udział wzięli (poza Autorem):
- Koleżanka Małżonka Autora Ewa i Kolega Nie Małżonek Edwin, którym bardzo dziękuję za cierpliwe pozowanie, chociaż oderwałem ich od doskonałej zabawy w gronie znajomych na biwaku
- toporki marki Cold Steel: Trail Hawk, Pipe Hawk oraz Rifleman’s Hawk (częściowo) dzięki uprzejmości serwisu militaria.pl
- toporki marki CRKT: Freya oraz Freyr (częściowo) dzięki uprzejmości serwisu kaliber.pl
- plenery i siekiery należące do Szkoły Wrażliwości w Kapkazach
- zwykła siekierka ogrodnicza dzięki nie-sieciowemu sklepowi narzędziowemu dwie ulice dalej.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.