O ile teoria światów równoległych już pojawiała się zarówno literaturze, jak i była lansowana w świecie nauki XX wieku, to Kula Światów wydaje się być świeżą abstrakcją, wokół której kręci się fabuła debiutanckiej powieści Wojciecha Zielińskiego pt. Kontroler. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa WarBook 24 marca 2021.

Słowem wstępu. Czytelnik dostaje do ręki książkę z intrygującą, niemal w całości czarną okładką, przedstawiającą – no właśnie: Ziemię i Księżyc w dosyć artystycznej formie, czy zupełnie obce światy? Wydaje się, że kluczem do właściwych wniosków jest fabuła. Książka ma 360 stron i została podzielona na trzydzieści rozdziałów, które czyta się stosunkowo szybko.

Akcja powieści toczy się w różnych lokacjach, od Kamczatki, przez Polskę i Wielką Brytanię, po USA, a nawet powierzchnię Księżyca. Z tej racji bohaterowie są różnych narodowości i wątki rozwijane w różnych regionach z biegiem kolejnych stron coraz konsekwentniej zmierzają do wspólnego, kulminacyjnego momentu.

Niestety, recenzując niniejszą książkę nie można odejść od spojlerów. Tytułowy Kontroler to obcy, kosmita, czy jak kto woli przybysz ze Świata Centralnego, który w Kuli Światów ma znajdować się wyżej tego, w którym jest Ziemia. Jednak w przeciwieństwie do popkulturowych kosmitów, którzy mimo że odmienni, to nadal są cieleśni.

Tutaj, Kontroler jest zupełnie inną formą życia, opartą na energii. Dlatego też w książce pojawiają się fantastycznonaukowe motywy, takie jak kontrola energii w szerokim tego słowa znaczeniu. Swoją drogą, w zupełnie prymitywnych społecznościach mógłby zostać uznany za bóstwo, a dzięki swoim zdolnościom udowodnić swoje boskie przymioty.

Jeśli chodzi o język, to Autor często posługuje się naukowym i technicznym słownictwem, które skrupulatnie wyjaśnia w przypisach na dole strony. Jednak wykreowane przez niego postacie są jak dla mnie zbyt jednowymiarowe, szablonowe, a czasem nawet stereotypowe. Autor stara się wplatać humor w interakcje pomiędzy bohaterami, z różnym efektem.

Atutem są jednak dobrze przedstawione realia geopolityczne, a akcja fabuły która dzieje się w niedalekiej przyszłości, w 2028 roku, i odwołuje się do naszej rzeczywistości (np. pandemii COVID-19). Dzięki temu Czytelnik ma wrażenie (i słusznie), że przedstawione zdarzenia nie są czystym wytworem wyobraźni Autora i mogłyby mieć faktycznie miejsce.

Czytając książkę odniosłem wrażenie, że Autor chciał pokazać Czytelnikom, że Wszechświat jest pełny tajemnic i w którym mogą być możliwe różne zjawiska, w tym te wymykające znanym ludzkości prawom fizyki i charakteryzujące się innymi prawami naturalnymi. Obnażył, jak to bywa w literaturze tej kategorii, słabości ludzi i naszej cywilizacji wobec nieznanych niszczycielskich sił (vide możliwości Kontrolerów), ale pokazał przy tym, że potrafimy zjednoczyć się przeciwko większemu zagrożeniu.

Kontroler stanowi bardzo interesującą odskocznię od wydawanych obecnie powieści, z innym konceptem i swoim naukowo-filozoficznym podejściem do odwiecznego pytania ludzkości: Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Póki co nie znamy odpowiedzi na nie i zdaje się, że raczej prędko nie poznamy.

Zwłaszcza, że słyszałem niedawno opinię, zresztą od popularyzatora nauki, iż im bardziej poznajemy Wszechświat, m.in. dzięki rewolucjom w zakresie nauki i techniki, rozwiązując dotychczasowe zagadki, tym więcej tajemnic i znaków zapytania odsłaniamy. Kontroler wydaje się być jedną z potencjalnych odpowiedzi na powyższe pytanie, jednak jak ukazała fabuła, odkrywając to co było ukryte, otwieramy drzwi do jeszcze większych wątpliwości.

A zgodnie z zapowiedzią Autora, pojawią się dwie kolejne części Kontrolera, gdyż finał powieści nie zamyka fabuły i pozostawia ciekawość: Co dalej?