Marsz na żołądku
Zapewnienie żołnierzom bezpiecznych i różnorodnych posiłków – pożywnych, ale trwałych, stosunkowo lekkich i tanich, łatwych do transportowania i przechowywania – to logistyczne wyzwanie, szczególnie w warunkach, w jakich operują obecnie wojska specjalne.
Wyposażenie osobiste – w tym hełm, kamizelka kuloodporna, broń, amunicja, sprzęt łączności, optoelektronika, środki medyczne i zapewniające komfort termiczny oraz specjalistyczne narzędzia – wszystko to umożliwia operatorowi samodzielne wykonywanie różnorodnych zadań i zwiększa jego bezpieczeństwo. Jednak ciężar i gabaryty sprzętu przenoszonego przez żołnierza w istotny sposób ograniczają jego skuteczność i mobilność.
Dźwiganie kilkudziesięciokilogramowego plecaka spowalnia ruchy i utrudnia koncentrację. Zwiększony wysiłek to znaczny wydatek energetyczny, który musi być uzupełniony dodatkową porcją energii i wody, a to oznacza kolejne kilogramy. Standardowa całodzienna wojskowa racja żywnościowa waży ok. 2 kg i ma pokaźne rozmiary (20x35x13 cm), więc musi być rozpakowana i podzielona na mniejsze części, aby w ogóle zmieściła się do plecaka.
Dodatkowo racje tego typu, zanim zostaną wydane, potrafią przeleżeć w magazynach lub kontenerach na pełnym słońcu nieokreśloną ilość czasu. I nagle w trakcie kilkudniowego patrolu żołnierz otwiera pakiet ze spuchniętymi konserwami nienadającymi się do spożycia. Niestety takie sytuacje spotykają naszych żołnierzy pełniących misje poza granicami kraju.
Jedną z metod odciążenia ekwipunku jest zmniejszenie wagi racji żywnościowej przy zachowaniu jej wartości energetycznej i odżywczej. Produkty odwodnione są nie tylko lżejsze niż ich naturalne odpowiedniki, ale też mniej narażone na psucie, dlatego suchary czy suszone mięso są od wieków nieodłącznym elementem aprowizacji wojska. W XX w. dzięki przemysłowym metodom przetwarzania żywności, takim jak liofilizacja, w żołnierskich plecakach zagościły sproszkowane warzywa, dania mięsne, zupy, mleko czy kawa.
Co to jest żywność liofilizowana?
Liofilizacja to proces usuwania wody z zamrożonego produktu poprzez sublimację lodu. Zamrożona żywność jest umieszczana w komorze próżniowej, w której stopniowo zwiększana temperatura powoduje przejście zamrożonych cząsteczek wody ze stanu stałego w gazowy. W odróżnieniu od suszenia przy użyciu wysokiej temperatury liofilizacja pozwala zachować większość właściwości surowca, w tym substancje odżywcze ulegające degradacji pod wpływem ciepła.
Produkty liofilizowane nie wymagają dodatkowych środków konserwujących ani przechowywania w warunkach chłodniczych. Od lat 30. XX w. proces ma szerokie zastosowanie m.in. w farmacji i w przemyśle spożywczym.
Podobna technika była stosowana już w XIII w. przez Inków, którzy nocami wystawiali ziemniaki na działanie ujemnych temperatur na szczytach Andów, a w ciągu dnia odciskali z nich wodę i suszyli na słońcu. Wielokrotne powtarzanie tego procesu pozwalało na uzyskanie łatwych do przechowywania sproszkowanych ziemniaków, które odzyskiwały pierwotny smak i konsystencję po dodaniu płynu.
Liofilizacja szczególnie rozwinęła się za sprawą programów lotów kosmicznych NASA w latach 60. XX w. Koszt wyniesienia na orbitę każdego kilograma ładunku sprawiał, że komponując posiłki dla astronautów odbywających coraz dłuższe i coraz bardziej złożone misje, należało radykalnie redukować ich wagę i objętość. Niewielkie porcje liofilizowanego jedzenia łatwo było przygotować do spożycia, dodając wodę dostępną na pokładzie pojazdu kosmicznego – powstającą jako efekt uboczny w procesie wytwarzania elektryczności w ogniwach paliwowych.
Liofilizowane produkty w racji żywnościowej
Rozwiązania nawiązujące do metod wypracowanych w NASA stosuje się w niektórych produktach dostępnych w wojskowych racjach żywnościowych – niewielkie, lekkie, szczelne opakowania liofilizowanych posiłków mogą być łatwo i szybko odtwarzane przy użyciu wody dostarczonej lub pozyskanej w terenie. Zupy, pełnowartościowe dania gotowe, przekąski i bazy napojów doskonale sprawdzają się np. podczas długodystansowych marszy, które są elementem chociażby selekcji do wojsk specjalnych. Żeby nie być gołosłownym, tak selekcję wspomina Michał:
Już na wstępie do grona specjalsów, jakim jest selekcja, należy przejść dziesiątki kilometrów dziennie przez pięć dni, mając na sobie plecak ważący minimum 15 kg. Praktyka pokazała, że zazwyczaj ta waga oscylowała w okolicy 20 kg. Samo wyżywienie w postaci suchego pieczywa, konserwy i gorzkiej czekolady na dzień oznaczało dodatkowe 3 kg na całe 5 dni. I nie ma tu mowy o posiłkach zaspokajających potrzeby, lecz o ilości jedzenia pozwalających przetrwać to wyzwanie.
W warunkach bojowych, gdzie dochodzi czujność i ciągły stres, zapotrzebowanie na kalorie wzrasta. Nie wspominając o tym, jak bardzo rośnie morale, gdy nie trzeba się martwić o jedzenie, bo jest go pod dostatkiem, szybko rozgrzeje i dodatkowo jest smaczne – czasem wręcz graniczy to z abstrakcją.
Rozmiar, waga, wydajność
Weźmy na tapet danie obiadowe „potrawka kurczak z ryżem”, ważące 128 g (23 g tłuszczu, 36 g białka, 50 g węglowodanów), które po zalaniu gorącą wodą daje 500 g smacznego posiłku. Oczywiście wodę też trzeba skądś wziąć, ale jest to jednak stosunkowo łatwo dostępny surowiec. Pojedynczy pakiet tego typu ma rozmiar 20x15x3 cm i można go zwinąć nawet do kieszeni. Jest to jedno z większych dań, a nic nie stoi na przeszkodzie dołożyć mniejsze posiłki zgodnie z preferencjami.
Dla porównania jedna 300-gramowa konserwa turystyczna zawiera 78 g tłuszczu, 42 g białka i 0,6 g węglowodanów (ok. 872 kcal). Liofilizat o takiej suchej masie miałby 53,9 g tłuszczu, 84,4 g białka i 117 g węglowodanów (łącznie około 1121 kcal). Ponadto lepiej napełni żołądek, bez udziału konserwantów i nadmiaru soli. A jeśli konserwy nie zjemy na raz, to będziemy się bawić w jej pakowanie, żeby zawartości plecaka nie okrasić aromatem Eau de Mielonka.
Piętnaście pakietów waży tyle, co jedna dzienna wojskowa racja żywnościowa, czyli wspomniane 2 kg, a wystarczy na 5 dni – przy założeniu, że jemy 3 ciepłe posiłki dziennie. Oczywiście każdy dołoży jeszcze coś w swoim guście, ale można śmiało powiedzieć, że zmniejszenie wagi z 10 na 3-3,5 kg jest całkowicie realne. I jak już było wspomniane, niewielkie opakowania pozwalają na rozmieszczenie od głównego plecaka, poprzez kieszeń cargo na pasie aż po kieszenie w spodniach, gdy w sytuacji kryzysowej trzeba będzie pozbyć się większości sprzętu.
Badania organoleptyczne
Po otworzeniu pakietu widzimy coś w rodzaju zupki instant: wysuszone kawałki mięsa, warzyw i przyprawy. Super lekki proszek po zalaniu gorącą wodą po kilku minutach staje się bardzo aromatyczną papką o niespecjalnym wyglądzie. Jednakże smak jest sporym zaskoczeniem. W dobrze doprawionej papce zaczynamy czuć ryż, kawałki kurczaka i warzywa, które nabierając wody, odzyskały rozmiar i teksturę.
Danie w formie kremu jest bardzo smaczne i zaskakująco syte. Aczkolwiek osoby o większych rozmiarach mogą czuć niedosyt i potrzebę dołożenia kolejnej porcji. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że nie jest to wykwintna kolacja w restauracji, tylko skompresowane paliwo, mające uzupełnić braki w składnikach odżywczych zmęczonego organizmu. Do wyboru jest spora ilość wersji posiłków: od dań głównych poprzez zupy, desery, śniadania aż do przekąsek w postaci owoców, które można jeść natychmiast po otwarciu paczki.
Brać czy nie brać?
Z uwagi na korzystny stosunek wartości odżywczej do wagi i rozmiaru opakowania żywność liofilizowana sprawdzi się w wielu sytuacjach, nie tylko bojowych. Można wspomnieć choćby o turystyce ekstremalnej – liofilizaty są chętnie spożywane np. przez himalaistów, były też podstawa diety Aleksandra Doby podczas jego samotnych wypraw kajakowych przez Atlantyk.
W działaniach żołnierzy i jednostek funkcjonujących z dala od własnych sił (jak wojska specjalne czy daleki zwiad), bez możliwości regularnego uzupełnienia zapasów, masa poszczególnego posiłku i przeliczenie gramów na kalorie jest bardzo istotnym czynnikiem. Planując misję bojową, można zabrać ze sobą zestaw różnorodnych dań i zapewnić w ten sposób wyżywienie żołnierza na wiele dni.
Dodatkowo specyfika żywności liofilizowanej pozwala na łatwe podzielenie zapasu żywności na niewielkie porcje i rozmieszczenie ich nie tylko w plecaku, ale i w oporządzeniu oraz kieszeniach spodni – na wypadek, gdyby trzeba było pozbyć się większości ekwipunku. Choć produkty liofilizowane są z reguły droższe od konserw, ich cechy sprawiają, że są dobrą inwestycją i istotnie zwiększają możliwości działania żołnierzy.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.