Podobieństwa i ostrze
Jak sam producent wskazuje, model Taggedout jest to tak zwany entry level do serii Hunt, czyli w założeniu niedrogich noży zaprojektowanych do celów myśliwskich i wykonanych ze stosunkowo tanich materiałów. Klasa Blue informuje, że jest to nóż typowo użytkowy, do codziennych prac. Jego profil natomiast do złudzenia przypomina inny droższy model, Crooked River.
Mamy ten sam profil głowni – klasyczny, myśliwski Clip Point z wąską fałszywką na górnej części, gdzie obustronny kołek został zastąpiony podłużnym otworem służącym do otwarcia ostrza. Zastosowanie otworu jest moim zdaniem lepszym wyjściem niż kołek, chociażby ze względu na mnogość sposobów otwarcia oraz brak wystających elementów, które mogłyby przeszkadzać w procesie obróbki mięsa. Wierzch ostrza posiada lekkie ząbkowanie, tak zwany jimping, który został pociągnięty dalej, na początek rękojeści. Uzyskujemy dzięki temu lepszą przyczepność podczas pracy z palcem wyciągniętym na grzbiet ostrza, czyli na przykład przy precyzyjnych cięciach czy użyciach wymagających przyłożenia większej siły.
Stal zastosowana w tym modelu to CMP-154, czyli proszkowa odmiana standardowej stali 154CM, swego czasu bardzo często stosowana w nożach Benchmade. Jednak nie jest to ta sama stal. CPM-154 to proszkowy spiek, o wiele bardziej wytrzymały niż standardowa stal, hartowany na około 59-61 HRC i oczywiście całkowicie nierdzewny. Głownia ma wykończenie typu stonewash, co lekko zmniejsza jej odblaskowość i pomaga ukryć drobne ryski.
Proszkowy spiek w budowie jest też o wiele bardziej drobniejszy niż standardowa kuta stal, więc samo ostrzenie jest o wiele bardziej wydajne. Jak już jesteśmy przy ostrzeniu, to Taggedout został naostrzony z wykorzystaniem technologii SelectEdge. W tym przypadku jest to 17 stopni na stronę. Technologia ta pozwala na wyprowadzenie na stali proszkowej jeszcze gładszej i ostrzejszej krawędzi tnącej niż byłoby to możliwe przy standardowej stali.
Sama głownia jest dość wąska (2,3 mm), a długość ostrego to 89 mm przy długości całkowitej 206 mm. Czyli mamy fajnych rozmiarów składany nóż.
Rękojeść, klips i akcesoria
Rękojeść w Taggedout to pomarańczowy givory, kompozyt składający się głównie z laminatu epoksydowego. Bardzo lekki materiał, ten sam, który jest stosowany w modelu Bugout. Jest dość sztywny, trzeba użyć sporej siły, by go zgiąć. Wszystkie powierzchnie stykowe z dłonią zostały pokryte wypustkami i ząbkowaniami. Nóż bardzo dobrze trzyma się w dłoni i tak naprawdę nie ma znaczenia, czy mamy mokre ręce, czy suche. Uchwyt jest bardzo pewny. Rękojeści nie posiadają wewnętrznych stalowych wzmocnień czy szkieletów. Mamy tylko pomarańczowe baryłki, które fajnie współgrają kolorem z rękojeścią. Z tyłu dodano otwór do przewleczenia linki.
Blokada to oczywiście axis lock, tak samo niezniszczalny jak w każdym innym modelu Benchmade. Czarny klips deep carry utrzymuje nóż pewnie i głęboko w kieszeni – to również jest element zaczerpnięty z modelu Bugout. Klips można zamontować po obu stronach rękojeści. Wszystkie śrubki, blokada oraz oś ostrza są pomalowane na czarno.
EDCowanie z Benchmade Taggedout
Nóż nosiłem jako główne EDC przez około dwa tygodnie, ale już pierwszy dzień pozwolił stwierdzić, że jest to taki większy Bugout. Więc jeśli komuś tamten nóż pasuje, ale brakuje mu odrobinę długości ostrza, to Taggedout będzie jak znalazł.
Waga jest w tym modelu najważniejsza. Ja jednak lubię czuć nóż w kieszeni – a tu waga 60 gramów pozwala o nim zapomnieć.
Mechanicznie jest to pierwsza klasa. Nóż otwiera się bez użycia jakiejkolwiek siły. Wystarczy nacisnąć dźwignię blokady i wykonać delikatny ruch nadgarstkiem, by nóż otworzyć lub złożyć. Przy krótkiej wprawie działamy jak automatem. Jedna ręka wystarczy, by wyciągnąć nóż, użyć go i schować.
Właściwości tnące są na poziomie światowym. Technologia SelectEdge robi swoje. Ostrze tnie jak żyletka, warzywa, owoce, mięso kroimy właściwie bez przykładania siły. Pas, paracord czy drewno nie jest totalnie żadnym problemem. Minusem jest zastosowany stonewash – mam wrażenie, że wszystko bardzo mocno się do niego klei, nawet odciski palców. Nie jest to największy kłopot, ale da się to zauważyć.
Nóż pracował u mnie codziennie, tnąc kartony, jedzenie, paczki i tym podobne. Po dziesięciu dniach dalej goli jak złoto. Zabierałem go też na wypady do lasu i wydaje mi się, że to tam Benchmade Taggedout najbardziej błyszczy. Jest on lekki, wydaje się odporniejszy niż Bugout (a na pewno ma mniej giętką rękojeść), dzięki pomarańczowemu kolorowi łatwiej go znaleźć, profil ostrza bardzo dobrze nadaje się do outdooru – nóż jest idealnym wyborem na potrzeby szeroko pojętego backpackingu. Wiadomo, że grubego drewna nim nie obrobimy, ale do wszystkich innych okołoobozowych prac nadaje się idealnie.
Podsumowanie
Nóż Benchmade Taggedout to znakomita fuzja dwóch udanych konstrukcji, nóż, który może być bardzo ciekawym elementem EDC, a zarazem błyszczeć na wypadach w lesie. Bardzo lekki i mocny, z ciekawą stalą. Wsadzony raz do kieszeni może czekać niewidoczny do chwili, aż będzie natychmiast potrzebny. Zdecydowanie znajdzie swoją niszę na rynku.
Dziękuję firmie Kolba.pl, dystrybutorowi Benchmade w Polsce, za użyczenie noża do testów.
Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.