Wybierz sobie sam
No i wybrałem. A czym się kierowałem? Wymyśliłem sobie nóż z krótszym ostrzem, najlepiej około 7 cm, ze stali lepszej niż S30V, ale nie jakiejś kosmicznej i, jak się już rzekło, w tytanie. Plusem miał być też łożyskowany pivot (mały nożyk często służy jako taka klikająca zabawka).
Co dostałem? Ostrze o długości 68 mm i grubości 3 mm (przy długości całkowitej 165 mm) wykonanie ze stali CPM-S35VN, czyli tej samej, co niedawno recenzowany Boker Little Friend. Dla przypomnienia: jest to produkowany w USA spiek proszkowy, który z założenia jest ulepszoną wersją stali S30V. Dodatek niobu poprawił odporność na wykruszenia krawędzi tnącej, a zmniejszenie ziarnistości spiekanego proszku ułatwia sam proces ostrzenia przy zachowaniu tej samej odporności klingi. S35VN należy do grupy stali nierdzewnych. Według producenta kształt ostrza, klasyczny clip point ma przypominać typowy nóż canoe popularny wśród amerykańskich wędkarzy. Natomiast dla nas ważne jest to, że mamy smukły, ale wyraźnie zarysowany brzuszek ostrza, który dobrze się sprawdził w małych pracach kuchennych i terenowych. Choć nie oszukujmy się – przy długości niespełna 7 cm jest to nóż bardziej przydatny w EDC niż w normalnej pracy.
Warto też wspomnieć, że dla wygody i bezpieczeństwa użytkownika jedna trzecia głowni jest pokryta jimpingiem (nacięciami poprawiający uchwyt i będącymi dobrym podparciem kciuka).
Ostrze jest otwierane z pomocą miedzianego, obustronnego kołka, a zabezpieczane blokadą Framelock. Co ciekawe, kształt ostrza i mocny jimping pozwalają na otwarcie ostrza jak front flippera. Ciężko, ale da się.
Przechodząc dalej, mamy rękojeści wykonane z dwóch kawałków tytanu barwionego na niebieskofioletowy kolor. Nie jest on jakiś bardzo mocny, a raczej przygaszony, co bardzo dobrze komponuje się z resztą akcesoriów w kolorze miedzi. Mamy barwione śrubki, pivot i tytanowy klips (tip up, bez możliwości zmiany położenia), również pod kolor. Podobnie backspacer. Wybór takiej zgaszonej palety idealnie zbiega się z czasem, kiedy ten nóż testuję – złota jesień w pełni.
Tu mam jedno duże ale. Dwie śrubki, które mocują klips, są srebrne. Dlaczego…? Strasznie się to rzuca w oczy. Swoją drogą, wyglądają one tak samo jak cała reszta tych barwionych. Ciekawe, czy Togo jest w stanie ściągnąć komplet barwionych śrubek na wymianę.
Weź i potestuj trochę
Boker Canoe wylądował u mnie w kieszeni ponad dwa tygodnie temu, zastępując inny testowany model Gerber Slimsada (Gerber Inside Out – Slimsada). Przez pierwsze 2-3 dni, jak to nowy nóż, robił mało. Bo szkoda, bo się porysuje, bo taki ładny… Ale tylko chwilowo. Najpierw trafił na warsztat. Odkręcamy dwie śrubki torx oraz pivot i to wszystko. Zostają nam dwie tytanowe okładki, jedna z blokadą framelock (tytan oczywiście wzmocniony stalową wkładką). Na wewnętrznej stronie obu tytanowych elementów dodano stalowe bieżnie, po których ślizgają się łożyska. Wszystkie elementy są wykonane z odpowiednią starannością, nie zauważyłem niedokładności w wykończeniu czy w barwieniu. Ot, od początku do końca dobrze wykonane narzędzie. Łożyska poleciały na szybką kąpiel w rozpuszczalniku i przed ponownym montażem potraktowałem je Oil Penem od Bokera.
Ponowne złożenie noża, króciutka regulacja i nożyk strzela jak złoto. Ostrze jest idealnie wycentrowane. Mimo dość mocno trzymającego detenda otwieranie kciukiem jest okraszone przyjemnym trzaskiem i strasznie wciąga. Blokada zapada na 1/3 głowni i trzyma bardzo pewne. Brak jest nawet minimalnego blade-play – ani poziomego, ani pionowego. Zwalnianie framelocka jest wygodne i łatwe dzięki podcięciu na wierzchniej okładzinie.
A jak nóż tnie? Przyjąłem zasadę, że nie będę go ostrzył do czasu napisania tekstu. Więc, zaczynając od pierwszych dni, w ruch poszły paczki, cięcie taśm nylonowych, drobnego kartonu i papieru. Dodam jeszcze, że po wyjęciu z pudełka ostrze pod palcem nie wydawało się agresywnie ostre. Mimo wszystko goliło włosy i rozcinało kartki A4 bez problemu. Następnie nóż testowałem na drobnych gałązkach i patykach. I tak sobie pracował przez kilka dni. Przed samym pisaniem recenzji nóż trafił do kuchni i przygotował mi drugie śniadanie. Byłem ciekawy, jak poradzi sobie z warzywami i pomidorkami. Tak, jak się spodziewałem, S35VN właściwie nie stracił nic ze swojej ostrości przez te kilkanaście dni testów. Kiełbasa podczas krojenia była ledwo wyczuwalna pod nożem, podobnie bułka. Pomidora pokroił bezbłędnie. Natomiast problemy pojawiły się przy cebuli i jabłku. Zdaje się, że z racji wielkości i grubości ostrza większe owoce i warzywa kroi się niewygodnie. Bardziej niż krojeniem nazwałbym to łupaniem.
Jeśli natomiast bierzemy pod uwagę trzymanie ostrości, to jako nóż EDC Canoe sprawdził się bezbłędnie.
I jak wrażenia?
Podsumowując w kilku słowach: nóż spełnił moje wymagania w 99 procentach (ach, te śrubki…). Dobry profil ostrza z mocnej stali, lekka tytanowa rękojeść, bardzo ciekawa i jesienna kompozycja kolorów i sprawna mechanika. Jeśli ktoś potrzebuje małego noża do swojego EDC, to myślę, że Boker Mangiafico Canoe sprawdzi się dobrze, ale jeśli chcemy zabrać nóż do cięższej pracy to, mimo że na pewno nóż sobie poradzi, nie będzie to dla nas wygodne rozwiązanie.
Nóż do testów udostępniła firma Togo
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.