Cygańskie wozy i amerykański sen
Najbardziej rozpoznawalnymi pojazdami kojarzonymi z turystyką są campery – owoc romansu między samochodem i domem. Korzenie ich powstania sięgają początku lat 90. XIX wieku, gdy różni konstruktorzy próbowali połączyć automobil ze znanymi przyczepami mieszkalnymi zaprzężonymi w konie. Można śmiało powiedzieć, że podwaliny podróży na kołach położyli Romowie. Oni to od niepamiętnych czasów prowadzili życie koczownicze w charakterystycznych, drewnianych wozach mieszkalnych. Zaraz po nich tematem zajęli się Amerykanie, a ich rynek motoryzacyjny miał w tym temacie wiele do powiedzenia. Rozległy kraj i duże dystanse między postojami okazały się urodzajnym gruntem dla rozwoju camperów. Mieszkańcy Nowego Świata szybko docenili pojazdy, które pozwalały pokonywać wielkie przestrzenie między poszczególnymi stanami. Szczególnie, że w niektórych z nich infrastruktura przydrożna nie należała do rozwiniętych. Pojazdy które oferowały wewnątrz warunki domowe okazały się nieocenione.
Dziś rynek pojazdów do turystyki motorowej jest ogromny. Każdy znajdzie coś dla siebie, bez względu na to czy preferuje minimalizm, czy stawia na luksus najwyższej klasy. Doszło do tego, że gotowe konstrukcje nie zaspokajają wszystkich potrzeb. Ludzie prześcigają się w swojej kreatywności, wyposażając pojazdy w specjalne zabudowy-namioty lub budują pojazdy samemu. Konstruują własne przedziały mieszkalne i najdziksze pomysły jakie przyjdą im do głowy, przy okazji tworząc kolejne nurty podróżnicze.
Camper to władca szos a terenówka król bezdroży. A gdyby tak trochę z każdego?
Gdy okrzepła idea camperów, ludzie postanowili opuścić nurty asfaltowych rzek. Szybko rozwinęła się najciekawsza w mojej opinii odmiana, czyli turystyka offroadowa. W raz z nią przyszedł czas rajdów terenowych, wypraw overlandowych, ekspedycji i wszelkich prób pokonywania szlaków nieprzyjaznych klasycznym samochodom. Jest coś fascynującego i bezpowrotnie wciągającego w podróżach terenowych – coś co powoduje szybsze bicie serca na samą myśl o wyruszeniu w nieznane.
Poza asfaltem
Rozpocząć przygodę można bardzo łatwo. Wrzucamy do bagażnika namiot, trochę sprzętu biwakowego i jedziemy pod las. Na tym etapie rodzaj pojazdu nie gra roli. Po kilku wyjazdach w głowie rodzi się pragnienie, by wjechać głębiej w nieznane, a marzeniem staje się samochód z napędem 4×4. Przeglądamy więc z tęsknym wzrokiem oferty i podziwiamy coraz to bardziej wypasione wyprawówki wyposażone w namioty dachowe i zaplecze kuchenne. Tak pasja ewoluuje z sezonu na sezon.
Samochód wyprawowy otwiera zupełnie nowe możliwości. Urlop czy praca? Do obu idealny pomysł
Modeli na rynku jest dziś tak dużo, że wybór pojazdu wcale nie należy do prostych. Mamy do dyspozycji olbrzymią gamę pojazdów wyprawowych. Land Rover, Toyota, Nissan, Suzuki a nawet Kia czy Ssang Yong, do tego też znany Mercedes – niemal każdy producent ma dla nas coś w swojej ofercie. Przyjdzie jednak dzień, gdy terenówka zrobi się ciasna i braknie nam miejsca na wszelkiego rodzaju sprzęt turystyczno-hobbystyczny. Ponadto spanie w namiocie zimą nie należy do komfortowych. Z czasem zwykły deszcz potrafi solidnie irytować, niwecząc przyjemność płynącą z wypoczynku. Czasy wypraw, gdzie ciężki sprzęt terenowy brał udział w wyścigu człowieka i maszyny a’la Camel Trophy, dobiegają już niemal końca. Coraz trudniej o ekspedycję, w trakcie której przyjdzie nam przedzierać się przez busz z maczetą w dłoni. Oczywiście da się wciąż znaleźć sporo ciekawych traktów i szos poza cywilizacją, gdzie nieodzowny jest napęd 4×4, wysokie zawieszenie i zwany potocznie – reduktor. Sytuacja się komplikuje, gdy postanowimy spędzić na szlaku więcej niż długi weekend. Chcąc wyruszyć w nieznane na cały urlop konieczny okaże się większy komfort i przestrzeń do życia. Takich warunków nie zapewni nam poczciwy Land Rover Defender. Wciąż potrzebny będzie sensowny i w miarę mocny napęd na cztery koła. Niby można pokusić się o 10 tonową ciężarówkę wyprawową, ale to wiąże się z ogromnym wydatkiem, ograniczeniami w ruchu (z względu na wielkość pojazdu) i koniecznością wyrobienia odpowiednich uprawnień na pojazdy ciężarowe. Jest jednak alternatywa.
Wnętrze modyfikowanych samochodów potrafi zaskoczyć przestronnością
Jak to się zaczyna
Mowa o camperach z napędem 4×4 na bazie popularnych samochodów dostawczych typu van lub doka. Są obecne na rynku od wielu lat, ale dopiero niedawno zwróciły na siebie uwagę i cieszą się co raz większą popularnością. Dla mnie pierwszy kontakt z tymi pojazdami spowodował nagły i bezpowrotny zwrot w życiu.
Uwielbiam podróżować. Od zawsze przeznaczałem na to niemal każdą wolną chwilę i środki. Archiwalne relacje z Camel Trophy powodowały u mnie gęsią skórkę i nieodpartą chęć podboju świata. Piętno odcisnęły też motocykle enduro jak Africa Twin i ich dakarowa legenda. Oczywiście w moim garażu gościł, niemal obowiązkowy dla każdego podróżnika, Land Rover Discovery. A jakby inaczej. Był też czas lekkich motocykli motocrossowych. Później przyszło wrócić na szlak w pierwszych własnych konstrukcjach – przeróbkach i nie zawsze były to pojazdy z napędem na cztery koła. Zaczynałem od przeróbek pickupów, minivanów, większych busów jak np. Renault Master. Były też mniejsze terenówki, typu Daihatsu Feroza. Zasada prosta – przerabiać i jechać. Kiedyś przez trzy miesiące dosłownie mieszkałem w Peugocie Bipperze pracując i zwiedzając tereny Austrii i Włoch.
Znajdzie się miejsce dla małej, w pełni funkcjonalnej i wygodnej kuchni
W pięknej alpejskiej scenerii miałem pierwszy organoleptyczny kontakt z vanem 4×4. Jego właściciel – myśliwy, którego znałem już od kilku lat, poprosił mnie o przysługę. Już wcześniej realizowałem dla niego zlecenia, a tym razem przyszło mi ruszyć w góry celem znakowania drzew do wycinki. Pierwszy wyjazd w teren tym pojazdem zawrócił mi w głowie. Od tamtej chwili już nic więcej się nie liczyło. Kupić, przerobić i wyjechać. Metaforycznie, od tamtego dnia nie wysiadłem z tego pojazdu. Z radością rozwijałem swoje hobby i pasję podróżując i projektując kolejne konstrukcje. Nieoczekiwanie, któregoś dnia dotarło do mnie, że przerabianie vanów i nie tylko stało się moim zawodem.
Twój własny camper
Rynek samochodów typu Van o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony jest duży. Opcji do wyboru, do koloru. Każdy producent ma coś ciekawego w swojej ofercie – od małego Mitsubishi Delica po największego Transita AWD. Pojazdy te, jak każde, mają swoje wady i zalety, ale najważniejsze jest ich przeznaczenie oraz upodobania osoby, której przyjdzie z nich korzystać. W mojej opinii najciekawsze i najbardziej uniwersalne są pojazdy zwane potocznie średniakami. Tu wymiary paki wynoszą około 300-330 cm długości, 160-180 cm szerokości i 170-220 cm wysokości. W większości przypadków będziemy więc mogli stanąć wyprostowanym w przedziale mieszkalnym. W takiej przestrzeni zdołamy zbudować malutki domek dla dwóch dorosłych osób i dwójki dzieci. Zmieszczą się łóżka, zaplecze kuchenne i łazienka. Dodajmy do tego napęd 4×4, dobre opony i mamy mobilną chatę w górach czy jeżdżący domek nad morzem. Taki pojazd umożliwia komfortową ucieczkę do natury. Chcąc wjechać głębiej w dzicz możemy pokusić się o pojazd w wersji z przekładnią terenową i blokadą mostu. Takie wozy są dostępne w ofertach niektórych producentów. Tunerzy oferują nawet rozwiązania z pełną blokadą wszystkich mechanizmów różnicowych i manualnym reduktorem HF1A rodem z Toyoty Land Cruiser – to już prawdziwa terenówka!
Śniadanie na świeżym powietrzu? O wschodzie słońca z pięknym widokiem? Proszę bardzo
Dla tych, którzy nie wybierają się za koło podbiegunowe, a chcą pojazd radzący sobie na szutrowych drogach, piasku i śniegu modyfikacja fabrycznego wozu będzie idealnym rozwiązaniem. Są łatwe do naprawienia, a historie o zaporowych cenach części zamiennych to tylko legendy. Wybór jest ogromny, a popularność vanów 4×4 rośnie każdego dnia. Pierwotnie ich przeznaczenie było inne. Miały być siłą roboczą dla energetyki, służb cywilnych i wojska. Dziś, po przekształceniu, niosą w nieznane podróżników i marzycieli.
Tekst: Krzysztof Jaworski – Adventure Van
Zdjęcia: Architekt Kadru
Miejsc do spania jest dość dla czterech osób
Zdjęcia: Architekt Kadru
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.